“Magowie” to kolejna seria, którą Egmont wydaje w ramach Świata Akwilonu”. Czy jest tak samo ciekawa, jak pozostałe odsłony tego rozbudowanego świata fantasy?
Pierwszy tom “Magów” był świetnym otwarciem, ponieważ przedstawił pomysłową fabularnie historię oraz wiarygodnych i sympatycznych bohaterów. “Aldoran” dobrze wróżył serii na przyszłość, bo wykorzystywał patent podobny jak w serii o “Orkach i goblinach”, stawiając na bohaterów nieoczywistych i włamujących się z zastałych schematów. W ‘Eraganie” nie działa to już tak dobrze jak w pierwszym tomie, być może dlatego, że tytułowy bohater – nawet jeśli został dobrze wymyślony – potrafi niejednokrotnie wzbudzić w czytelniku uczucie irytacji.
Eragan to młody chłopak, który dopiero uczy się czarodziejskiego fachu. Jest krnąbrny i lekkomyślny, także ciekawski, ale też autentyczny w swym zachowaniu. Ciągle strofowany przez swojego mistrza stale powtarza swoje błędy. Gdyby to były jakieś drobnostki można by je puścić w zapomnienie. Ale fakt, że działania Eragana bywają niebezpieczne – to już ma większą wagę. Magia w niecierpliwych dłoniach jest po prostu niebezpieczna i o tym traktuje drugi tom “Magów”. I trzeba przyznać, że zaskakuje swoja finałową konkluzją.
Do tegoż finału mamy okazję śledzić losy grupki, która udała się na do odległej siedziby magów Zakonu Cieni. Po morskiej podróży zdążają do czarodziejskiego portalu, który przeprowadzi ich w miejsce docelowe, co nie obejdzie się bez pewnych komplikacji. Po wymianie z inną grupą, która opuściła klasztor Dranahnów położony na najwyższej górze wyspy Iff, Eragan rozpocznie dalszą edukację, podczas gdy wokół zaczną dziać się dziwne, mroczne rzeczy, mocno związane z magią runiczną.
To ważny moment w tej historii, ponieważ opisując szczegółowo tajemnice i funkcje magicznych run, świat przedstawiony nabiera większej, merytorycznej wiarygodności. Są też jednak mankamenty – pewien fabularny patent został tu powielony z jednego tomu z serii o “Elfach”, ale tego akurat można było się spodziewać po tym, jak przedstawiono ogólną sytuację magów w Świecie Akwilonu w “Aldoranie”. Z tego powodu fabuła nie jest tak świeża i wciągająca jak w pierwszym tomie, tak samo jak kreacje poszczególnych postaci. Eragan na szczęście jest wiarygodny jako ów krnąbrny młodzieniec, nawet jeśli irytuje nas swoim postępowaniem. Cóż, taki urok tego bohatera i akurat w tym przypadku również jego niewyszukana fizjonomia nakłada się na beztroski charakter.
No tak, bo na koniec trzeba by napisać coś o warstwie graficznej. W Świecie Akwilonu chyba tak już musi być, że nie ma się czym zachwycać, a generyczne rysunki mają służyć nie tak wcale znowu generycznej (przynajmniej w przypadku kilku innych tomów) fabule. Szkoda, bo gdyby niektóre z historii narysować dajmy na to w stylu grafik niosących opowieść z narracyjną lekkością jak w komiksach z pierwszego cyklu “W Poszukiwaniu Ptaka Czasu”, na pewno lepiej byśmy odbierali te historie. Jednak akurat w “Eraganie” generyczne rysunki Stephane Crety odpowiadają generycznej fabule, na szczęście przynoszącej w finale ciekawy zwrot. Ów zwrot zapowiada wielkie zmiany w życiu głównego bohatera, które z całą pewnością wyglądałby lepiej w innej, graficznej stylistyce. Kiedy jednak doczekamy się dalszego ciągu i czy w ogóle Eragan jeszcze powróci – tego ze względu na specyficzną strukturę serii ze Świata Akwilonu tak naprawdę do końca nie wiemy. A wrócić powinien, by w pełni wykorzystać swój magiczny potencjał.
Świat Akwilonu. Magowie, tom 2: Eragan
Nasza ocena: - 55%
55%
Scenariusz: Nicolas Jarry. Rysunki: Stephane Crety. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Egmont 2024