Gorący temat

Osamu Tezuka – spojrzenie na Japonię oczami „boga mangi”

Jeżeli chcemy rozmawiać o mandze, jego osoby nie da się pominąć. Powszechnie określany mianem „boga mangi”, przyrównywany do Walta Disneya – ze względu na wpływ na rozwój kultury oraz gatunku, w jakim tworzył – pozostaje z całą pewnością jednym z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszym twórcą mangi w historii. I człowiekiem, który dał współczesnemu japońskiemu komiksowi podwaliny, praktycznie kreując go od podstaw, na nowo. Kim był Osamu Tezuka, autor takich mang, jak „Do Adolfów”, „Ayako”, czy wydanego właśnie przez Waneko „MW”?

Urodził się 3 listopada 1928 roku, w Tonyonace, w prefekturze Osaka. Był najstarszym z trójki rodzeństwa. W 1933 roku nastąpiła rodzinna przeprowadzka do Takarazuki w prefekturze Hyogo i było to z pewnością jednym z kluczowych, a z pewnością pierwszym czynnikiem, rzutującym na późniejszą karierę artystyczną Tezuki. Zetknął się tam on bowiem z klasycznym japońskim teatrem żeńskim Takarazuka, co wzmogło jego pragnienie rozwoju artystycznego i dążenie do znalezienia możliwości odpowiednich, ekspresyjnych form wyrazu. To właśnie poznany w dzieciństwie teatr, ale i zachodnie filmy ukształtował późniejszego grafika. Ojciec Osamu był zapalonym miłośnikiem kinematografii, a dobra pozycja materialna rodziny umożliwiła mu zakup kinematografu. Dzięki temu mały Tezuka wychowywał się w towarzyszeniu uwielbianych filmów z Charliem Chaplinem oraz produkcji Disneya, które znacząco wpłynęły na rozwój i późniejszy kształt jego warsztatu twórczego.

Osamu Tezuka był filmowym maniakiem. Ale też rozumiał kino, specyfikę kinowej narracji, którą z powodzeniem zaczął transferować na karty tworzonych przez siebie komiksów. Ówczesny czytelnik przyzwyczajony był do stosunkowo statycznych pasków komiksowych, więc dynamiczne, pełne wręcz filmowych kadrów mangi Tezuki traktowano jako imponujący powiew świeżości i oryginalności. Miało na to zresztą też wpływ to, iż po II wojnie światowej nie tylko japoński komiks, ale i całość tamtejszej kultury i sztuki była tak naprawdę w rozsypce. Zresztą, w gruzach była praktycznie cała Japonia. Wielki pokonany II wojny, dociśnięty mocno butem amerykańskiego imperializmu, wywierającego olbrzymie, choć kuluarowe naciski na japońskie władze nie sprzyjał przepracowywaniu wojennej traumy. Lata powojenne, okres początków kariery Osamu Tezuki to czas, kiedy nadal żywe i bolesne było wspomnienie o Hiroszimie i Nagasaki, a ciężar wojennych zbrodni i roli, jaką w II wojnie odegrała Japonia był starannie pomijany w debacie publicznej.

Zapewne stąd też niebagatelna rola komiksu w obszarze odkrywania historycznych kart, w zakresie mówienia o przeszłości, pokazywaniu jej bez wszechobecnych dotychczas (choćby w japońskiej edukacji powszechnej) „białych plam” historii wojennej Japonii . Komiks stanowił swoisty „wentyl bezpieczeństwa” ale i szansę na dialog z przeszłością poprzez medium tak popularne wśród Japończyków. Zwłaszcza wśród młodego pokolenia (w okresie lat 70-tych) które coraz odważniej zaczęło stawiać pytania nt przeszłości kraju, ale też jego przyszłości. Powszechna, narastająca niechęć do wciąż silnej obecności Amerykanów w kraju oraz chęć podejmowania takiej tematyki również w komiksach, udatnie odzwierciedlających ówczesne nastroje społeczne, z pewnością dało szansę rozwoju dla takich artystów, jak właśnie Tezuka.

