„Ballada dla Sophie” to trzeci komiks duetu Filipe Melo, Juan Cavia, jakie pojawił się na naszym rynku. Po przejmujących „Wampirach” i dosadnie puentowanych nowelkach z albumu „Jedzenie / picie” autorzy wracają z najobszerniejszym materiałem, eksplorując niepodejmowaną wcześniej gatunkową konwencję. I robią to – jak mają w zwyczaju – znakomicie.
To fikcyjna biografia wybitnego pianisty, który jednak sławę zrobił jako wykonawca kiczowatej, skierowanej do mas muzyki popularnej. W dodatku całe życie egzystującego w cieniu innego muzyka, którego uważa za niedościgniony dla siebie wirtuozerski wzór, jakiemu nigdy nie zdołał dorównać.
To jednocześnie opowieść o dekadach historii Europy, które – choć zwyczajowo nie wybijają się na plan pierwszy, to stanowią na tyle rozbudowane tło dla głównej, obyczajowej opowieści o fascynacji muzyką, że nie sposób ich zlekceważyć. Zresztą, komiks ten ma podobną konstrukcję, jak nowela „Jedzenie”, która również osadzona jest w historycznym sztafażu, mającym niebagatelny wpływ na losy bohaterów i całość opowieści jako takiej.
W „Balladzie dla Sophie” nawet jeśli to muzyka zdaje się grać pierwsze skrzypce, to towarzysząca jej historia determinuje losy bohaterów, kolejne zwroty w ich powikłanych życiorysach i umiejscawia ich samych niezbywalnie na mapie dziejów.
To opowieść mimo wszystko pulsująca podskórnie optymizmem – mimo nagromadzenia smutku i melancholii. Wiodąca zresztą do równie wzruszającego, co wręcz ckliwego w swoim pozytywnych sztychu finału. Ale mam wrażenie, że to jest niejako największa wartość tej opowieści – ten promień słońca, który pojawia się u kresu życia głównego bohatera. Zwiastujący prostą prawdę, że nigdy nie należy tracić nadziei, bowiem zawsze, nawet w ostatnich dniach, u schyłku życia może się nam przytrafić coś dobrego. Coś, co pokaże, iż nasze dni nie były zmarnowane, choć długie lata mogliśmy tak myśleć.
Znamiennym jest cytat z samego głównego bohatera: żyjcie tak, jak byście mieli raka. To afirmacja optymizmu (by nie rzec, że wręcz hedonizmu, od jakiego nasz pianista wszak nie stronił u szczytu swojej kariery), który nakazuje nam cieszyć się i czerpać z każdej chwili, każdego dnia. To przypomnienie, byśmy nie tracili czasu, byśmy nie zapominali, że mamy go ograniczoną ilość i jeśli będziemy odkładać wszystko na później, możemy zwyczajnie nie zdążyć przeżyć wszystkiego, co byśmy przeżyć pragnęli. Pamięć o nieuchronności kresu pomaga czerpać z życia więcej, pełniej.
To jednakże też komiks o postawach moralnych, serwujący nam nienachalnie obrazy i tych moralnie słusznych i tych niegodnych zachowań, jakie prezentują kolejni bohaterowie na przestrzeni własnych losów. Osnuta na bazie ważkich wydarzeń historycznych w dziejach XX – wiecznej Europy ukazuje nam, co oznacza pozostanie człowiekiem, w czasach, kiedy najtrudniej jest wykazać się człowieczeństwem. Ale też o tym, jak zaburzać może właściwy ogląd spraw (i wartości) zachłyśnięcie się sławą, pieniędzmi i otaczającym nas blichtrem.
To opowieść, którą w wielu aspektach – zwłaszcza tych gorzkich – przełożyć moglibyśmy na życiorysy wielu prawdziwych muzyków. Ale też stanowi wyraz głębokiej miłości do muzyki samego scenarzysty, który wszak ma w swoim życiorysie epizod nauki gry na fortepianie oraz wciąż obecną fascynację tym instrumentem.
Graficznie to znów swego rodzaju majstersztyk, oparty na realistycznej kresce, ostrym konturowaniu i palecie pastelowych, ciepłych barw. W dodatku znajdziemy tu chyba najdoskonalej ujętą w artystyczne okowy scenę erotyczną, jaką można znaleźć w komiksie. Juan Cavia do rysunkowy geniusz, doskonale wyrażający emocje za pomocą kreski i barwy, ale tez znakomicie potrafiący zniekształcać klasyczne kadrowanie, dla pełniejszego, głębszego wyrażenia niuansów scenariusza. Takie talenty nie zdarzają się często, ale jeszcze rzadziej trafia się tak doskonałe zgranie pomiędzy autorem słowa i twórcą obrazu, jak w przypadku tego duetu.
„Ballada o Sophie” to przejmująca, wzruszająca opowieść o przemijaniu w cieniu własnych trosk, pragnień i nieumiejętności wyrwania się z okowów odczuwanego żalu. Zakończona niewątpliwym, wręcz hollywoodzko przesłodzonym happy-endem, okazuje się wartościową i piękną w swojej konstrukcji, jak i wymowie historią przypominającą o wartości życia i emocjach, towarzyszącym jednostkom szczególnie wrażliwym. Nigdy, w żadnych czasach nie jest łatwo być artystą niepodążającym utartymi ścieżkami, niełaknącym taniego poklasku tłumów. „Ballada o Sophie” jest właśnie o tym, ale też przypomina, że niezmiennie, ma to – pomimo trudów i żalu, jaki przynosi walka z całym światem i z samym sobą – swoją niezaprzeczalną wartość.
Ballada dla Sophie
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz: Filipe Melo. Rysunki: Juan Cavia. Tłumaczenie: Jakub Jankowski. Wydawnictwo Mucha Comics 2023