Abe Sapien to jeden z najważniejszych bohaterów w uniwersum Hellboya. Czy na tyle, by zasłużyć na poświęconą mu serię komiksową?
Nie tak dawno Egmont publikując kolejność czytania komiksów w Mignolaverse wprowadził nieco zamieszania i to właśnie w kwestii tomów z przygodami Abe Sapiena. Wcześniejsze solowe przygody bohatera zostaną wydane później, a drugi tom “Mrocznego i straszliwego” po finale sagi w postaci albumu “Znany diabeł”, w którym przecież pojawi się Abe. Chronologicznie to zatem nieścisłość (powielona ponoć z wydawnictw zachodnich), jednak i tak wypada się cieszyć, że wydawnictwo publikuje również poboczne serie z coraz bardziej rozrastającego się uniwersum.
Abe Sapien jest w tym uniwersum od samego początku. Razem z Liz Sherman jest po Hellboyu najpopularniejszym bohaterem Mignolaverse. Tajemniczy człowiek-ryba w “BBPO” dostał szansę na rozwój postaci, a kiedy przyszedł czas na jego zwariowaną genezę, życie bohatera zmieniło się o 180 stopni. Abe zwyczajnie sfiksował na tym punkcie, a kiedy jeszcze został postrzelony przez Fenix, po wybudzeniu się ze śpiączki przestał kontrolować swoje życie. W poszukiwaniu głębszej prawdy o sobie wyruszył w tułaczkę po apokaliptycznej Ameryce. W “Mrocznym i straszliwym” ta prawda wciąż mu umyka, a on sam wikła się w lokalne konflikty w miejscach, do których akurat zawita. Mamy tu jeszcze poboczny wątek tajemniczego nekromanty, który podąża śladem Abe’a, mając za usługujących mu towarzyszy ożywionych przez siebie zmarłych mężczyzn, z których jeden to agent BBPO.
Z opisu fabuła brzmi intrygująco, jednak podczas lektury przez większą część czasu czujemy przede wszystkim jej bądź co bądź uzasadnioną monotonię, która w pewnym stopniu wpływa na negatywny odbiór historii o tułaczce Abe’a. To podróż wręcz traumatyczna, ponieważ raz po raz dane jest nam obserwować ludzi zaprowadzonych poza krawędź człowieczeństwa i bezradnych wobec rozprzestrzeniającego się zła, którego nie mogą nawet zrozumieć. Ciekawy jest tu wątek piekła, które tak mocno obecne w historii z Hellboyem musiało ustąpić miejsca tej pełzającej apokalipsie i straciło na znaczeniu, także z ludzkiej perspektywy. Nie ma już kuszenia, nie ma cyrografów, jest tylko najprawdopodobniej skazana na porażkę ludzka walka o zachowanie pozorów normalności.
W tej scenerii Abe sam wygląda jak nękające ludzi stwory i nie jest mu łatwo przekonać do siebie kolejnych, spotkanych na drodze ludzi. W drugiej połowie albumu ma ze sobą kobiecą towarzyszkę, którą uwolnił spod władzy złego człowieka i to właśnie opieka nad Sarą pozwala mu jeszcze zachować zdrowy rozsądek. Jednak im dalej, im bliżej jest konkretnych rozwiązań, tym podróż staje się coraz trudniejsza i nieprzewidywalna.
Za oprawę graficzną odpowiedzialni są tu bracia Sebastian i Max Fiumara, którzy podzielili między sobą pracę nad poszczególnymi rozdziałami. Trochę żal, że mniej jest tu prac Maxa, którego kreska jest bardziej charakterystyczna, a poszczególne fizjonomie postaci mocniej zapadają w pamięć. Za kolory odpowiada Dave Stewart, który nadał historii Abe’a posępny kolorystycznie ton. “Mroczne i straszliwe” z pewnością wyróżnia się spośród innych albumów Mignolaverse wszechogarniającym poczuciem beznadziei, który uderza mocniej niż w równoległym “BBPO”, w którym agenci wciąż zaciekle walczą z potworami. Natomiast tutaj, gdzieś na obrzeżach apokalipsy i wielkich miast czuć, że to walka, która ma coraz mniejszy sens i ludzkość naprawdę stanęła nad krawędzią.
Tej posępnej historii nie czyta się z przyjemnością, także ze względu na narracyjne zabiegi, które bardziej podkreślają nastrój opowieści, niż skupiają się na płynności narracji. To sprawia, że bardziej brniemy przez lekturę, ale właśnie w ten sposób jesteśmy bardziej w stanie doświadczyć tego, co przeżywa Abe i ludzie napotkani na jego drodze. To odważne, twórcze działania, które pokazują, że apokaliptyczna opowieść może mieć różne oblicza i nie musi iść pod dyktando oczekiwań czytelnika. Jest ciężko, bo musi być ciężko.
Abe Sapien. Mroczne i straszliwe, tom 1
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Mike Mignola, Scot Allie, John Arcudi. Rysunki: Max Fiumara, Sebastian Fiumara. Egmont 2021.