Nowa, przygodowa pełną gębą propozycja od Wydawnictwa Lost In Time to z pewnością łakomy kąsek dla miłośników frankofonów. Ciekawa kreska debiutującego na polskim rynku Oliviera Ponta dobrze radzi sobie z ilustracją sensacyjno – przygodowej opowieści spod ręki mistrza – Regisa Loisela. I to nazwisko zdaje się być najlepszą rekomendacją dla „Parszywego drania” jaką mogę wam zaoferować.
Główny bohater, Max, rychło po śmierci matki wyrusza do Brazylii, zbrojny ledwie w dwa zdjęcia i ogrom chęci, by odkryć zagadki własnego pochodzenia. Wspomniane fotografie przedstawiają bowiem dwóch mężczyzn, którzy towarzyszą na nich rodzicielce Maxa i któryś z nich – z dużym prawdopodobieństwem – jest nigdy nie poznanym ojcem chłopaka. Wiedziony pragnieniem odkrycia własnych korzeni, Max podąża śladami matki, do czasów i miejsc z jej młodości. Gdzie ta podróż go zaprowadzi? Wiadomo – jak to w przyjętej fabularnej formule bywa – w kłopoty. I to z każdą stroną komiksu w większe. Brazylia lat siedemdziesiątych z pewnością nie jest miejscem miłym i przyjaznym, a relatywizm w postrzeganiu prawa i skrajnie przedmiotowe traktowanie kobiet są tam na porządku dziennym.
Max, próbując odnaleźć ślady ojca, okazuje się rozdrapywać stare rany, wzbudzać dawne urazy i przywoływać (czasem dosłownie) upiory przeszłości. Wraz z pomocą niespodziewanych przyjaciół (a ściśle – przyjaciółek, bo kobiety grają w komiksie rolę co najmniej niepoślednią) zawędruje do dżungli, odkryje skarb (wszystko wskazuje na to, że niejeden) i niejednokrotnie prawie straci życie. I – oczywiście – narazi się przy tym samym typom więcej niż nieprzyjemnym.
Loisel snuje swoją opowieść z wielkim wyczuciem, kładąc akcent właśnie przede wszystkim na rolę kobiet, które okazują się – co ciekawe – tą płcią twardszą niejednokrotnie, od mężczyzn. A z pewnością płcią inteligentniejszą, bardziej emocjonalną, wykazującą się silniejszym kręgosłupem moralnym. I- jak by to ująć – społeczna wartością. Bo bez większości mężczyzn z komiksu świat w nim przedstawiony zwyczajnie mógłby się obejść. A ponadto – byłby zwyczajnie lepszym miejscem.
Główny bohater jest z grubsza nieporadny, co stawia go nie raz nie dwa nie tylko w niebezpiecznej, ale i czasami komicznej sytuacji, ale całość komiksu – mimo kilku ironicznych fragmentów – daleki jest od miana lekkiego i rozrywkowego. To brudna, ponura historia, okraszona jedynie miejscami lżejszym tonem, mającym nieco łagodzić brutalny wydźwięk całości.
Znaczącym plusem scenariusza jest wspaniałe oddanie klimatu początku lat 70-tych. Echa rewolucji seksualnej, „wolnej miłości” i hippisowskiego ruchu uwidocznione są nie tylko przez zachowania bohaterów (bohaterek), ale i przez liczne muzyczne odniesienia, które okazują się być dodatkowym smaczkiem w komiksie.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, to z początku miałem pewien dysonans, pomiędzy brutalną fabułą, a lekkim, mocno rozrywkowym stylem Oliviera Ponta, jaki zdawał mi się nazbyt swobodny, za mało realistyczny. I sprawdziłby się w pełni w znakomitym, fantastycznym „Piotrusiu Panie” do scenariusza Loisela (rysował go oczywiście sam autor), to tam pasowałby bardziej, niż do fabuły „Parszywego drania”… Ale przyznaję, im „dalej w las” (w dżunglę), tym mniej mnie to uwierało, tym mocniej oswajałem się ze specyfiką świetnych skądinąd rysunków i już w końcówce pierwszego albumu (w polskim wydaniu ukazały dwa pierwsze z serii) byłem kupiony.
To naprawdę dobra, dynamiczna i sprawnie poprowadzona historia dla dorosłych, w której nieco mniej realistyczna, bardziej cartoonowa kreska rzeczywiście nie przeszkadza, kiedy się ciut z nią oswoić. Czekam na więcej i jedyny żal, że w oryginale wyszły dopiero trzy albumy, więc na kontynuację na rodzimym rynku przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Niemniej – warto.
Parszywy drań tom 1
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Regis Loisel. Rysunki: Olivier Pont. Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Lost In Time 2022