Wydawnictwo Scream Comics polecając “Preferencje systemowe’ dobrze wie co robi. To bowiem bardzo aktualny w swej wymowie komiks, który niczym w serialu Black Mirror” prognozuje mocno niepokojącą wizję przyszłości, dorzucając od siebie pewien intrygujący naddatek.
“Preferencje systemowe”, komiks w zasadzie nieznanego u nas Ugo Bienvenu to historia pełna fabularnych niespodzianek, narysowana w stylu, który budzi skojarzenia z równie niepokojącymi komiksami Daniela Clowesa.. Już sam niestandardowy format wydania nie pasuje rozmiarowo do innych tytułów ze Scream Comics i podświadomie sugeruje by traktować tę historię niczym komiksowego odmieńca – zwłaszcza, że z okładki straszy nas połączenie technologii i natury. Oto budzący niepokój robot na tle zasłoniętego zielenią budynku trzyma w dłoniach (a może w przezroczystym brzuchu?) podłączone do jakiejś aparatury ludzkie niemowlę (albo nawet jeszcze płód). Sugestia, że będziemy mieć do czynienia ze światem przedstawionym, w którym tego rodzaju symbioza jest możliwa jednocześnie zachęca i ostrzega przed lekturą. Choć gdy zaczynamy czytać, wskakujemy do zupełnie innej opowieści, niż ta zapowiadana na okładce.
Na dane gromadzone w chmurach przez korporacje zaczyna brakować miejsca, zaczyna brakować też ich fizycznych nośników. Rok w rok, jak sami wiemy z własnego doświadczenia produkujemy terabajty danych, często nieistotnych, aktualnych i zbierających reakcje odbiorców jedynie przez chwilę (godzinę, dzień), ale w tym danym momencie są i tak ważniejsze niż te, do których coraz rzadziej się wraca. Co do tych ostatnich – możliwa jest ich procentowa weryfikacja użyteczności – można je spisać na straty w przypadku, gdy odbiorców jest zbyt mało. Oczywiście po to, by zrobić miejsce na kolejne dane. A fakt, że niektóre ze skasowanych danych mogą być dobrami kultury nie ma znaczenia przy tej bezdusznej arytmetyce.
Pytanie – cz przypadkiem ten opis z czym nam się nie kojarzy? idea niszczenie danych, niszczenia kulturalnych zasobów choćby w postaci książek nie raz w historii rozpalała masy ludzkie. Pamiętamy też słynną powieść Raya Bradbury’ego, “451 stopni Fahrenheita”, z której Ugo Bienvenu mógł pożyczyć do komiksu ogólny zarys fabuły. Ważne, że twórczo te zapożyczenie rozwinął, dzięki czemu dostaliśmy bardzo ciekawie skonstruowaną opowieść, w której w ostatecznym rozrachunku najważniejsza wydaje się właśnie kwestia tworzenia i rodzenia się opowieści. A opowieści jak wiemy tworzy się po to, by je potem rozpowszechniać. Nawet jeśli jest to w części historia o tym, jak opowieści odchodzą w niebyt.
Zanim w “Preferencjach systemowych” dotrzemy w fabule do momentu, który sygnalizuje okładka, dostajemy historię pracownika korporacji, który stara się ocalić typowane do kasacji dane – i to nie byle jakie, choćby cyfrową kopię “Odysei Kosmicznej 2001” Stanleya Kubricka. To być może nieco przesadne założenie fabularne ma nam uzmysłowić, w jakim świecie przyszłości żyją bohaterowie komiksu. Mathon i jego żona są przyszłymi rodzicami – za inkubator służy robot o imieniu Mikki, który jednocześnie jest cichym wspólnikiem mężczyzny w spontanicznej misji ratowania danych przeznaczonych do kasacji. Świat wokół wydaje się pełen możliwości, korporacje choć wykorzystują konsumentów, to muszą także o nich dbać, a za wszystko odpowiada cyfrowa biurokracja – i to ona swą bezduszną logiką najbardziej przyprawia o dreszcze. Dlatego mimo teoretycznie sielankowego życia bohaterów, podczas lektury doskonale jest wyczuwalne zagrożenie, jakie niesie ze sobą ów obraz świata. Świata, w którym nieustannie mielą się opowieści wynikające z potrzeby szybkiego doznania, a nie dłuższej refleksji. Opowieść sama w sobie jest jednak na tyle niepokornym bytem, że żywiąc się przetworzonymi motywami znajdzie wyjście z tego opresyjnego układu, by rozwinąć skrzydła – w tym przypadku w drugiej części komiksu.
Nie ma co spoilerować, choć pewnych rzeczy można domyśleć się z okładki. Ważne, że w połączeniu człowieka i siły opowieści zawsze znajdzie się coś, co nie daje się zamknąć na zawsze w jednym schemacie i szuka nowych dróg. Tu chodzi o możliwość zachwiania danym nam obrazem świata, poprzez budowanie jego alternatywy we wzmiankowanej drugiej części komiksu. Świetny pomysł, intrygujący przeskok fabularny, choć pewnie niektórzy będą narzekać na brak postawienia kropki nad i. Ale to przecież ukłon w stronę naszej wyobraźni, która sama nam podpowie czego oczekujemy po takim, a nie innym finale opowieści. Choćby tego, żebyśmy sami w głowie stworzyli jej dalszy ciąg, nie pozwalając jej zginąć.
Preferencje sytsemowe
Nasza ocena:
Scenariusz i rysunki: Ugo Bienvenu. Scream Comics 2024