Gorący temat

Twoje spojrzenie, Cio-Cio-San – literatura ukraińska z górnej półki [recenzja]

0 0
Read Time:2 Minute, 24 Second

„Twoje spojrzenie, Cio-Cio-San” to fabularny dramat, czytelniczy mozół, sznur czarnych, szorstkich koralików, poprzetykanych poetyckimi błyskotkami. Proza Andrija Lubki hipnotyzuje, wciąga bez reszty, ale też drażni i uwiera.

Na użhorodzkiej ulicy ginie młoda kobieta. Sprawa wydaje się prosta, pijany człowiek potrącił ją na pasach. Nic nie wróci życia Raluki, ale mąż ofiary Mark Zadorożny może liczyć na sprawiedliwość, tym bardziej, że policjant wyczuł od sprawcy alkohol. Jednak szybko okazuje się, że kierowcą czarnego BMW jest lokalny sędzia. Sprawa zostaje zamieciona pod dywan, bo nagle wszyscy twierdzą, że kierowca nie był pijany, a kobieta nie przechodziła przez pasy, tylko wyskoczyła z ciemności prosto przed maskę. Nie mogąc liczyć na system, którym rządzą korupcja, kumoterstwo i układy, Zadorożny postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość.

Powieść spoleczno-polityczna? Tylko pozornie. Bo choć początkowo Andrij Lubka skupia się na bolączkach ukraińskiego społeczeństwa, to z każdą kolejną stroną charakter narracji zaczyna się zmieniać. Proza Lubki wymyka się schematom, a sam pisarz nie ułatwia czytelnikom lektury. Mark Zadorożny niesie fabułę na swoich barkach, jego rozpacz jest punktem wyjścia i siłą napędową kolejnych wątków. Jego plany i przygotowania do zemsty przeplatają się z opowieścią o związku młodego Ukraińca z Ralucą. Pierwszoosobowa narracja pozwala nam poznać tylko jedną wersję wydarzeń i wyrobić sobie zdanie o głównym bohaterze. Bo opowiadając o ukochanej kobiecie narrator odsłania siebie, a na wierzch wychodzi jego trudny charakter.

To wielka rzecz stworzyć postać, której się jednocześnie współczuje, i której się nie znosi. Zadorożny jako przemądrzały, snobistyczny, nie potrafiący przepraszać i zapatrzony w siebie dupek, bez grama pokory, naprawdę nie daje się lubić. To postać, która stąpa po cienkiej granicy, bo podskórnie czuję, że gdyby tylko miał okazję, to byłby przemocowcem. Jednak jego rozpacz i miłość do Raluki są tak ewidentne, że Mark z automatu budzi współczucie, a moja czytelnicza empatia pozwala na usprawiedliwianie człowieka, na którego w innych okolicznościach patrzyłabym z pogardą. Ten literacki dysonans poznawczy miesza w głowie, irytuje, ciekawi i nie pozwala na porzucenie lektury, która nie oszukujmy się, bywa męcząca.

Powieść Andrija Lubki nie powstała dla przyjemności czytelnika. Niektóre fragmenty trzeba wziąć na przeczekanie, mozolnie brnąc słowa za słowem, żeby trafić na poetycką perełkę, dojrzeć literacką wrażliwość delikatną jak skrzydła motyla, albo dać się porwać hipnotycznym uniesieniom. Relacja z bukareszteńskiej opery, gdzie Zadorożny ogląda „Madame Butterfly” jest tak sugestywna i pełna emocji, że przysięgam, czułam jakbym tam była. Ten rozdział, tak fenomenalnie napisany, jest najlepszym przykładem na to, ze można słowami opowiedzieć muzykę. Ciary na całym ciele. „Twoje spojrzenie, Cio-Cio-San” to wymagająca proza z wyższej półki. Nieoczywista, piękna, obnażająca ludzkie słabości, momentami nudnawa. Na pewno zaskakująca, choć nie spodziewajcie się dynamicznych zwrotów akcji. Pisana złością, samotnością i rozpaczą. Ale też denerwująca i odpychająca jak Mark Zadorożny. Tak mało fabularnego efekciarstwa, a tak wiele emocji. Jestem pod wrażeniem i od kilku dni nie mogę przestać myśleć o tej historii. Uwaga, tylko dla czytelników lubiących literackie wyzwania.

About Post Author

Marta Kowal

Rocznik 87. Mama Ignacego, czytelniczka z bibliofilskimi skłonnościami, hobbicka dusza, zakochana w poezji, muzyce, psach i ptakach. Nie znosi gadać o sobie, dlatego pisze o książkach na dwóch blogach: <a href="http://www.zaczytanamama.pl">Zaczytana mama</a> i <a href="http://www.exlibrismarty.pl">Exlibris Marty</a>.
Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Twoje spojrzenie, Cio-Cio-San

Nasza ocena: - 80%

80%

Andrij Lubka, tłum. Bohdan Zadura, Warsztaty Kultury w Lublinie 2020

User Rating: Be the first one !

Marta Kowal

Rocznik 87. Mama Ignacego, czytelniczka z bibliofilskimi skłonnościami, hobbicka dusza, zakochana w poezji, muzyce, psach i ptakach. Nie znosi gadać o sobie, dlatego pisze o książkach na dwóch blogach: Zaczytana mama i Exlibris Marty.

Zobacz także

Sezon wiedźmy – urban fantasy zmieszany z horrorem [recenzja]

„Sezon wiedźmy” Pawła Ciećwierza to nie jest jego najlepsza książka. Ten tytuł dzierży niezmiennie „Blues …

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Leave a Reply