Rzecz jasna autor debiutował wcześniej, już od małego rysując komiksy. Pierwszą publikacją był kilkuobrazkowy komiks „Machan-no nikki”, opublikowany w 1946 roku w „Shokokumin Shimbun”, ale to dopiero rok późniejsza „Shintaka rajima” (na podstawie historii Shichimy Saikai), parafrazująca klasyczną „Wyspę skarbów” Stevensona okazała się pierwszym wielkim hitem i uczyniła z Osamu prawdziwą gwiazdę. To był dwustustronicowy komiks, prezentujący nowatorski sposób iście filmowej narracji i sprzedał się w nakładzie jak na swoje czasy imponującym – czterystu tysięcy egzemplarzy.

Tezuka był także animatorem, autorem pierwszej animowanej seryjnej mangi („Tetsuwa Atom”) i właścicielem studia animacyjnego Mushi Production (splajtowało w 1973, by odrodzić się w 1976 jako Tezuka Production). Animacja była tak znaczącym elementem jego życia, że należałoby wręcz poświęcić jej osobny artykuł na choćby streszczenie ogromnej ilości dokonań Tezuki w tym zakresie. Pozostańmy jednak przy mandze, a konkretniej przy trzech najciekawszych tytułach, jakie zostały wydane w Polsce.

Tezuka tworzył w licznych gatunkach i konwencjach (by wspomnieć choćby legendarną mangę „Tetsuwan Atom”, poza Japonią znaną bardziej jako „Astro Boy” / „Mighty Atom”, czy ewidentny pierwowzór disneyowskiego „Króla Lwa” w „Jungle Taitei” („Kimba, biały Lew”), jednak prawdziwy jego talent nie tylko rysowniczy, ale i narracyjny ukazują znakomite albumy mang z silnym wątkiem historycznym.

Warto zaznaczyć, że coś takiego, jak gatunek mangi historycznej w japońskim komiksie nie występuje. Jednak nie ulega wątpliwości, iż takie albumy jak „Do Adolfów”, „Ayako”, czy „MW” to zdecydowanie tytuły zawierające w sobie mnóstwo elementów z zakresu historii Japonii, zwłaszcza tej powojennej, najboleśniejszej i najtragiczniejszej.

Osamu Tezuka to mistrz opowieści, który wykorzystuje w obrębie pojedynczej historii kilka konwencji, od opowieści historycznej, poprzez dramat obyczajowy, po thriller i kryminał. Często postacie nie są pozytywne, nie sposób z nimi sympatyzować, wręcz odstręczają swoim makabrycznym postępowaniem. Jednak zawsze są dla autora nieodzowne, by obnażyć najważniejsze japońskie narodowe traumy, ukazać problemy społeczne i dziejowe, z jakimi borykała się Japonia w okresie powojennej odbudowy. Przyjrzyjmy się najważniejszym.

Wojna

Z pewnością jedna z największych traum, jakie dotknęła nowożytną Japonię. Tragiczne w skutkach zaangażowanie się w II wojnę, bezprecedensowy amerykański atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki który doprowadził nie tylko do ludobójstwa, ale i poważnego okaleczenia mentalnego całej japońskiej społeczności oraz zdeptanie narodowej niezależności przez amerykańskiego zwycięzcę to znaczna część powojennej historii tego kraju. U Tezuki II wojna światowa odgrywa rolę niebagatelną. W „Do Adolfów” jest bezpośrednio osią głównych zdarzeń. Manga ta opowiada o trzech postaciach tego samego imienia – Adolf. Pierwszym jest młody żydowski chłopiec, Adolf Kamil. Drugim, jego przyjaciel Adolf Kauffman, mieszkający w Japonii pół – Niemiec. Ci dwaj są przyjaciółmi, z początku ich relacje oparte są na głębokiej, przyjacielskiej relacji i wręcz współdzieleniu ideowych podwalin, wynikających z religii Kamila, ale i charakterystycznych dla moralnego człowieka. W późniejszym etapie Kauffman zmienia się diametralnie, pod wpływem faszystowskiej ideologii, bardzo mocno obecnej w japońskim dyskursie społecznym tamtego okresu. To typowa ofiara indoktrynacji, która w jej efekcie, przez wiele lat zdołała zatracić wszelką moralność i stała się narzędziem w szponach bezdusznej, ukierunkowanej nienawistnie ideologii.

