Z Douglasem Prestonem i Lincolnem Childem, twórcami nietuzinkowego agenta FBI, Aloysiusa Pendergasta, rozmawiamy o nowej na naszym rynku książce, „Mieście bezkresnej nocy”, Nowym Jorku i polskich fanach.
Na polskim rynku ukazała się właśnie siedemnasta powieść z cyklu o Pendergaście, w USA zaraz wyjdzie dwudziesta. Nie nudzi Wam się ten bohater?
Lincoln Child: Ależ skąd! Pendergast wciąż zaskakuje nas tak samo, jak – mamy nadzieję – naszych czytelników.
Douglas Preston: Jest tak niezwykłą i zaskakującą postacią, że nigdy nas jeszcze nie nudził, choć czasem się martwimy, że to my go nudzimy.
Trudno było Wam stworzyć postać powieściowego agenta mając świadomość, że w tym gatunku wymyślono już tyle innych postaci?
Nie, a to za sprawą dwóch rzeczy: po pierwsze dlatego, że nie sądziliśmy początkowo, że będzie on bohaterem wszystkich powieści w cyklu, a po drugie, bo wiedzieliśmy już od pierwszego rozdziału „Reliktu”, w którym zadebiutował, że jest postacią niepowtarzalną.
Czy zdarzyło Wam się kiedyś wymyślić postać tak wypaczoną, że sami sobie powiedzieliście – stop, nikt w to nie uwierzy?
Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek zrezygnowaliśmy z pomysłu na postać, bo była zbyt wypaczona, ale na pewno ograniczyliśmy niektóre działania konkretnych postaci na etapie pisania, bo czuliśmy, że były zbyt makabryczne lub osobliwe, itp.
Jednocześnie nasze thrillery, jak przystało na thrillery, faktycznie ukazują czasem ekstremalne, najbardziej niepokojące ludzkie zachowania.
W „Mieście bezkresnej nocy”, po latach nieobecności wracacie z Pendergastem do Nowego Jorku. Jak to miasto zmieniło się od czasu „Kultu”?
Od wielu już lat – a przynajmniej od końca lat 80-tych, gdy zaczęliśmy pisać o Nowym Jorku – to miasto staje się miejscem coraz bezpieczniejszym, czystszym i zróżnicowanym kulturowo. To naprawdę jedno z najwspanialszych miast świata. Niepokoi nas kiepsko realizowana polityka zarządzania miastem, nawet jeśli jej zamierzenia są dobre, i nie wiem, jakie skutki przyniesie ono miastu w kolejnych latach. Tym niemniej uwielbiamy Nowy Jork i staramy się być optymistami. Z drugiej strony widzimy narastające nierówności między biednymi a bogatymi nowojorczykami, co prowadzi do niepokojów społecznych oraz odgradzania się tych najbogatszych od reszty świata. Ten wątek jest zresztą bardzo ważny w naszej powieści.
Kilka razy wysyłaliście swojego agenta poza granice USA. Kiedy w końcu trafi do Polski? Macie u nas sporo grono oddanych fanów.
Staramy się pisać o miejscach, które już znamy. Niestety żaden z nas jeszcze nie był w Polsce. Bardzo chcielibyśmy się wybrać do waszego kraju, nie tylko ze względu na jego piękno, kulturę i nowoczesność. Polska jest też prawdziwym zagłębiem naszych fanów. Ogromnie chcielibyśmy podziękować im za to osobiście! A, kto wie, może przy okazji moglibyśmy rozeznać się w terenie pod kątem kolejnej powieści o Pendergaście i przysłać go właśnie tu. Uwielbiamy naszych polskich czytelników i często dostajemy od nich wiadomości na Facebooku oraz przez naszą stronę www.prestonchild.com.
Zaglądaliście po latach do „Reliktu”? Czy macie powieść, którą chcielibyście napisać od nowa?
Linc: O ile wiem, żaden z nas nie czyta ponownie naszych książek od deski do deski. Choć faktycznie czasem do nich wracamy. Ku naszemu przerażeniu zdarza się nam wtedy odkrywać błędy i niedoskonałości, po czym prosimy naszego wydawcę o ich wygładzenie. Rzeczywiście dziś być może pewnych decyzji byśmy nie podjęli, np. tej o odejściu Billa Smithbacka, albo wprowadzilibyśmy jakieś poprawki do naszych powieści, natomiast nie chcielibyśmy żadnej z nich napisać od nowa. Każda z nich to owoc naprawdę ciężkiej pracy i ze wszystkich jesteśmy dumni. Poza tym tak wiele nowych historii tylko czeka, aby jeszcze o nich napisać!
Doug: Ja podjąłem się ponownej lektury kilku naszych powieści przetłumaczonych na inne języki, żeby pracować nad moimi umiejętnościami w tym zakresie – zwłaszcza po włosku, francusku i hiszpańsku. Czytanie w obcych językach jest wspaniałym ćwiczeniem!
A jak się zmieniliście od czasu powstania „Reliktu”?
Linc: Myślę, że zasadniczo jesteśmy tymi samymi osobami w naszych ciałach o 30 lat starszych. Wciąż tak intensywnie pracujemy nad naszymi książkami i nie pozwalamy sobie, by uderzyła nam woda sodowa do głowy z powodu dotychczasowych sukcesów. Nie da się też ukryć, że literatura popularna szybko odchodzi w zapomnienie. Posiadanie partnera naprawdę pomaga, bo dzięki temu trzymamy się nawzajem w ryzach. Kiedyś bardzo stresowało mnie występowanie przed ludźmi, ale wyleczyłem się z tego po setkach spotkań z czytelnikami i występach w programach telewizyjnych.
Doug: Linc starzeje się w sposób bardzo czarujący, choć trochę wyostrzył mu się język.
Kilka lat temu były plany na serial telewizyjny z Pendergastem w roli głównej, ale przepadły. Co się stało?
Niestety kwestia praw własności intelektualnej w związku z Pendergastem (który pojawił się na łamach powieści „Relikt”, mimo że nie występował w filmie) jest bardzo zawiła i mamy trochę związane ręce. Faktycznie kilka lat temu byliśmy bardzo blisko powstania takiego serial telewizyjnego w oparciu o „Gabinet osobliwości”. Pech chciał, że ostatecznie ktoś odpowiedzialny za finansowanie projektu nie dał zielonego świata. Byliśmy zrozpaczeni. Koniec końców to Paramount Pictures kontroluje prawa do ekranizacji powieści o Pendergaście i jak dotąd nic z nimi nie zrobili.