Gorący temat

X-Men. Czerwoni – Jean Grey znowu w akcji [recenzja]

„X-Men. Czerwoni” to niezła i przede wszystkim dobrze napisana historia, poruszająca istotne, społeczne problemy, po której jednocześnie widać, że nie jest łatwo w temacie mutantów z Marvela wymyślić coś naprawdę oryginalnego.

Tom Taylor to coraz bardziej gorące nazwisko na scenie komiksowej. Za chwilę Egmont wyda jego najbardziej rozpoznawalne jak dotąd dzieło, czyli “Injustice”, jednak już zdążył skraść on serca polskich komiksowych fanów za sprawą znakomitej serii “DCeased”, w której zalał Uniwersum DC zombie apokalipsą. Natomiast z Marvela znamy go dotychczas z przygód Laury, która przez jakiś czas grała rolę Wolverine’a w serii “All-New Wolverine”. I dlatego z dużą ciekawością sięgnąłem po kolejną odsłonę opowieści o X-Men jego autorstwa, tym razem już w ramach Marvel Fresh. Choć okładkowy opis raczej zniechęcał do lektury. Dlaczego?

Przede wszystkim za kolejne wałkowanie tematu śmierci i odrodzenia Jean Grey. Jak do tego dokładnie doszło możemy dowiedzieć się z albumu, “Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey””, ale fakt, że przecież w ramach Marvel Now Jean Grey była jak najbardziej obecna, tyle że jako młoda mutantka ściągnięta z przeszłości i tak może przyprawić o ból głowy polskich czytelników. W każdym razie bohaterka powstała z martwych i po długiej nieobecności jest gotowa naprawiać świat, bo to co na mi zastała, naprawdę jej się nie podoba. Rozpoczyna realizację swojej wizji, w której zobaczyła ów świat lepszym, lecz na jej drodze staje równy jej mocą, jak się okazuje dobrze znany i mutantom i czytelnikom przeciwnik. Można powiedzieć, zabawa zaczyna się na nowo, co rodzi w głowach odbiorców pytanie – który to już raz?

Tom Taylor robi co może, by uatrakcyjnić i unowocześnić tę opowieść i jego potoczysta narracja w wielu momentach się sprawdza. To, że wrzuca swoją bohaterkę w czasy social mediów i uwypukla ich wpływ na obraz współczesnego świata (jest solidny, polski akcent!) to też fajny pomysł, jednak są momenty kiedy nachalność tez nieco przeszkadza w lekturze i w zasadzie pomniejsza wartość tej tematyki. Komiksy o X-Menach od dziesięcioleci kręciły się wokół tematu wykluczenia i potrafiły sprzedawać ten temat w otwarty sposób, jednak w “X-Men. Czerwoni” granica między fabułą a publicystyką kilka razy wydaje się być przekroczona. Cóż, takie są prawa naszych czasów, komiks również od nich nie ucieknie, byle nie cierpiała na tym fabuła. 

Tom Taylor jest utalentowanym scenarzystą, który bardzo fajnie rozpisuje postaci, na czele z małą Gabby, czy zadziorną Laurą, ale najwyraźniej przy tym dokładnie projekcie poczuł, że ten komiks to coś więcej, a on jest w jego ramach scenarzystą z misją. Takie zapędy często prowadzą na manowce i tutaj jest powiedzmy sobie pół na pół, ponieważ twórca kiedy tego potrzeba rozładowuje patos udanymi żartami czy mocnymi zwrotami akcji, na czele z zaskakującym, finałowym rozstrzygnięciem pojedynku Jean z równym jej mocą przeciwnikiem. Dobrze się tę historię czyta, dobrze też ogląda, przede wszystkim w pierwszej połowie za sprawą rysunków Mahmuda Asrara. A jednak przedstawiona tu wojna z machiną nienawiści nie do końca przekonuje i czasem razi swoją naiwnością. Kto wie, może o to chodziło, aby tym mocniej wybrzmiało ostrzeżenie, w jakim kierunku zmierza  świat. W złym, mówi nam Taylor, ale zawsze jest nadzieja. Prosta teza, do obrony jedynie chyba w komiksach, słowem w fikcji. 

X-Men. Czerwoni

Nasza ocena: - 60%

60%

Scenariusz: Tom Taylor. Rysunki: Mahmud Asrar, Carmen Carnero. Tłumaczenie: Weronika Sztorc. Egmont 2021.

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Odrodzenie, tom 2 – samotność kosmity [recenzja]

Drugi tom “Odrodzenia” raczej nie jest tytułem, na który czytelnicy czekali z utęsknieniem. A jednak …

Leave a Reply