Trzecim z Adolfów jest sam Hitler, przedstawiony w mandze jako osamotniony, zagubiony i w końcu popadający w szaleństwo. To tragiczny obraz nie tyle wielkiego, charyzmatycznego dyktatora , ale bardziej życiowego rozbitka, który swoimi obsesjami, rozgoryczeniem i nienawiścią zaraził całe niemieckie społeczeństwo, pchając je ku zgubie.

Okres powojenny

Sprawdź gdzie kupić:

Do Adolfów. Tom 1 i 2. Scenariusz i rysunki: Osamu Tezuka. Wydawnictwo Waneko 2017 – 2018

Do „Adolfów’ to mroczne, sugestywne i bardzo gorzkie rozliczenie z okresem II wojny, ale także umiejętne sportretowanie kraju tuż po jej zakończeniu. Powojenna Japonia to kraj okaleczony, liżący rany, przegrany. I długo nie mogący się wyleczyć, przepracować swoich traum.

Podobny zresztą, już powojenny obraz kraju pojawia się także w mandze „Ayako”, gdzie bohaterem jest agent – japoński żołnierz, zwerbowany jeszcze na etapie obozu dla jeńców wojennych. Cały początek wątku sensacyjnego w „Ayako” kształtują narzucone przez tajemniczych, niedookreślonych zwierzchników zadania, mające w rzeczywistości na celu sterowanie strukturami opozycji politycznej względem podległego Amerykanom rządu.

Stany Zjednoczone bez wahania posuwają się tam nie tylko do korupcji i środków politycznego, czy gospodarczego nacisku, ale nawet do politycznych zabójstw. Bezwzględność ich działań obrazuje, jak bardzo zależna stała się wobec tego kraju Japonia. Lub jak bardzo swojej zwycięskiej pozycji pewny był nieformalny okupant.

W „MW” Stany Zjednoczone winne są tragicznego wypadku z bronią chemiczną i eksterminacji ludności cywilnej na niewielkiej wysepce, a później tuszowaniu całej sprawy przez przekupne struktury japońskiej władzy. To tragiczne wydarzenie jest niejako genezą zdarzeń, bowiem to ostatni etap skażenia gazem zatruwa dwóch młodych bohaterów, odciskając na obydwu niezmazywalne, choć bardzo różne piętno.

Abstrahując do całej serii makabrycznych wydarzeń z mangi „MW”, przez cały album silnie akcentowana jest uległość japońskich władz względem amerykańskiej armii, zachowującej się w Japonii, jak na terenie prywatnego folwarku. Im dłuższy okres mija od zakończenia II wojny, tym mocniej japońskie społeczeństwo zaczyna przeciwstawiać się amerykańskiej hegemonii w ich kraju, jakby powolnie przechorowywało bolesne doświadczenia okresu wojny. Nowe pokolenie zdaje się być już – po części przynajmniej – wolne od brzemienia wojennej winy i przynależności Japonii do zbrodniczego sojuszu państw Osi.

Zarówno w „Do Adolfów” (najmocniej), jak i „MW” oraz „Ayako” bardzo silnie obecne jest to swoiste, historyczne świadectwo japońskiej sytuacji społeczno – politycznej w powojennym trzydziesto, może czterdziestoleciu. Dla nas lekcja bezcenna, bowiem tak mało znamy historię tamtego rejonu świata, który przecież w tamtym okresie mocno związany był z mroczną odsłoną europejskiego faszyzmu i hitleryzmu.

Rodzina i rola kobiet

Sprawdź, gdzie kupić:

Ayako. Scenariusz i rysunki: Osamu Tezuka. Wydawnictwo Waneko 2019

Japońska kultura ma bardzo silne oparcie w tradycji. Wysublimowane, bardzo szerokie i niezwykle głęboko zakorzenione poczucie honoru jest swoistą wizytówką Japonii. Tezuka w swojej twórczości stosunkowo ostro rozlicza się z tym symbolem. W jego komiksach rodzina często okazuje się nie tak nieskazitelna, jak chcielibyśmy uznawać na początku. Uwikłana w sieć zależności i z zakodowaną wręcz lojalnością staje się karykaturą samej siebie, w imię zachowania status quo. Wziąwszy pod uwagę choćby mangę „Ayoko”, mamy tam doskonały przykład niezwykle wypaczonych relacji rodzinnych.

