“Przeklęta rzeźba z Bolonii” to druga powieść Grega Krupy, polskiego autora, który zamieszkał we Włoszech i w tym kraju, wśród jego cennych zabytków osadza swoje pełne przygód i tajemnic fabuły. Nie jest to może wymagająca lektura, ale za to można z niej wynieść sporo cennej, kulturowej wiedzy.
Greg Krupa zadebiutował powieścią “Zaginiony klejnot Ferrary” w 2021 roku. Był to jeden z pierwszych tytułów LeTry, imprintu Wydawnictwa Arkady, w którym miały się ukazywać powieści, głównie ze sztuką w tle. “Zaginiony klejnot Ferrary” nie uniknie porównań z najpopularniejszą książką swojego nurtu, czyli “Kodem Leonarda da Vinci”, ponieważ tak samo jak niezmiernie popularny tytuł Dana Browna (a kiedyś, przypomnijmy, także polska seria o Panu Samochodziku) wrzuca współczesnych bohaterów w fabułę pełną tajemnic skrytych wśród zabytków sprzed wieków. Chciwość, władza, tajemnice, sekretne stowarzyszenia i niezwykłe artefakty wypełniają zarówno powieści Krupy jak i Dana Browna, jednak trzeba szczerze przyznać, że fabuły polskiego autora nie są jedynie kopiami odbitymi od sztancy, a już z pewnością mają niezwykle sympatycznych bohaterów. Takich, jakich pamiętamy właśnie z powieści o Panu Samochodziku.
Pierwszoplanowym (teoretycznie) bohaterem dwóch powieści Krupy jest dziennikarz o polskich korzeniach, Davide Dobravsky, mieszkający we włoskiej Ferrarze, w której przeżył niezwykłe przygody w pierwszym tomie cyklu. Autor naprawdę udanie rozwiązał fabułę swojej pierwszej powieści, dzięki czemu tytułowy klejnot nie był jedynie rekwizytem ogniskującym na sobie fabułę, tylko rzeczywiście artefaktem, który w nieoczekiwany sposób połączył aurę tajemnicy z dawnych wieków z potrzebami współczesności. Dodajmy, że w tym przypadku chodziło o potrzeby, czy mówiąc precyzy aspiracje kobiet.
No właśnie, Davide Dobravsky jest teoretycznie pierwszoplanową postacią cyklu Krupy, ale w rzeczywistości prym wiodą w niej nie tylko tajemnicze, ale również silne, inteligentne, przejmujące inicjatywę kobiety. Taka jest policjantka Diana, taką jest również Olivia, która jak wiemy zniknęła z życia Davide’a, ponieważ wezwały ją dużo ważniejsze, uniwersalne w swym wymiarze sprawy. Trzecią z nich była Sara i wszystkie powracają w drugiej części, choć ta trzecie jedynie w tle, ale z istotną w fabule rolą. A najwięcej w fabule mamy Diany, która zostaje przeniesiona do tytułowej Bolonii do jednostki zajmującej się kradzieżą dzieł sztuki.
W tytule mamy przeklętą rzeźbę i to o tyle ciekawy obiekt, bo autorstwa Amadeo Modiglianiego, którego kojarzymy powszechnie głównie z malarstwem. To już jest jedna porcja wiedzy, zapewne nieznana wcześniej wielu czytelnikom powieści Krupy, którą warto przyswoić, choć to dopiero wierzchołek góry lodowej z dziesiątek ciekawostek, dodajmy że umiejętnie wplecionych w fabułę, którymi wypełnione są obie powieści autora.
W pierwszej z nich dowiedzieliśmy się wiele na temat zabytków oraz historycznej wyjątkowości raczej ogólnie mniej znanego z włoskich miast, czyli Ferrary. Bolonia brzmi już bardziej znajomo dla naszych uszu, nie tyko ze względu na znajomość potraw mających w nazwie odnośniki do tej włoskiej metropolii. To miasto na północy Włoch znane jest także ze swoich dwóch wież, posągu Neptuna i najstarszego uniwersytetu w Europie To wszystko zostanie nam w powieści przypomniane, ale dostaniemy dużo więcej podobnej wiedzy. Czytelników, którzy mogliby pomyśleć, że może mamy do czynienia z rodzajem powieściowego przewodnika turystycznego pragnę uspokoić – książka jako thriller przygodowy również spełnia swoją rolę i jednocześnie dobrze funkcjonuje jako ciąg dalszy cyklu.
Bohaterowie “Przeklętej rzeźby z Bolonii” na czele z Davide nie stoją w miejscu, tylko są w nieustannym rozwoju. Co więcej, to niezwykle sympatyczne postacie, co czasem kontrastuje z bardziej mrocznymi fragmentami książki, w której wydarzenia potrafią przytłoczyć tychże bohaterów ponad miarę. To właśnie wyróżnia, czy nawet wyłamuje “Przeklętą przeźby z Bolonii” z nurtu przygodowego thrillera, w którym bohaterowie ze świecznika są raczej nie do ruszenia. W powieści Krupy jest inaczej – niczym we współczesnych, popularnych serialach, żadna ważna postać nie może czuć się tu bezpieczna.
Jeżeli można na coś zwrócić uwagę, to wrażenie zakłóconego balansu narracyjnego – czasem mamy wrażenie, że przez długi czas autor za bardzo trzyma fabułę i postacie na smyczy, przez co możemy mieć odczucie niepotrzebnych przestojów. Dlatego “Przeklęta rzeźba z Bolonii” to rodzaj sinusoidy, w której są momenty, kiedy czytelnik za bardzo się rozleniwia, ale w zamian są takie, kiedy emocji jest nawet ponad miarę, aż do eksplodującego akcją finału książki. Bardziej ciekawie jest w momentach, kiedy autor skupia się na tajemnicach z przeszłości, które mają tak ogromny wpływ na wydarzenia z tu i teraz bohaterów. Tytułowa przeklęta rzeźba, Bractwo Śmierci z Bolonii, kabała i tajemnicze, do dziś nierozwiązane inskrypcje są tym, co podczas lektury wchodzi nam najlepiej i przypomina te emocje, które kiedyś odczuwało się podczas lektury przygód Pana Samochodzika. Połączenie przyjemnego z pożytecznym – ten rodzaj literatury widać zawsze jest na czasie.
Przeklęta rzeźba z Bolonii
Nasza ocena: - 70%
70%
Greg Krupa. Wydawnictwo LeTra 2023