„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” Radka Raka to powieść mocno osadzona w estetyce baśni, a jej śmiałe zadanie stworzenia nowego rytu mitologii galicyjskiej okazuje się być projektem zakończonym – w dużej mierze – powodzeniem.
To nie jest powieść sensu stricte, z linearną fabułą, z wyraźnie zarysowanym tokiem zdarzeń od punktu a do b. To raczej zbiór luźno ze sobą powiązanych opowieści, mocno osadzonych w estetyce baśniowej właśnie, ale z domieszką tego, co w zwyczajowej baśni nie uświadczymy. Jest więcej erotyzmu, więcej mroku, więcej krwi. Jest dosadność, która miesza się z poetyką i nastrojowa delikatność, przeplatana surowymi, naturalistycznymi scenami, często zakorzenionymi – choćby i płytko – w historii regionu. To książka niezwykła, jak niezwykła i złożona jest opowieść, którą snuje. To zbiór na nowo ukształtowana przypowieść o Galicji, w której nadnaturalne jest równie obecne i oczywiste, co fakty znane z historii.
Proza Raka jest zawieszona gdzieś pomiędzy stylami, ale nie przez autorskie niezdecydowanie, w którą stronę chce podążyć, ale raczej z konkretnie wyważonego punktu wyśrodkowania , pozwalającego budować niezwykłość przedstawionego świata, umiejscowionego między magią i fantastycznością, a społeczno – historycznym realizmem.
„Baśń o wężowym sercu” to proza trudna, nieszablonowa, ale przez to właśnie fascynująca. Literacko wysublimowana, ma własny, dookreślony styl, który urzeka, ale też wymaga od czytelnika pewnej dozy erudycji. To nie jest literatura czysto rozrywkowa – w potocznym rozumieniu tego określenia. Moim zdaniem twórczość Raka to coś więcej, co zbliża go do mainstreamu, jednocześnie nie zmuszając go do porzucenia fantastycznego sztafażu. To swoisty literacki pomost między gatunkami i jednocześnie przykład, jak wybitna literatura nie potrzebuje ograniczeń klasyfikacji gatunkowej.
Pośród twórców fantastyki w Polsce mam dwóch autorów, którzy pretendują – moim zdaniem – do miana następców Andrzeja Sapkowskiego, mimo, że pozornie odbiegają od charakterystycznego dla niego, czystego światotwórstwa. Pierwszym jest Paweł Majka, autor m.in. „Pokoju światów”, czy „Jedynego”, a drugim właśnie Radek Rak, którego talent ukazał się już we wcześniejszej powieści – znakomitym „Pustym niebie”. Ci dwaj autorzy mogą się do woli spierać w moim osobistym rankingu o miano pierwszego, nieważne. Ważne jest to, że ich proza okazuje się być jednym z najciekawszych tworów popkulturowych w naszym kraju, przynajmniej w obrębie gatunku, wokół jakiego oscylują.
„Baśń o wężowym sercu” to opowieść mroczna i słodka zarazem. Wulgarnie wyuzdana miejscami, by jednocześnie być niewinną i łagodną w swoim tajonym erotyzmie w kolejnych fragmentach. Opowieści w niej zawarte mieszają się stylistyką, konwencją, natężeniem emocjonalnym i jednocześnie oszałamiają mnogością użytej estetyki oraz łatwością, z jaką autor przechodzi pomiędzy nimi, od jednej, do drugiej.
Ta książka jest przepełniona mitycznymi stworzeniami, bóstwami, czarami i gadającymi zwierzętami, a jednocześnie wspaniale, w detalach oddaje prozę życia galicyjskiego chłopstwa za szlacheckich czasów – życia dalekiego od sielanki. Rak bierze na warsztat galicyjską historię, by ociosać ją z niektórych elementów, a pozostały trzon obudować na nowo, opowieścią magiczną, baśniową w procesie żmudnego, starannego mitotwórstwa, wewnętrznie spójnego i odmalowanego z epickim rozmachem.
Sięgnijcie po tę powieść, naprawdę polecam. Niewiele lepszych rzeczy w gatunku fantastycznym w tym roku przeczytacie. A może niewiele lepszego w literaturze ogółem? To już pozostawiam Wam, czytelnikom, pod rozwagę.
Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
Nasza ocena: - 100%
100%
Radek Rak. Wydawnictwo Powergraph 2019