Przywiązanie do tradycji, wszechobecne, rozległe koneksje rodzinnych klanów oraz zapalczywa chęć utrzymania niezmienności statusu wraz z zaciekłą ochroną (często błędnie rozumianego) honoru, doprowadza nie tylko do wykształcenia się patologicznych zachowań, ale i systemowej wręcz, kolektywnej ich ochrony. Rodzinne powiązania, despotyczny ojciec – głowa klanu Tenge i uzależnione od niego dzieci, oczekujące rozdysponowania pomiędzy nie majątku. To wszystko prowadzi do osobistych tragedii, kazirodczych związków, zdrad, zabójstw i iście niewolniczego traktowania kobiet. Zjawiska, które – pozornie, w naszej zachodnioeuropejskiej mentalności zdają się niewyobrażalne ( aczkolwiek – zdarzają się się niestety) w komiksie Tezuki urastają do wielopiętrowej piramidy spisków, zależności i chorobliwych żądz, których pragnienie spełnienia za wszelką cenę determinuje wiele z wyborów i czynów bohaterów. Żona głowy rodu to kobieta bezwolna wręcz, obserwująca z boku, w milczeniu wszelkie niecne czyny męża i rozgrzeszająca go z największych potworności. Własny syn oddający ojcu żonę na nałożnicę, w zamian za przyznanie pełnego prawa do dziedziczenia majątku, coraz mocniej rozgrabianego przez odbudowujące się na nowych zasadach państwo. Kolejne kobiety, jak synowa, córka , czy wreszcie dziecko z kazirodczego związku, tytułowa Ayoko – są wplątane w grę męskich ego, żądz i nieokiełznanej chuci. Bez woli, bez niezależności. Bez prawa do decydowania o sobie i swoim losie. Przeciwstawienie się głowie rodu równoznaczne jest z wykluczeniem z rodziny. Banicją.

W „MW” kobiety też nie otrzymują bardziej znaczących ról. Są uzupełnieniem historii, co ma podkreślać ich marginalne znaczenie w strukturze społecznej. Owszem, pojawiają się kobiety na stanowiskach, jak np. redaktor naczelna gazety, jednak większość bohaterek to co najwyżej kandydatki na żonę albo zniewolone także psychicznie, zmanipulowane ofiary.

Tezuka zdaje się mocno krytycznie podchodzić do tradycjonalistycznego japońskiego modelu rodziny, ze służalczą wręcz, zmarginalizowaną rolą kobiet, a jednocześnie zdaje się zwracać społeczna uwagę na szkodliwość takiego hierarchicznego, okrzepłego strukturalnie systemu, który zaczyna wypaczać się ze względu na swoje skostnienie i niechęć do wprowadzenia koniecznych, wynikających ze zmian zbiorowej, społecznej mentalności zmian.

Socjopaci i psychopaci

Sprawdź, gdzie kupić

MW. Scenariusz i rysunki: Osamu Tezuka. Wydawnictwo Waneko 2020

W mangach Tezuki aż roi się od jednostek niemoralnych, klasycznych psychopatów, straumatyzowanych w dzieciństwie lub w późniejszym okresie życia wyjątkowo trudnymi, bolesnymi doświadczeniami, którzy później wykazują się niewyobrażalną wręcz bezwzględnością.

Bohater „Ayoko” – Jirou Tenge to typowy socjopata, który kieruje się przede wszystkim własnym interesem, rozumie amoralny aspekt swoich czynów, jednak potrafi wykazać empatię jedynie do wybranych jednostek. Pozostali są dla niego tylko narzędziem, do osiągnięcia celu. Apodyktyczny, bezwzględny, skłonny do wszelkich posunięć, których wymaga od niego sytuacja mogąca mu zagrozić, bądź też poprawić jego status quo, kieruje się wyłącznie własnym dobrem i korzyścią, bez zważania na postronne ofiary.

