Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu i intensywnym przeżywaniu skutków niedoszłego ślubu przez Bruce’a Wayne’a, seria Tom Kinga staje niespodziewanie na rozstajach, choć scenarzysta stara się nam wmówić, że jest wprost przeciwnie.
Pojedynek z bestią KGB, zamach na Nightwinga, emocje związane z procesem Mr Freeze’a – wszystkie wątki stanowiły wciągającą mieszankę, szykującą czytelników na efektowne rozwiązanie, które według wszelkich znaków powinno pojawić się w kolejnym tomie. I tak poniekąd jest, bo dosyć wcześnie, za sprawą zrezygnowanego po śmierci swojej ukochanej Pingwina, okazuje się że za wszystkim stoi uwięziony w Azylu Arkham Bane. Już sam ten pomysł wywołuje w czytelniku uczucie dezaprobaty, bo o całym wątku z Bane’m serwowanym w początkowej fazie runu Kinga, wolelibyśmy raczej zapomnieć lub przynajmniej już do niego nie wracać. Najwidoczniej twórcy zależało jednak na zaskakującej puencie i uznał że postać złoczyńcy pasuje do tego jak ulał.
Trzeba przyznać, że King umiejętnie gmatwa to fabularne rozwiązanie, wrzucając Batmana na ścieżkę przemocy w celu zweryfikowania rewelacji Pingwina. Dostaje się po głowie Bane’owi i innym, ale Nietoperzowi wciąż brakuje rozstrzygającego dowodu na winę bądź niewinność tkwiącego w Arkham złoczyńcy. W tym przypadku więcej informacji dostaje czytelnik, wzdychając i patrząc na miotającego się po omacku i popadającego w coraz większą paranoję Batmana. Wzdychamy jeszcze silnie po clifhangarze z finałowego zeszytu historii “Drapieżne ptaki”, obawiając się, że sam Tom King zaczyna błądzić po omacku, nie do końca wiedząc jak dotrzeć do satysfakcjonującej konkluzji.
O dziwo, wcale nie jest to koniec dziewiątego tomu zbiorczego. Po trzech zeszytach “Drapieżnych ptaków” dowiadujemy się, że dalszy ciąg głównego wątku przeczytamy w kolejnym tomie i w zamian dostajemy trzy historie ze scenariuszem Toma Taylora, które w zasadzie nie wnoszą nic nowego do przygód Batmana, ale stanowią udane zapychacze mające nam osłodzić rozczarowanie po nagłym ucięciu przewodniej historii. Szczególnie ciekawie wypada ostatnia z nich, poświęcona Alfredowi, udanie pogłębiając jego osobowościowy portret i udowadniając, że wpadanie w obsesyjne pułapki nie są jedynie domeną Batmana.
Jak na tak krótki tom, znalazło się w nim miejsce dla kilku rysowników, z których niemal każdy wniósł indywidualny ładunek talentu w fabułę. Szczególnie cieszą oczy precyzyjne rysunki Mikela Janina, który ma świetną rękę do złoczyńców, ale mamy tu i Otto Schmidta, Jill Thompson i innych artystów, którzy udanie umilają nam to krótkie spotkanie z Batmanem. Następny tom już w kwietniu, więc na spodziewaną konkluzję w wykonaniu Toma Kinga nie będzie trzeba długo czekać.
Batman, Tom 9: Drapieżne Ptaki. Scenariusz: Tom King. Rysunki: Mikel Janin, Lee Weeks, Tony Daniel. Egmont 2020
Ocena: 6/10