Gorący temat

Bram Stoker – Dracula – klasyk grozy w interpretacji mistrza komiksu [recenzja]

„Dracula” Brama Stokera to jedno z ikonicznych dzieł światowego horroru, które na pokolenia ukształtowało wizerunek krwiopijcy w popkulturze. I choć przetworzony w rozlicznych medium niezliczoną ilość razy, być może stracił już swój powiew oryginalności – bo cóż nowego można wymyślić w tak spowszedniałej opowieści? – to jednak klasa rysunków Georgesa Bessa wynosi niniejszy album na zupełnie nowy poziom.

Przyznaję, mam pewien przesyt Draculi, jako postaci i jako opowieści. Na półce z książkami mam bodaj trzy różne wydania, od pierwszej polskiej edycji z koszmarnie kiczowatą okładką, po bibliofilskie edycje Vespera i Świata Książki. Jednak w przypadku niniejszego albumu, od Wydawnictw Scream Comics, miłość zakiełkowała już po prezentacji przez wydawcę okładki. Subtelna, sugestywna, ale i symboliczna grafika przygotowana przez Georgesa i Pii Bessów wręcz hipnotyzuje mrocznym przekazem i zapowiedzią kryjącego się za nią arcydzieła. A wnętrze kryje chyba jedne z najlepszych rysunków, jakie komiksowy horror mógłby zapragnąć.

Bess jest mistrzem. To określenie nie jest formułowane na wyrost, stanowi zwyczajne stwierdzenie faktu, z jakim polemizować trudno. Wystarczy spojrzeć na rozmach graficznej kreacji, na dbałość o detal, na nieregularność kadrów, odejście od klasycznego układu komiksowej planszy – które jest charakterystyczne przecież dla innego z komiksowych tuzów – Toppiego. Zresztą, pewne lekceważenie standardowego rozłożenia kadrów jest dla obydwu rysowników tożsame. Jak i skupienie na szczegółach, uwypuklenie detali i charakterystyczne zbliżenia. I choć Bess trzyma się bliżej realizmu przedstawionego świata (przynajmniej w formie graficznej, bo sama opowieść z wiadomych względów ucieka w symbolizm i nadnaturalność), niż robi to nonszalancki w swej manierze Toppi, to jednak z pełną odpowiedzialnością stawiam tych dwóch twórców na równi artystycznego zaawansowania.

Bess jest bardzo świadom dynamiki opowieści, jaką stara się zilustrować. Jego twardy realizm w kresce doskonale koresponduje z plastycznością wątków nadprzyrodzonych. Pełnoplanszowe kadry często zawierają elementy symboliczne, odnoszące się do mitycznych stworów, a gra światłocieniem jest doprowadzona do perfekcji w zakresie budowania za jej pomocą onirycznej atmosfery izolacji i osaczenia.

Jeśli czytaliście komiksy takich twórców, jak wspomniany już Toppi, ale też Alberto Breccia („Mort Cinder”), czy Enrique Breccia („Alvar Mayor”), to z pewnością zachwyci Was styl rysunku Georgesa Bessa.

Sama opowieść fabularnie jest stosunkowo wierną adaptacją powieści, więc znajomość literackiego pierwowzoru sprawia, że historia okazuje się niejako oczywista i przewidywalna. Czy to jednak przeszkadza? Bynajmniej, bo – jak zaznaczyłem wcześniej – komiks jest medium specyficznym, gdzie równorzędne – jeśli nie dominujące – znaczenie ma sama strona graficzna. A w przypadku adaptacji dzieła na tyle znanego, to właśnie strona graficzna wybija się na czoło, jeśli chodzi o wartość wynikającą z lektury. Dotychczas najciekawszą komiksową adaptacją „Draculi” była wersja Mike’a Mignoli, oparta na kultowej ekranizacji powieści Stokera, reżyserowanej przez Francisa Forda Coppolę. Jednak jeśli chodzi o przeniesienie na język obrazu samej powieści, jej oryginalnego tekstu, to zdecydowanie Georges Bess nie ma sobie równych.

„Dracula” Stokera, to pozycja kultowa, choć wszak literacko nie jest ani wyjątkowa, ani szczególnie wybijająca się ponad przeciętność względem ówczesnego poziomu prozy. Nie jest nawet pierwszą opowieścią wampiryczną, bo w tym zakresie wyprzedził Stokera choćby John Polidori w noweli „Wampir”. Jednak nie sposób odmówić dziełu Stokera znaczenia w zakresie śladu odciśniętego na światowej popkulturze. Interpretacja graficzna Bessa jest tego kolejnym – znakomitym zresztą – przykładem.

Dla miłośników wiktoriańskiej grozy i ikon horroru to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy cenią sobie wspaniałą stronę graficzną – tym bardziej.

Bram Stoker - Dracula

Nasza ocena: - 100%

100%

Scenariusz na podst. powieści Brama Stokera oraz rysunki - Georges Bess. Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Scream Comics 2023

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply