Gorący temat

Zapomniany. W matni strachu – każdy z nas ma w sobie potencjalne okrucieństwo [recenzja]

Od dawna zastanawia mnie wydawniczy fenomen Adriana Bednarka, który nie zwalnia tempa, publikuje powieść za powieścią – wręcz „ścigając” się z takimi autorami, jak Remigiusz Mróz, czy Max Czornyj – i zdecydowanie nie uznaje tematów tabu. Dla niego nie ma sfery na tyle mrocznej, by nie miał odwagi do niej zajrzeć, eksplorować ją w kolejnych thrillerach, w których bohaterowie dalecy są od zyskania czytelniczej sympatii. A przynajmniej tak być powinno.

W dylogii „Zapomniany” Bednarek opowiada historię Patryka Kamińskiego, którego uwieziono na wiele lat w obskurnym lochu i prawie zagłodzono na śmierć. W drugim tomie – „Zapomniany. W matni strachu” Patryk próbuje ułożyć sobie życie na wolności, jednak na jego losy kładzie się cieniem to, co zrobił w przeszłości. A raczej – czego nie zrobił i za co ponosi teraz konsekwencje, nieustannie oglądając się za siebie i funkcjonując w poczuciu permanentnego zagrożenia.

Zacznijmy od tego, że „Zapomniany. W matni strachu” to drugi tom dylogii więc nierozsądnym byłoby nie czytać ich po kolei. Wydarzenia w tej części są ściśle powiązane z fabułą pierwszej, wynikają z niej bezpośrednio i jej nieznajomość zdecydowanie zaszkodzi odbiorowi. O samej historii nie chcę napisać nazbyt dużo, by nie zdradzić kluczowych wątków z „jedynki” tym, którzy zamierzają dopiero zacząć przygodę z serią. Dla zaznajomionych już z pierwszym tomem „Zapomnianego” powiem tylko, że Patryk ponosi konsekwencje swoich wyborów z finału wcześniejszego tomu. I to, co osobiście uznałem w decyzji bohatera za moralnie słuszne, teraz boleśnie odbija mu się czkawką, sprawiając, że traci wszystko, na czym mu zależało… A może też stracić życie.

„Zapomniany. W matni strachu” to kolejny thriller Bednarka, w którym zagląda on w głąb ogarniętego mrokiem człowieka, nie tyle próbując zrozumieć jego motywacje, co zobrazować jego sposoby postępowania. Z pewnością niewiele jest tu rozważań nad istotą zła, raczej znajdziemy prowadzenie fabuły na zasadach przyczynowości, gdzie poczynania bohaterów, w tym głównie Patryka, ale też jego dziewczyny, oraz dawnej sympatii z lat młodości determinowane są potrzebą reagowania na zaistniałe zdarzenia. Te zaś wynikają ściśle z poczynań głównego powieściowego antagonisty. Przyznam, że trochę mi brakło rozwinięcia wątku umotywowującego mroczną naturę powieściowego seryjnego mordercy. Owszem, pojawiają się pewne sugestie, ale nie wybrzmiewają one wystarczająco, zbyt pobieżnie traktują temat. Autor bardziej skupia się na motywacji samego tytułowego „zapomnianego”, którego pobudki do działania także się zmieniają się z tomu na tom. W pierwszej części do działania pchał go wpierw instynkt przetrwania, chęć wyrwania się z niewoli, a później pragnienie odnalezienia winnego swojego cierpienia i ukarania go. Zemsta smakuje, ale niestety też spycha nas blisko krawędzi człowieczeństwa, kiedy się w niej zatracimy – jak to miało miejsce właśnie z Patrykiem. On zdołał się znad owej krawędzi cofnąć – w finale pierwszego tomu – jednak okazało się to w efekcie przysłowiowym gwoździem do trumny. Bowiem już na starcie drugiego tomu dowiadujemy się o fatalnych skutkach tej decyzji.

