Gorący temat

Uncanny X-Men, tom 1: Upadek X-Men – zrobię wam wszystkim dobrze [recenzja]

Albumów o X-Men ukazuje się tyle, że aż trudno nadążyć za ich przygodami. Zaś kolejny restart serii ‘Uncanny X-Men”, tym razem w ramach Marvel Fresh potwierdza tezę, że o marvelowskich mutantach opowiedziano już w zasadzie wszystko. Z jednym małym ale. 

Niedawna lektura wyjątkowego komiksu “X-Men. Wielki Projekt” Eda Piskora z podaną w ekspresowym tempie historią tej grupy superbohaterów wyraźnie pokazała, że ich perypetie pisane w XXI wieku to rodzaj powtórki z rozrywki, z tymi samymi, wielokrotnie przetwarzanymi motywami. Czy da się na temat mutantów powiedzieć coś nowego i świeżego? W to chyba każdy wątpi. Jednak jest coś w tej stale rozrastającej się drużynie herosów, co po prostu przyciąga do siebie ich fanów. Ten urok połamanych zazwyczaj psychicznie buntowników, którym współczujemy, jednocześnie zazdroszcząc im determinacji w realizacji celu, którym jest lepszy świat dla wszystkich, bo taki byłby, gdybyśmy akceptowali czyjąś odmienność. 

Temat realizacji wizji lepszego świata powtarza się również w niniejszej opowieści. To projekt tworzony na bogato i po całości przez jednego z X-Men klasy Omega, który zaprzągł do swojego dzieła czwórkę innych mutantów, nazywanych tutaj Czterema Jeźdźcami Ocalenia. Zanim jednak wszystkie karty zostaną wyłożone na stół mamy dosyć intrygująca rozgrywkę w pierwszych zeszytach, kiedy jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi, a świat ogarnia coraz większe zamieszanie. 

W jego centrum są rzecz jasna mutanci, niektórzy dobrze znani (Jean Grey, Beast), ale też superbohaterskie świeżynki jak Armor czy Glob, którzy patrzą na rozgrywające się wydarzenia nie obciążeni doświadczeniem seniorów. Mamy miłą niespodziankę w postaci rzadko widywanego w wydawanych w Polsce komiksach Legiona, ale pierwsze skrzypce gra tu ktoś inny, czyli upozowany na Jezusa Chrystusa mutant o potężnej mocy, który zapragnął zmienić świat na lepsze i wziął się do roboty pełną parą, nie zważając na straty wśród ludzkiej populacji. Kolejny Idealista, a może raczej kolejny oszołom, który chce zrobić wszystkim dobrze i stworzyć nową utopię według własnego widzimisię? Czy coś takiego może się w ogóle powieść?

Czytelnicy wydawanej przez Mucha Comics serii “X-Men. Era Apokalipsa” powinni poczuć zadowolenie z wielu nawiązań do tej historii, razem z wizytą w tym wymiarze i samym Apokalipsem, który gra tutaj, można powiedzieć że trzeciorzędną rolę. Za to tę pierwszorzędną grają w “Uncanny X-Men” epickie nawalanki i solidne, acz typowe dla superbohaterskich opowieści rysunki Yildiraya Cinara i jego kolegów, , które niestety nie zostają na długo w pamięci.  Superbohaterskich starć  jest w tym albumie po prostu za dużo, przez co przysłaniają dosyć ciekawą historię, która miała szansę dorównać w swej wadze opowieści o okrutnym dziele Thanosa znanej z filmowego Marvela. Bo przecież tytuł tego pierwszego tomu do czegoś zobowizuje, X-Men mają doświadczyć upadku. Aby przekonać się jak z tym będzie trzeba czekać dosłownie do ostatnich stron albumu i na własne oczy zobaczyć, w jaki sposób autorzy postanowili tym razem zatrząść życiem mutantów. I choć fakt, że momentami ów album czytało się niełatwo przy całym natłoku wydarzeń  i bohaterów, to jego końcówka sprawia, że czujemy się wręcz zobligowani by zajrzeć do kolejnego tomu serii “Uncanny X-Men”, bo stawka nagle niebotycznie wzrosła, niczym w pamiętnym “Rodzie M”. Ale spokojnie, poczekamy cierpliwie na kontynuację, jest przecież po drodze wiele komiksów do przeczytania, nie tylko o marvelowskich mutantach. 

 

Uncanny X-Men, tom 1: Upadek X-Men

Nasza ocena: - 60%

60%

Scenariusz: Ed Brisson i inni. Rysunki: Yildiray Cinar i inni. Tłumaczenie: Marek Starosta. Egmont 2021

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja tom 6 – czekam na więcej od Christy! [recenzja]

„Kajko i Kokosz” to niewątpliwie najważniejsze komiksy z okresu dzieciństwa, jakie znam. Owszem, niejedyne. Zaraz …

Leave a Reply