Jeśli szukacie lekkiego, sprawnie napisanego, zajmującego kryminału na lato, to powieść Giny LaManny będzie doskonałym wyborem. Sprawnie skrojona intryga, świetnie nakreślone postacie i kluczowe pytanie: kto tak naprawdę zabił?
Przyszli państwo Banks przygotowują swoje przyjęcie weselne z imponującym wręcz rozmachem. Umiejscowili je w luksusowym spa, a cały etap „przygotowań”, mających formę wstępnego relaksu i krótkich wakacji dla zaproszonych gości ma trwać tydzień. Wśród zaproszonych weselników jest czwórka kobiet. Trzy z nich bardzo blisko przyjaźniły się ze sobą, oraz z panną młodą w trakcie studiów. Choć obecnie nie utrzymują zbyt bliskich relacji, to niezwykle huczna impreza ma być dla nich pewnego rodzaju „odświeżeniem relacji”. Czwarta z kobiet to starsza pani, która zgromadziła pokaźną kolekcję mężów, a teraz staje w obliczu kolejnego małżeńskiego kryzysu.
Kiedy w weselnym hotelu dochodzi do morderstwa tajemniczego mężczyzny, wszystkie cztery kobiety przyznają się do popełnienia zbrodni. I każda twierdzi, że zrobiła to sama i nikt inny nie brał w tym udziału. Kto kłamie? Kto mówi prawdę? I co się naprawdę wydarzyło?
Z jednej strony autorka serwuje stenogramy z przesłuchań, z których poznajemy kolejne elementy dziwacznej, zaskakującej układanki, z której sami, odruchowo, próbujemy złożyć całościowy obraz. Te z kolei przeplatane są świetnie rozpisanymi scenami codzienności bohaterek, przygotowujących się do wyjazdu na imponującą weselną imprezę. Ale równolegle z owymi przygotowaniami poznajemy ich sylwetki, ich codzienność i problemy, z którymi się borykają. I jedną z najsilniejszych stron powieści jest właśnie bardzo plastyczna kreacja postaci. Przedstawiane kobiety są starannie rozpisane, obdarzone widocznym indywidualizmem. Każda uwikłana jest w wewnętrzne problemy, rozterki czy wyzwania, z jakimi musi mierzyć się na co dzień i aż trudno nam uwierzyć, że kiedyś trzy z nich były bliskimi przyjaciółkami. Tak wiele je różni, tak wiele dzieli. La Manna doskonale „czuje” swoje postaci, kreśląc je bardzo naturalnie, nadając każdej indywidualne cechy. Zależności między nimi świetnie „pracują”, dzięki podkreśleniu ich różnic osobowościowych oraz odmienności w postrzeganiu świata. Każda z nich kryje w sobie pewne sekrety, lęki, frustracje, które wynikają ze specyfiki prowadzonego trybu życia. I w znacznym stopniu łatwo jest nam się z nimi identyfikować, uwierzyć w nie, choćby na czas lektury.
Sama kryminalna intryga może i nie jest przesadnie skomplikowana, ale zakończenie satysfakcjonuje, zwłaszcza, że w zgrabny sposób podejmuje ważki problem społeczny. Dydaktyczne elementy w „To ja zabiłam” z pewnością nie przyćmiewają samej intrygi, nie psują opowieści nadmiernym moralizowaniem. To w dużej mierze powieść obyczajowa, świetnie skrojona, z mocno uwypuklonym wątkiem kryminalnym. Książka, która stanowi przykład, jak można pisać literaturę społecznie zaangażowaną, ubraną w formę powieści gatunkowej. „To ja zabiłam” to znakomicie nakreślone, autentyczne bohaterki, ciekawie skonstruowana kryminalna intryga, która unika klasycznego dla gatunku zakończenia. Czy powieść zaskakuje finałem? Mimo tego, że pewnych kwestii możemy się wcześniej domyślić, a pewne odkryć zanim zaserwuje nam odpowiedzi autorka, to jednak samo sedno pytania „kto zabił?” pozostaje zagadką do końca. A odpowiedź z pewnością nie jest ani oczywista, ani przewidywalna.
„To ja zabiłam” to jedna z najlepszych propozycji na lato, jakie zaserwował nam polski rynek książki. Niby po prostu lekka i przyjemna książka, taka, którą świetnie się czyta. Jednocześnie intrygujący, trzymający w napięciu do ostatnich stron i świetnie portretujący postacie kryminał. A dodatkowo powieść podejmująca ważny, wciąż niestety obecny w prawdziwym świecie, problem społeczny. Nic, tylko czytać!
To ja zabiłam
Nasza ocena: - 80%
80%
Gina LaManna. Wydawnictwo Świat Książki 2021