W „Zapominanym. W matni strachu” to właśnie poczucie lęku dominuje, determinując działania bohaterów, pchając ich do przodu i wymuszając decyzje, których pewnie w wyniku odmiennych bodźców by nie podjęli. Jednak choć wahają się, spierają, walczą ze sobą, ze swoim sumieniem, to są zdeterminowani i w dużej mierze nieobliczalni. Nie wiem, na ile prawdziwe są dywagacje Bednarka na temat ludzkich zachowań w ekstremalnych sytuacjach. Zapewne w tym zakresie więcej powiedziałby psycholog bądź psychiatra. Historia uczy nas jednak, że najbardziej irracjonalne zachowania międzyludzkie są w skrajnych emocjach możliwe. I każdy, kto czytał trochę o seryjnych mordercach zauważy, jak bardzo na tym modelu wzorowani są bohaterowie „Zapomnianego”. Miłość partnerska, czasem przepoczwarzająca się w toksyczne uzależnienie, miłość rodzinna, wypaczająca moralny kompas, fascynacja, przekształcająca się w nienawiść – to wszystko staje się udziałem bohaterów, często mimowolnie, często im na przekór. Ale nierzadko też wynikając z podejmowanych przez nich, niezrozumiałych dla odbiorcy decyzji.

Tak, jak w pierwszym tomie, pojawiają się zgrzyty w konstrukcji fabularnej, czasem logika zdarzeń zaczyna się niebezpiecznie chwiać. Ale Bednarek jednocześnie atakuje nas taką ilością emocji, tak mocno podkręca poziom adrenaliny, że treść chłoniemy jak przysłowiowa gąbka. A na refleksje przychodzi czas dopiero później. W trakcie lektury raczej dominuje „zawieszenie niewiary”, odrzucające odczucie, że to, o czym akurat czytamy jest przecież niemożliwe.

Blisko literacko Bednarkowi do stylu Piotra Kościelnego, ale i do Maksa Czornyja. Obydwaj wspomniani pisarze nie stronią od makabry, eksplorują tematy tabu, nie łagodząc nijak przekazu i starając się jak najdobitniej wstrząsnąć czytelnikiem. Ich proza – jak proza Bednarka – jest pozbawiona subtelności, bardzo bezpośrednia, ale też często mocno życzeniowa, gdzie kolejne zdarzenia dzieją się, byle fabuła została pchnięta do przodu, niekoniecznie zgodnie z zasadami logiki. Takich błędów, jakie pojawiły się w pierwszej części „Zapomnianego” jest mniej, a i samo zakończenie nie tylko zaskakuje końcowym twistem, ale i w dużym stopniu szokuje. I choć sam nie jestem przekonany do takiego rozwiązania kluczowego wątku, to jednak przyznam, że z jednej strony wpasowuje się w całościowy schemat przyjętej fabuły, a z drugiej ma duże szanse spodobać się czytelnikom, bo dobrze komponuje się z literacką manierą Bednarka.

„Zapomniany. W matni strachu” to opowieść o emocjach. Skrajnych wypaczeniach ludzkiej psychiki, determinowanej przez chroniczny stan zagrożenia. To historia o woli przetrwania i o instynkcie, który zmusza do walki o życie, bez względu na cenę, jaką przyjdzie zapłacić. To proza dla tych, którzy lubią dreszczyk emocji, których kusi zajrzeć za kurtynę ludzkiego okrucieństwa i desperacji, ale z pozycji wygodnego, czytelniczego fotela. Powieść o determinacji, ale i okrucieństwie, jakie kryć może się w każdym z nas. Obyśmy nigdy nie zostali zmuszeni, by je w sobie odkryć.


Zapomniany. W matni strachu

Nasza ocena: - 65%

65%

Adrian Bednarek. Wydawnictwo Zaczytani 2022

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Gryzę grozę. Notatki o kulturze literackiej polskiego horroru – otrzeźwiające spojrzenie na rodzimą grozę [recenzja]

Na „Gryzę grozę. Notatki o kulturze literackiej polskiego horroru” – nie ukrywam – niecierpliwie czekałem …

Leave a Reply