Gorący temat

Znajdujemy ich gdy są już martwi, tom 1 – bogowie są pożywni [recenzja]

Najnowsza seria w ofercie Non Stop Comics to zaskakujące w różnych aspektach science-fiction. Fabuła dopiero się rozkręca, ale jej kierunek jest wielce obiecujący i w dużej mierze oparty na oryginalnym koncepcie, do którego nawiązuje nietypowy jak na komiksowy cykl  tytuł.

Wielkie litery angielskiego tytułu biją po oczach z okładki “Księgi I: Poszukiwacz” do tego stopnia, że ledwie zwracamy uwagę na jej inne elementy – czającą  się gdzieś w tle mgławicę i mknący w jej kierunku mały statek kosmiczny. Najprościej byłoby nazwać “Znajdujemy ich gdy są już martwi” space operą, ale jak na razie kameralny, a nawet klaustrofobiczny wymiar fabuły i strony graficznej komiksu wcale tego nie ułatwiają. Poza tym twórcy nie bawią się w tradycyjną ekspozycję i wrzucają nas szybko w swoją fabułę, dodatkowo fundując trzy plany czasowe. Łatwo może nie jest, ale za to jest intrygująco.

Dzieje się tak za sprawą scenariuszowego konceptu, w myśl którego do tej historii Al Ewing wrzucił martwych bogów o monstrualnych rozmiarach (niczym marvelowski Galactus), które dryfują w przestrzeni kosmicznej. Nie wiadomo co to a rasa, jaka jest jej historia, ale na pewno krwawa, bo wyglądają na potężnych, martwych wojowników. Ta kwestia jednak mniej interesuje ludzkość, która korzysta z dobrodziejstwa tych potężnych ciał – są one bowiem źródłem pożywienia i surowców. Przy czym znika tu gdzie aspekt religijny, żadne to ciało i krew Chrystusa – dryfujących bogów kroi się w celach praktycznych i walczy o lepsze partie kąski. 

Fakt, że nad tym procesem czuwa korporacja też mówi sporo o świecie przedstawionym i jest zarazem przyczyną głównej intrygi, bo mamy tu dwie najważniejsze postacie, które stoją po dwóch stronach barykady. Są to Georges Malik, tytułowy Poszukiwacz, kapitan statku Vihaan 2 oraz Paula Richter, korporacyjna funkcjonariuszka, która w roli pilota dyżurnego pilnuje, by krojenie bogów odbywało się zgodnie z planem, a jednocześnie czeka na najmniejsze potknięcie Georgesa. Tę dwójkę łączy bowiem  wspólną przeszłość, jedno z nich żyje potrzebą zemsty, drugie potrzebą ucieczki od odgórnie ustalonego porządku. Złamanie porządku sugerowane jest już w tytule – znajdujemy ich gdy są już martwi. Co zatem się wydarzy kiedy znajdziemy boga, który jest jeszcze żywy?

O ile scenariusz od początku potrafi wciągnąć czytelnika żadnego kosmicznych przygód, o tyle niektórzy odbiorcy mogą mieć problem ze stroną graficzną albumu. Nie jest to kreska, która znamy z “Wiecznej wolności’, czy “Yansa”, to science fiction w bardziej nowoczesnym wydaniu. Kreska Simone Di Meo jest mało przejrzysta, a w sferze kolorystyki, choć mamy feerię różnych barw, to są one mocno przygaszone, tak że czasem musimy dłużej przyglądać się planszy, żeby w pełni ogarnąć co na niej widzimy (podobnie wygląda inny komiks z oferty wydawnictwa – “Die”). 

To ciekawy formalny zabieg, raczej utrudniający estetyczną więź z czytelnikiem, ale też oddający temporalną odległość od naszej rzeczywistości do czasów fabuły (dwudziesty czwarty wiek) – bo po prawdzie przyszłość za trzysta lat powinna przecież jawić nam się jako odległa i niepojęta. Tak właśnie jest i tak się często czujemy podczas lektury serii Ewinga i Di Meo. To obca nam rzeczywistość, przytłaczająca wizją kosmicznej pustki, ale ludzkie emocje i uczucia wciąż są te same i to one sprawiają, że doskonale rozumiemy działania bohaterów i chcemy wiedzieć, co wydarzy się dalej. Oby nie trzeba było dłużej czekać na kontynuację.

Znajdujemy ich, gdy są już martwi. Księga I: Poszukiwacz

Nasza ocena: - 70%

70%

Scenariusz: Al Ewing. Rysunki: Simone De Meo. Tłumaczenie: Paweł Bulski. Non Stop Comics 2021

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply