Pierwszy tom serii o “Krasnoludach” wygrywa jakościowo z równolegle wydaną historią o Niebieskich Elfach ze Świata Akwilonu. Dostajemy prostą, mocną opowieść o ciemnej stronie życia tytułowego bohatera, który przez lata, na skutek pochopnie podjętych wyborów podążał błędnie wytyczoną ścieżką.
Druga seria ze Świata Akwilonu o krasnoludach daje pewne wyobrażenie o przedsięwzięciu Jeana-Luca Istena i Nicolasa Jarry. To wielki świat budowany na różne sposoby, z pomocą których twórcy z pewnością nie raz zaskoczą czytelnika. W serii o Elfach dostaliśmy kryminał i zarazem opowieść z ciekawą, końcową woltą, natomiast “Redwin z Bractwa Kuźni” to historia skupiona na perypetiach jednego bohatera, który nie może sobie znaleźć miejsca w świecie urządzonym przez jego rasę.
W prologu, kiedy Redwyn jest już dorosłym i doświadczonym przez życie krasnoludem spotykamy go tuż przed walką, która ma zadecydować o jego przyszłości. Bohater w monologu wewnętrznym wyraźnie rozlicza się ze swojego dotychczasowego życia wymieniając głównie błędy, które w nim popełnił, jednocześnie obiecując sobie, że po zakończeniu walki – o ile wyjdzie z niej cało – wkroczy na nową, życiową ścieżkę. Niepewni co do losów nadchodzącego pojedynku cofamy się w tej historii do dzieciństwa bohatera zastanawiając się, co też mu się przytrafiło, że jest tak zgorzkniały i mówi o sobie w samych złych słowach. I nie ma co ukrywać – dostajemy wyczerpującą odpowiedź.
Historia Redwyna jest odpowiednio mroczna i gorzka abyśmy zrozumieli, że twórcy nie będą stosować dla bohaterów swoich serii taryfy ulgowej. Oczywiście przeplatają się tu znane ogólnie z popkultury motywy, szczególnie na linii syn-ojciec, ale jak wygląda ta relacja, z czego wynikał bunt Redwyna i gdzie go zaprowadził warto już sprawdzić samemu. Równie ważne jest w tej fabule coś innego – światotwórstwo, które nie polega na wyłożeniu w punktach właściwości świata przedstawionego,, tylko na swobodnym wplataniu ich w fabułę, tak żeby jego obraz klarownie układał się w głowie czytelnika. Młody gniewny Redwyn jest jednocześnie dobrym obserwatorem ( tyle że źle ukierunkowanym), co pomaga nam w przyswajaniu kolejnych niuansów świata, w którym przyszło bohaterowi funkcjonować.
Jeśli tak ma wyglądać wejście czytelnika w Świat Akwilonu, to trzeba przyznać, że na początkowym etapie jest to intrygujące czytelnicze doświadczenie, polegające na tworzeniu większego obrazu z różnych perspektyw. Nie czuć w tym ani kalkulacji, ani pośpiechu, tylko solidne przygotowanie do kreślenia tegoż obrazu – cegiełka po cegiełce.Pozytywnego odbioru nie zakłóca tak jak w poprzednim tomie nieco pachnąca sztucznością wersja graficzna. Rysunki Pierre Denisa Gouxa są rzec można bardziej… komiksowe, w stylu, który znamy z opowieści fantasy z wcześniejszych dekad, z ciekawie wykreowanymi rysami i posturami krasnoludzkiej rasy. W ogóle krasnoludy pokazane tu zostały jak trzeba, bez śmieszkowania, jako dumny lud o gorącej krwi. Podczas lektury esteśmy tak mocno skupieni na tej historii i tym świecie, że nawet zapominamy o pytaniu, które kołatało się w głowie podczas lektury tomu o elfach – jak twórcy zamierzają to wszystko połączyć. Nic na siłę, wydają się mówić w przypadku opowieści o Redwynie i za taką postawę należy im się czytelniczy szacunek.
Świat Akwilonu. Krasnoludy, tom 1. Redwin z Bractwa Kuźni
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Nicolas Jarry. Rysunki: Pierre-Denis Goux. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Egmont 2023