Gorący temat

Chrononauci. Tom 2 – ryzykowne igranie z czasem [recenzja]

„Chrononauci” to komiks typowy dla Marka Millara. Bezkompromisowy, buńczuczny. Niepoważny. Kipiący akcją i ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi. Pierwszy tom zabierał dwóch bohaterów – Corbina Quinna i Danny’ego Reilly’ego w przeszłość, gdzie, mówiąc oględnie, solidnie namieszali. W drugim tomie scenarzysta wysyła ich w przyszłość, gdzie znów wpadną w spore kłopoty oraz staną przed trudnym wyborem, który zmieni nieodwracalnie całe ich życie…

Millar to twórca o renomie tak dużej, jak jego bibliografia. Tworzył m.in. dla Marvela, DC, czy Image, a zasłynął głównie za sprawą autorskich serii, kipiących akcją i mocno przekraczających granice tego, co dopuszczalne w komiksie. A czasem także dobrego smaku. „Chrononauci” opierają się na banalnie prostym, sztampowym koncepcie fabularnym, z którego Millar w swoim stylu potrafi wykrzesać coś ciekawego i oryginalnego. I choć po lekturze tomu drugiego odczuwam pewien niedosyt (względem odczuć po czytaniu „jedynki”), to nadal komiks wyróżnia się na tle klasycznych opowieści o podróżach w czasie. Bohaterowie, niekoniecznie, jak przystało na laureatów Nagrody Nobla, przypominają statecznych, poważnych naukowców. Przywodzą na myśl bardziej hollywoodzkie gwiazdy albo rockowych muzyków. Jednak ich bezkompromisowość działania i dążenie do celu za wszelką cenę sprawiają, że obydwaj jakimś cudem wychodzą cało z każdej opresji… Czy uda im się tym razem, kiedy – niekoniecznie przypadkowo – trafią w przyszłość? I czy – kiedy staną przed najważniejszą decyzją w swoim życiu – będą umieli dokonać słusznego wyboru?

Komiks porusza problem etyki w kontekście podróży w czasie. Zmiany, jakie, choćby mimowolnie, możemy dokonać, przenosząc się w przeszłość, mogą przecież nieodwracalnie i globalnie naruszyć strukturę czasoprzestrzeni. I chcąc wrócić, może nie istnieć już teraźniejszość, z której wyruszyliśmy. Ale, jeśli bylibyśmy w stanie – w przeszłości – np. zapobiec zamachom? Wojnom? Kataklizmom? Uratować życie nawet nie jednostkom, co milionom? Czy moralnie byłoby to usprawiedliwione, to odkształcenie teraźniejszości, ta zmiana przyszłości na jej inną, w założeniu lepszą, wersję? Takie pytania przewijają się w drugim tomie „Chrononautów”, choć jednocześnie Millar nie zapomniał o dużej dawce ironii oraz przeładowaniu wręcz komiksu akcją. To jego charakterystyczne elementy i choć wzbogaca on swoją fabułę o dodatkowe aspekty, to jednak kwintesencją opowiadanych przez niego fabuł jest żywiołowa dynamika zdarzeń. Ponownie pojawią się – przynajmniej na początku – postacie znane z kart historii, które wchodzą w zaskakujące interakcje z bohaterami. Uwypuklony zostaje także wątek obyczajowy i rodzinnych relacji bohaterów. Choć tom pierwszy obfitował w ciekawsze nawiązania do czasów minionych i przetwarzanie tych motywów przez Millara było bardziej chwytliwe i lepiej do mnie trafiało, niż dywagacje o przyszłości w tej części, to jednak nadal

„Chrononauci” pozostają albumem wartym uwagi. Zwłaszcza, że graficznie to znów znakomitość. Rysunki Erica Canete są brudne, z mocno podkreślonymi liniami szkiców, dodatkowo utrzymane w stonowanej kolorystyce (za co odpowiada Giovanna Niro). Kojarzą się mocno ze stylem Seana Murphy’ego, odpowiedzialnego za ilustracje w pierwszym tomie „Chrononautów” i wskazują jednoznacznie, że wybór Canete jako ilustratora był pomysłem przemyślanym i z pewnością trafnym.

„Chrononauci” ponownie szaleją w czasie, to skaczą w przeszłość, to w przyszłość. Znów pakują się w kłopoty, z którym wyjść obronną ręką nie będzie wcale łatwo. Zwłaszcza, że tym razem to ich wybory i decyzje w dosadniejszy sposób zaważą na losach nie tylko ich samych, ale i całego świata. Nie wiem, czy będzie tom trzeci, ale nie obraziłbym się, jeśli autor pokusiłby się o kontynuację. Nie jest to może szczyt jego możliwości, ale jednak nie zapominajmy, że „średnio” u Millara, to nadal wysoko zawieszona poprzeczka.

Chrononauci Tom 2

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz Mark Millar. Rysunki Eric Canete. Wydawnictwo Non Stop Comics 2021

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Bajania – nie tylko koszmary [recenzja]

“Bajania” to album niespodzianka dla wielbicieli „Sandmana”, ale także dla fanów komiksowych “Baśni”. Za zbiór …

Leave a Reply