Swoistym przeciwieństwem, na gruncie emocjonalnym dla socjopaty jest psychopata. Książkowym przykładem takiej jednostki jest Micho Yuki – bohater mangi „MW”. Z jednej strony to tragiczna ofiara wojny w post wojennym świecie. Po katastrofalnym wycieku amerykańskiego gazu bojowego o kryptonimie MW, przypadkowo ucierpiał także Yuki oraz jego przymusowy ówczesny kompan, Iwao Garai.

Na obydwu zdarzenie z wyspy pozostawi niezatarty ślad, jednak w przypadku Yukiego rozwinie się on do klasycznie psychopatycznej postawy. Garai zostanie katolickim księdzem (ciekawa rola, zważywszy na szintoistyczną dominującą religię Japonii), który to całe swoje życie będzie z jednej strony próbował odpokutować za grzechy młodości, a z drugiej stanie się, nie do końca świadomie, zmanipulowaną zabawką, kukiełką w rękach przyjaciela i kochanka, którym jest Micho właśnie.

Nieprzypadkowo „MW” określane jest mianem najmroczniejszej mangi w dorobku Tezuki. Micho Yuki to zdecydowanie najbardziej odpychająca postać, na jaką natkniecie się kiedykolwiek w komiksie. Bezwzględny morderca, zabijający kolejne ofiary bez wahania, kiedy tylko wymaga tego jego staranny plan. Plan mający zbliżyć go do osób odpowiedzialnych za zatajenie katastrofy z gazem bojowym, a które piastują po latach wysokie stanowiska w japońskiej polityce. To z jednej strony, powierzchownie istny anioł, o czarującym obyciu, który z łatwością zjednuje sobie kolejne ofiary, jednak jednocześnie też utajony potwór – bowiem większość owych kobiet kończy zamordowana w imię szalonych planów Yukiego.

Nie waha się on nie tylko oszukiwać, omamiać, manipulować i zabijać przypadkowe nawet osoby, ale jednocześnie z sadystyczną przyjemnością manipuluje także swoim przyjacielem – księdzem Garai, który jest zarazem jego kochankiem i spowiednikiem. Oraz jedyną osobą, która stara się go powstrzymać. Garai to tez bardzo ciekawa postać. Uwikłany w chorą relację, opartą na pożądaniu zmieszanym z poczuciem winy i traumatycznymi doświadczeniami z młodości, jednocześnie zniewolony jest przez katolicki koncept tajemnicy spowiedzi, nie pozwalający mu zdradzić posiadanym informacji na temat zbrodni Yukiego. Co pośrednio przyczynia się do kolejnych makabrycznych zdarzeń i zbrodni.

Ten duet mierzy się w mrocznym i krwawym pojedynku, który jest zarazem opowieścią o chorobliwym uczuciu, zagubieniu, szaleństwie i wszystkich grzechach trawiących Japonię w tamtym okresie.

Osamu Tezuka to zdecydowanie twórca spełniony. I w jego przypadku określanie go „bogiem mangi” z pewnością nie jest przesadzone.

Jako artysta został wyróżniony nie tylko przez uwielbienie rzeszy wiernych czytelników, ale także przez swoją ojczyznę. W 1989 roku, już pośmiertnie, Osamu Tezuka został wyróżniony Orderem Świętego Skarbu 3 klasy – jednym z najważniejszych japońskich odznaczeń narodowych. Zmarł 9 lutego 1989 roku na raka. Miał 60 lat. Pozostawił po sobie kilkaset mang i ponad sto filmów animowanych.

Źródła ilustracji: Tezuka Osamu Official oraz Wydawnictwo Waneko

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

PoznAI przyszłość. Opowiadania o umyśle i nauce – edukacja w świecie zdominowanym przez AI [recenzja]

„PoznAI przyszłość” to nowa antologia science fiction od Wydawnictwa Powergraph, która oprócz zgrabnej gry słów …

Leave a Reply