Gorący temat

Zły pasterz – zbrodnia i rytuały [recenzja]

Czasem zdarza się książka, po której obiecujemy sobie niezwykle dużo już na podstawie tylko pobieżnych informacji. Przykuwająca uwagę okładka czy opis fabuły trafiający bezbłędnie w czytelniczy gust – wszystko to staje po stronie atutów konkretnej pozycji jeszcze przed lekturą. Konfrontacja własnych wyobrażeń z rzeczywistością nie zawsze przebiega jednak tak, jak byśmy tego chcieli.

Jako słowo się rzekło, „Zły pasterz” na księgarnianej półce prezentuje się niezwykle ciekawie. Utrzymana w wypranej z kolorów tonacji szata graficzna okładki, dodatkowo podkreślona kontrastującą z nią czerwoną czcionką rzuca się w oczy od pierwszych sekund. W ślad za nią idzie zgrubny szkic fabuły, obiecujący kryminalną intrygę powiązaną z tajemniczą sektą rodem z serialowego „Detektywa”. A jak to wygląda w praktyce?

Akcja „Złego pasterza” startuje w momencie gdy w Wielkopolsce odkryte zostaje niezwykle dobrze zachowane znalezisko archeologiczne. Niewątpliwy sukces w zawodowym światku, to jednak wierzchołek góry lodowej następujących po sobie problemów – już wkrótce dwójka pracujących przy wykopalisku studentów, Justyn i Kasia, ginie bez wieści. Mówiące o płomiennym romansie plotki sugerują ucieczkę od życiowej codzienności, ale powracający właśnie z zagranicy Janek, brat zaginionej nie może pozbyć się przeczucia, że stało się coś znacznie poważniejszego – tym bardziej, że już wkrótce policja trafia na trop mogący sugerować, że do nagłego zniknięcia dwójki młodych ludzi przyczynił się ktoś powiązany z tajemniczą sektą. Prywatne śledztwo jakie wspólnie z emerytowanym policjantem Horstem Millerem podejmie bohater, doprowadzi go do miejsca w którym jakikolwiek nierozważny ruch może zakończyć się śmiercią…

Jeśli szukać odpowiedniego słowa którym można by podsumować odczucia związane z przeważającą większością treści „Złego pasterza”, odpowiedzią byłoby prawdopodobnie: „bezpardonowa”. Książka Michała Wierzby to bowiem mariaż kilku gatunków – romansu, dramatu, policyjnego thrillera i kryminału, w każdym elemencie jednak pozostający jednakowo brutalny w swym przekazie. Niezależnie od tego, czy skupia się na relacjach międzyludzkich, naturalistycznym ukazywaniu przemocy czy scenach seksu, „Zły pasterz” nie stosuje upiększającego filtra – wszystko ocieka w nim wręcz brudem, zepsuciem i zgnilizną. Na ogóle działa to zupełnie przyzwoicie, zwłaszcza gdy przychodzi do momentów kulminacyjnych powieści, ale już ilość wulgaryzmów przetaczających się przez kolejne strony, może dla niektórych czytelników być trudna do przełknięcia.

Jest to wyraźne tym bardziej, że styl Michała Wierzby trudno nazwać szczególnie wykwintnym. To prosty, nieszczególnie naszpikowany metaforami i partiami opisowymi obraz świata przedstawionego, który wciąż wymaga ostatniego szlifu. Mieszane uczucia może budzić też wielowątkowość – „Zły pasterz” to imponujące nieco  ponad 600 stron lektury, wypełnione mnóstwem pierwszo i drugoplanowych bohaterów, z których większość dostaje własną część historii i trudno pozbyć się wrażenia, że nie każda z nich jest dla powieści o całkowicie niezbędna.

Jeśli z kolei o samych bohaterach mowa, ci również bywają w najlepszym wypadku dyskusyjni – czasem wręcz do tego stopnia, że zwyczajnie trudno im w jakikolwiek sposób kibicować. Podejmujące cokolwiek wątpliwe decyzje postaci to zresztą bodaj najsłabszy element „Złego pasterza”, który potrafi zresztą mocno rzutować na odbiór całości – trudno bowiem o prawdziwe zaangażowanie w historię, jeśli jest pozbawiona w oparcia w postaci intrygujących charakterów.

Omawiając powieść Michała Wierzby, trudno nie dostrzec, że można znaleźć tu sporo elementów wymagających mniejszych bądź większych poprawek – ale mam również wrażenie, że to jedna z powieści tak jednoznacznie określających w jaki sposób chce opowiadać swoją fabułę, że jej odbiór będzie niemal w całości uzależniony od indywidualnej wrażliwości czytelnika. Ktoś „Złego pasterza” pokocha, ktoś inny zapewne będzie miał odczucia zgoła przeciwne. Ja potencjał zauważam, choć wykonaniem jestem jednak rozczarowany.


Zły pasterz

Nasza ocena: - 50%

50%

Autor: Michał Wierzba. Wydawnictwo Muza, 2022.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Wszystkie drogi prowadzą – umarł król, niech żyje król? [recenzja patronacka]

Umarł król, niech żyje król! Chciałoby się powiedzieć po lekturze drugiej książki Łukasza Kucharczyka. Bo …

Leave a Reply