Gorący temat

Contrapaso. Dzieci innych – feministyczne spojrzenie na czas dyktatury generała Franco [recenzja]

Tak naprawdę każda gatunkowa historia jest tylko obudowaną określonymi elementami gatunkowymi opowieścią obyczajową. I od tej obyczajowości, jej jakości, zależy, jak wypadnie finalnie ocena całości. Nie inaczej jest z „Contrapaso. Dziećmi innych”, które – choć w pełni unurzane w estetyce kryminału noir – okazują się przede wszystkim dramatem obyczajowym, mocno zaimplementowanym w określony kontekst historyczny. Niemniej, okazuje się to wszystko połączeniem co najmniej znakomitym.

Teresa Valero sięgnęła po lata 50-te – okres, kiedy Hiszpania męczyła się pod faszystowskim butem. Iluzja wolności prasy jest oczywistością nie tylko dla samych dziennikarzy i chyba tylko idealistycznie nastawiony Leon Lenoir, wracający z Francji, może mieć przeświadczenie, że jego praca dla rubryki kryminalnej ma realne znaczenie. Mniej naiwny okazuje się jego partner, dawny falangista, który stracił wiarę w wyznawane ideały – Emilio Sanz. Choć Sanz chwilami zdaje się walczyć z cenzurą, próbuje przeciwstawiać się ostentacyjnie redakcyjnym wymogom uzależnionym od reżimowych decyzji, to jednak robi to chyba bardziej na pokaz, niż z przeświadczeniem, że ma to jakikolwiek sens.

To zderzenie dwóch światów – starca, wyzutego z naiwności i młodzieńca pełnego gorliwej wiary w prawo i obowiązek do zmieniania świata to główna oś opowieści, choć fabuła skupia się na zagadkowych morderstwach, jakie prowadzą dziennikarzy do potężnej, szeroko zakrojonej i prowadzonej wiele lat procedury sięgającej najwyższych szczytów rządzącej junty.

Komiks Valero to mocno upolityczniona opowieść – co jest oczywiste poprzez osadzenie akcji w takim a nie innym okresie. Nie byłoby możliwe snucie opowieści z lat 50-tych bez uwzględnienia tła społeczno – politycznego tamtego okresu. I to właśnie ono okazuje się być osią tej przepysznej, choć jednocześnie bardzo ponurej historii, której niuansów nie chcę zanadto zdradzać. Warto zaznaczyć, że jest to fabuła kryminalna, oparta na wątkach obyczajowego dramatu, wynikającego pośrednio z takich, a nie innych struktur władzy i mentalności ówczesnych elit społecznych Hiszpanii.

Opowieść odsłaniana powoli kolejne elementy układanki, okraszone mocno obrazami samego Madrytu, borykającego się z coraz silniejszymi niepokojami społecznymi. Jak zawsze i wszędzie, rządzony twardą ręką starców świat zaczyna kruszeć, podgryzany przez pokolenia młodych, równie naiwnych, co gorliwych, jak komiksowi studenci, starający się obalić porządki Falangistów, występując przeciw nim coraz bardziej otwarcie, choć równie nierozsądnie i ryzykownie. I – jak wspomniałem już wcześniej, to właśnie mocny wydźwięk, to tytułowe contrapaso, ten dwugłos światów dawnego i nowego, starego i młodego są najsilniejszym elementem konstrukcyjnym, choć nie brak tutaj dodatkowych, uzupełniających całość wątków i motywów. Jak choćby jednoznacznie wątpliwa moralnie relacja młodego Leona i jego kuzynki, która manifestuje się swoistą, wręcz fetyszystyczną obsesją chłopaka. Czy też przemycane w pojedynczych kadrach w propagandowych komiksach czy reklamach zobrazowanie skrajnie antyfeministycznego uprzedmiotowiania kobiet w ówczesnej Hiszpanii, sugerującej im role jedynie matek i żon, rezygnujących z wątpliwego powabu karier dla rodzinnego spełnienia – jako jedynego mającego dawać szczęście.

