Gorący temat

X-Men. Era Apocalypse’a, tom 4: Zmierzch – wielki finał dystopii [recenzja]

“Era Apocalypse’a”, czyli jedna z najważniejszych i najsłynniejszych opowieści o X-Men, doczekała się właśnie finału. Czwarty tom zgrabnie konkluduje wszystkie wątki i pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie.

Te pierwsze wielkie crossovery z lat 90. mają w sobie jakiś czar i nieodparty urok. Zarówno “Knightfall” jak i “Erę Apocalypse”, pomimo upływu prawie trzech dekad i pewnej dozy infantylności, wciąż czyta się bez bólu głowy i z żywym zainteresowaniem. Na przykładzie tych dwóch tytułów świetnie widać jak się pisało epickie historie kiedyś, a jak teraz, gdy są one podporządkowane tabelkom i algorytmom. W latach 90. szło się na żywioł, ale też było inne podejście do czytelnika, a każda seria rozgrywająca się w ramach danego wydarzenia dokładała większą lub mniejszą cegiełkę do opowieści. Tak, wiem – kiedyś to było, teraz to nie ma – typowe narzekanie boomera. Ale co poradzić gdy współczesnych superbohaterskich eventów nie da się po prostu czytać?

Wracając jednak do tematu. “Era Apocalypse’a” to osiem serii z mutantami w rolach głównych, które przez cztery miesiące rozgrywały się w alternatywnej mrocznej, brutalnej i faszystowskiej przyszłości. Każda z tych serii to inni bohaterowie i inne wątki, ale rozgrywające się równolegle względem siebie i często na siebie oddziałujące. Pozostaję pod wrażeniem tego jak grupie scenarzystów świetnie udało się utrzymać wszystko w ryzach – nie pogubić wątków i dopełniać je w taki sposób by każda oddzielna historia stanowiła ważny element całej układanki, tworząc spójną całość. Te cztery tomy to dystopia przemyślana, złożona i jak na tamte czasy prawdziwie szalona. W “Zmierzchu” otrzymujemy bowiem widowiskowe puenty, giną kluczowe postacie, nie wszystko idzie zgodnie z planem bohaterów i mimo, że przeszłość zostaje ostatecznie naprawiona to w całym konflikcie tak naprawdę nie ma zwycięzców. Jak na kolorowe, superbohaterskie “dyrdymały”, finał “Ery Apocalypse’a” zaskakuje bardzo gorzką wymową. Co  samo w sobie jest unikalne i bardzo ożywcze.

Jako całość “Era Apocalypse” to kawał sprawnie napisanej opowieści, która wciąż się broni i potrafi zaskoczyć. Trzeba oczywiście wziąć poprawkę na czasy, w których powstawała, bo i pewne zabiegi formalne były wtedy zupełnie inne. Graficznie jest różnie, bardzo dynamicznie i testosteronowo, ale mimo to seria powinna być obowiązkową pozycją w kolekcji każdego czytelnika superbohaterów.

X-Men. Era Apocalypse’a, tom 4: Zmierzch

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz: Scott Lobdell, Fabian Nicieza i inni. Rysunki: Joe Madureira, Chris Bachalo i inni. Przekład: Arek Wróblewski. Mucha Comics 2022

User Rating: Be the first one !

Paweł Deptuch

Redaktor, publicysta, autor kilku opowiadań i scenariuszy komiksowych. W latach 2004-2010 redaktor naczelny portalu Carpe Noctem. Od 2006 r. współpracuje z miesięcznikiem Nowa Fantastyka, a w latach 2018/2019 z polską edycją magazynu Playboy, gdzie pisał o nowych technologiach. Publikował też w zinach (Ziniol, Biceps) i prasie specjalistycznej (Czachopismo, Smash!). Od 2008 r. elektor Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, a od 2019 r. juror Nagrody Nowej Fantastyki w kategorii Komiks Roku.

Zobacz także

RIP, tom 6. Eugene: Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy – siły zewnętrzne [recenzja]

Po dwóch i pół roku od wydania pierwszego tomu serii wreszcie dostajemy jej finał. Tytułową  …

Leave a Reply