Gorący temat

Trent – przygody kanadyjskiego konstabla [recenzja]

0 0
Read Time:3 Minute, 4 Second

Polubiłem się z Trentem, przyznaję. Choć po pierwszym odcinku zbiorczego wydania komiksowej serii od duetu Rodolphe i Leo nie było to takie oczywiste.

Przygody konstabla kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej – Philipa Trenta – rozpoczynają się opowieścią dość przewidywalną i oczywistą w całym scenariuszowym zarysie. Nazbyt przewidywalną, by mocniej przykuć uwagę i zaintrygować. Ale zaletą zbiorczego wydania jest fakt, iż od razu można sięgnąć po kolejny album cyklu… A tam wszystko rozwija się już w lepszym, ciekawszym kierunku. I choć trudno uczciwie stwierdzić, że ucieka autor scenariusza zupełnie od tendencji fabularnego schematu, to jednak pojawiają się elementy pewnych dwuznaczności, zgrabnie go wzbogacające i wykraczające poza spodziewaną – i z początku przecież serwowaną – gatunkową kliszę.
Co pozwala nam jednak oswoić się z Trentem, polubić go, zaakceptować jego nonszalancką, surową niezłomność, jego przywiązanie do zasad prawa, ale też uwypukloną mocno samotność, wynikającą bezpośrednio z zaangażowania i poświęcenia pełnionym obowiązkom, ale i mocno bohaterowi, zupełnie po ludzku, doskwierającą.
Pełen ten komiks złych ludzi i jeszcze gorszych ich występków. Pełen łasych na pieniądze bandytów, degeneratów i szaleńców. Ale też postaci zagubionych, oderwanych od czasów, od realiów świata, w jakim żyją. Często bohaterów dwuznacznych moralnie, jednak jednocześnie niemożliwych do całkowitego, jednoznacznego potępienia. To ciekawa kreacja fabularna, jak to ukazywanie pozornie bandyty – rewolwerowca, który okazuje się być tak naprawdę dzieciakiem rozkochanym w turpistycznej poezji Baudelaire’a, a przez to jednostką zupełnie oderwaną od otaczającej rzeczywistości, w nieudolny, a zarazem krwawy sposób usiłującej poruszyć z posad bryłę świata. Zmienia się postrzeganie tej postaci zarówno u ścigającego go Trenta, jak i u nas – czytelników i choć nie sposób rozgrzeszyć go do końca (na wszak na koncie sporą liczbę ofiar), to ulegamy jakiemuś romantycznemu urzeczeniu prezentowaną przez chłopaka naiwnością w postrzeganiu świata.
A ta kreacja zarazem wyrywa samego Trenta z okowów tendencji. Przekierowuje scenariusz (jak i późniejszy epizod z anarchistami) na tory ciut ciekawsze, niż prezentowany na otwarciu klasyczny western. Bawi się Rodolpho motywami oczywistymi, ubogacając je w elementy odrobinę ożywcze, nieszablonowe, ale nadal przystające do prezentowanego świata.
Okazuje się więc „Trent” lekturą co najmniej przyjemną, mocno jednocześnie poszerzającą w obszarze konwencji prezentowaną przez Lost In Time serię westernowych komiksów, chyba w tak rozbudowanym zakresie dotąd w Polsce nieprezentowaną. „Trent” to dobry przykład tego, jak sama gatunkowa estetyka westernu jest bogata, jak wiele może w sobie zawierać różnych afirmacji. Często odmiennych od tego, jak zwykliśmy ów gatunek postrzegać.

Graficznie cechuje „Trenta” prostota. Bardzo charakterystyczna zresztą dla jego grafika – Leo, znanego w Polsce choćby z serii „Aldebaran”, czy „Kenia” (stworzona, wraz z kontynuacją pt. „Namibia” także z Rodolpho oraz nowym rysownikiem, Marchalem). Choć mam wrażenie, że w przypadku „Trenta” bohaterowie i bohaterki doczekały się nieco większej szczegółowości w nakreślaniu mimiki i rysów twarzy, to jednak z łatwością da się dostrzec określony szablon, z jakim rysownik kształtuje swoje postaci, zwłaszcza kobiece. Nie przeszkadza to jednak, bo znów, jak to zwykle u Leo, to, co zdawać by się mogło niedoróbką graficzną, czy wręcz rysowniczą nieudolnością, rekompensuje nam kreślona z rozmachem natura. Całe przyrodnicze tło w komiksie robi naprawdę dobre wrażenie, kadry i plansze nasycone są szczegółami i nieźle oddają świat przedstawiony.
I jak przy każdym komiksie tego artysty będę powtarzał – to nie jest graficzne arcydzieło, ale jednak mają owe rysunki coś, co z dziwnym magnetyzmem nas do nich przyciąga. A że historia idzie temu magnetyzmowi w sukurs, to finalnie otrzymujemy przynajmniej satysfakcjonującą lekturę.

„Trent” to komiks dla tych, którzy poszukują niekonwencjonalnego westernu, intrygujących postaci i fabularnej maniery rodem z lat 90., gdzie niekoniecznie pożądane były postacie bardziej złożone moralnie. W takim ujęciu „Trent” okazuje się typowym przedstawicielem dla nurtu frankofońskiego, wyróżniającego się ciut specyficzniejszą kreską, która wciąż nie pozbawia go jednak pewnej dozy uroku.

About Post Author

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.
Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Trent. Wydanie zbiorcze

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz: Rodolpho. Rysunki: Leo. Tłumaczenie: Jakbu Syty. Wydawnictwo Lost In Time 2024

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta – hołd złożony tragizmowi [recenzja]

„Ostatni dzień Howarda Philipsa Lovecrafta” to przede wszystkim popis graficznego talentu Jakuba Rebelki. Od lat …

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Leave a Reply