Kluczem dla zrozumienia komiksu jest – choćby szczątkowa – znajomość historii Hiszpanii. Opowieść tak mocno zakorzeniona w tle społeczno – politycznym nie może zostać właściwie, w pełni odebrana bez zrozumienia tychże realiów, więc każdemu, kto niezbyt orientuje się w temacie, polecam przed lekturą przejrzeć choćby podstawowe informacje o dyktaturze generała Franco i Falangistach, ale też o społecznej roli kobiet w ówczesnych realiach (tu polecam świetny artykuł Karoliny Janowskiej na stronie magazynu Lente – TUTAJ). Jest to kwestia o tyle ważna, że pozwala zrozumieć szerszy kontekst i większość niuansów tyczących samej sprawy kryminalnej, jakiej dotyczy opowiadana przez Valero historia.

Można pokusić się o stwierdzenie, że „Contrapaso. Dzieci innych” jest komiksem feministycznym, ale w tym słusznym, potrzebnym sensie obnażania sankcjonowanych społecznie, politycznie i religijnie ograniczeń, jakie dotykały (a często, nadal dotykają) kobiet zmuszonych do egzystowania w skrajnie patriarchalnym społeczeństwie. To surowa, ale zarazem oczywista ocena świata, a jej zrozumienie to przyczółek do pojęcia, jak trudną i daleką drogę do demokracji musiała przejść Hiszpania w trakcie przemian ustrojowych po śmierci generała Franco. Z naszej, polskiej perspektywy być może ten historyczny kontekst nie jest aż tak znaczący, jednak siłą rzeczy możemy odnaleźć pewne punkty odniesienia także do obecnych czasów i choćby wciąż gorącej i aktualnej dysputy nt aborcji. Komiks Valero, choć opowiadający o określonym okresie historii jednego państwa, może stać się przestrogą w ujęciu szerszym, bardziej uniwersalnym – do czego może doprowadzić zbyt rozległa, patriarchalna struktura ustawodawcza, odbierająca kobietom prawo do samodecydowania. A to już naszej, współczesnej Polski dotyczy jak najbardziej.

Od strony graficznej jest świetnie. Owszem trzeba się z początku oswoić z pewną tchnącą disneyowością manierą rysunku, jaki prezentuje autorka, jednak nie można odmówić planszom uroku. Mieszają się tu kadry przesycone tekstem i całe sekwencje zupełnie nieme, gdzie to obraz ma dopowiadać odpowiednie fragmenty (znów tytułowe, bardziej symboliczne, contrapaso). Utrzymanie całości w tej miękkiej, trochę kreskówkowej stylistyce i chłodniejszych, pastelowych barwach nieco łagodzą ponury wydźwięk opowieści, czyniąc całość historii jeszcze bardziej urzekającą. To pozorne niedopasowanie estetyki rysunku z wagą podejmowanego tematu okazuje się zabiegiem z jednej strony świadomym, a z drugiej z pewnością słusznym. To symboliczne, jak upudrowany (niczym rysunki Valero) był obraz społeczny Hiszpanii za czasów dyktatury Franco. I jaką krył pod tą lukrowaną, wierzchnią warstwą moralną zgniliznę.
Nie wszystkie wątki (choćby sprawa seryjnego mordercy kobiet) zostały finalnie dopowiedziane, co może sugerować, ze czeka nas kontynuacja. Mimo tego, „Contrapaso. Dzieci innym” świetnie dają się czytać jako osobna, zamknięta historia, mimo furtki, jaką twórczyni zostawiła sobie dla kontynuacji. Ja osobiście chętnie towarzyszyłbym duetowi Sanz/Lenoir w kolejnym śledztwie. Miejmy nadzieję, ze będzie na to szansa.

Wszystko zależy, od spojrzenia. Czy chcemy odczytywać komiks Valero tylko jako opowieść kryminalną, historyczną, obrazującą określony wycinek czasów, zamknięty w ramach gatunkowych? Czy może pokusimy się o interpretację szerszą, bardziej uniwersalną, ale równie – a może bardziej – dosadną? To już pozostawiam czytelnikom. Nie zmienia to faktu, że „Contrapaso. Dzieci innych” okazują się jednym z ciekawszych komiksowych publikacji na polskim rynku tego roku i bezwzględnie warto po niego sięgnąć.

Contrapaso. Dzieci innych

Nasza ocena: - 90%

90%

Scenariusz i rysunki: Teresa Valero. Tłumaczenie: Jakub Syty Wydawnictwo Lost In Time 2022

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply