Gorący temat

Walka z lodem – przetrwać niemożliwe [recenzja]

Niejednokrotnie już kinematografia udowadniała nam, że w starciu z potęgą sił natury, człowiek jest jedynie nic nie znaczącym pyłkiem. A jednak w charakterystyce naszego gatunku leży to, by nieustannie próbować przekraczać granice. I niekiedy być za to bezlitośnie karanymi.

Fabuła „Walki z lodem” oparta na wspomnieniach ( zatytułowanych „Two Against the Ice”)  duńskiego odkrywcy i polarnika Ejnara Mikkelsena. Film Petera Flintha zabiera nas tym samym do 1909 roku, w sam środek ekspedycji którą Mikkelsen wraz z pozostałymi załogantami Alabamy organizuje celem znalezienia zapisków po poprzedniej, mającej ustalić czy Grenlandia jest jedną, czy dwiema wyspami wyprawy. Wobec braku innych ochotników, na poszukiwania w głąb lądu ostatecznie wyrusza jedynie on sam i jego niedoświadczony towarzysz Iver Iversen. Dwójka mężczyzn doskonale zdaje sobie sprawę, że przeprawa przez skutą lodem krainę nie będzie należała do najprzyjemniejszych, ale w starciu z przenikającym do szpiku kości zimnem, nawet najbardziej drobiazgowe środki ostrożności mogą okazać się nie wystarczające – a najmniejszy błąd, zmusić do dramatycznej walki o przetrwanie.

Jako słowo się rzekło już na wstępie, kręcona na Islandii i Grenlandii z minimalnym użyciem efektów specjalnych „Walka z lodem” skupia się przede wszystkim na realistycznym oddaniu walki o życie, jaką w śmiertelnie niebezpiecznych warunkach przychodzi stoczyć dwójce mężczyzn. Z takiego założenia film duńskiego reżysera wychodzi z tarczą – już same szerokie kadry ukazujące tyleż zjawiskowe, co budzące grozę plenery dobitnie uświadamiają o potędze przyrody tego, jak mały i niewiele znaczący jest wobec niej człowiek. Na tym zresztą zalety realizacyjne „Walki z lodem” się nie kończą: trzeba przyznać bowiem, że również wszelkie co bardziej dynamiczne wydarzenia związane z gwałtownymi zmianami warunków pogodowych wypadają tu boleśnie wręcz naturalistycznie i zupełnie autentycznie mogą powodować, że poczujemy ukłucie chłodu przed ekranem.

Tyle dobrego nie da się już niestety powiedzieć o samej historii, która w założeniach definitywnie ma potencjał by emocjonalnie wstrząsnąć nawet największymi twardzielami, ale w praktyce z powodu szeregu złych decyzji nie jest w stanie wykorzystać w pełni swego potencjału. Chyba największą przewiną scenariusza są nagłe przeskoki w czasie, które przydarzają się zwykle akurat wtedy, gdy kolejne wypadki zdają się jedynie eskalować napięcie, prowadząc do nieuniknionej kulminacji. Z tego względu, przynajmniej kilkukrotnie będziemy odnosili podczas seansu „Walki z lodem”, że w momencie gdy film mógłby wspiąć się na wyżyny dramatyzmu, postanawia wycofać się chyłkiem.  Nic to, że znajdziemy w filmie Flintha walkę z niedźwiedziem, czy dość paskudne przedstawienie odmrożeń, jeśli sekwencjom im towarzyszącym brakuje charakteryzującego najlepsze survivale podskórnego napięcia i niepewności codo tego, co w istocie czai się za rogiem.

Podobnie sprawa ma się również z relacjami dwójki bohaterów, na których oparta jest lwia część historii – mimo tego, że trudno zarzucić coś grze aktorskiej Nikolaja Costera-Waldau czy Joe Cole’a, ich interakcje wydają się bardziej kolejnymi punktami odhaczanymi przez scenarzystę, niż czymś co moglibyśmy określić mianem autentycznych emocji.

Innymi słowy zatem, choć zdecydowanie kompetentnie zrealizowana, „Walka z lodem” zawodzi dokładnie tam, gdzie jako opowieść survivalowa funkcjonować po prostu musi – na polu wywoływania emocji. Biorąc pod uwagę potencjał nie tylko niezwykle intrygującej historii, ale i całego szeregu czyhających na bohaterów niebezpieczeństw, możemy jednak mówić w takim wypadku o sporym rozczarowaniu.

Foto © Netflix

Walka z lodem

Nasza ocena: - 55%

55%

Reżyseria: Peter Flinth. Obsada: NIkolaj Coster-Waldau, Joe Cole, Charles Dance. Islandia/Dania, 2022.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Sisu – mniej znaczy lepiej [recenzja]

Kinowe eksperymenty z formą i treścią z pewnością należy cenić za przełamywanie utartych schematów, ale …

Leave a Reply