“Kult Kogi Thuna” to kolejna po “Życiu i śmierci Conana” oraz “Belit” próba przywrócenia blasku postaci Roberta E. Howarda przez wydawnictwo Marvel. Czy też raczej, przyznając uczciwie, skok na kasę.
Gerry Duggan to scenarzysta, który zyskał sympatię czytelników dzięki swoim tekstom do przygód Deadpoola, z powodzeniem prowadzonych przez prawie sześć lat. Z Conanem, który teoretycznie również nie jest wymagającym bohaterem, niestety już tak dobrze sobie nie poradził. W niniejszej opowieści autor zrobił z Conana maszynkę do rąbania kości, a z jego przygody questa w trakcie którego musi on odhaczyć kolejne obowiązkowe elementy rozgrywki. A są to kolejno walka z piratami, pomoc słabszemu, poszukiwanie skarbu, sojusz z ponętną bohaterką, zemsta za krzywdy i finałowa bitwa z bossem. Te “ważne” dla fabuły punkty mijają w mgnieniu oka, bowiem najważniejszym jej składnikiem są soczyste rąbaniny z wężowymi demonami, akolitami i szkieletami, które wypełniają po brzegi cały album. Brakuje tutaj klimatu prawdziwej przygody i jakichkolwiek emocji, a wszystko dzieje zbyt łatwo, bez zbytniego związku przyczynowo-skutkowego.
Znacznie lepiej jest w warstwie wizualnej, a za tą odpowiada doświadczony, choć widać, że już zmęczony, Ron Garney, który współpracuje z Marvelem od ponad trzech dekad. Jego kreska jest pewna i żywiołowa, choć miejscami ulega pewnemu uproszczeniu, a chwilami wręcz niedbalstwu. Niemniej, w ogólnym rozrachunku, ten szorstki i grubo ciosany sznyt dobrze pasuje do opowieści o Conanie – jakakolwiek by ona nie była.
A zatem “Kult Kogi Thuna” to album dla prawdziwych szalikowców Conana, którzy muszą mieć wszystko z nim związane. Z dotychczas wydanej linii w ramach wydawnictwa Marvel polecałbym jednak sięgnąć po “Życie i śmierć Conana” autorstwa Jasona Aarona. A nic się nie stanie jeśli ten tom po prostu sobie odpuścicie.
Conan. Miecz barbarzyńcy: Kult Kogi Thuna
Nasza ocena: - 50%
50%
Scenariusz: Gerry Duggan. Rysunki: Ron Garney. Egmont 2020