Cyberpunk od lat był w Polsce uprawiany przez grono znakomitych pisarzy (Dukaj, Przechrzta, Przybyłek), jednak prawdziwa moda na ten gatunek przywędrowała do nas wraz z hypem na grę „Cyberpunk2077”. „Dice” Agaty Suchockiej sięgało po tę konwencję dużo wcześniej, choć kilka długich lat czekało na chętnego wydawcę dla wersji papierowej. A to powieść podejmująca interesujące i bardzo aktualne na dzień dzisiejszy wątki rozwoju i znaczenia AI.
To historia mocno opierająca się na cyberpunkowych kliszach, więc skojarzenia z takimi arcydziełami, jak „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” Philipa K. Dicka (powieść spopularyzowana i znana bardziej pod tytułem „Blade Runner”), czy klasycznym cyberpunkowym kinem, jak „Johnny Mnemonic” są jak najbardziej na miejscu. Autorka z klasyki czerpie garściami, co – przyznaję – bardziej doświadczonych w gatunku może nieco nużyć, bo znajdziemy tu mnogość wątków już mocno wyeksploatowanych. Za to dla początkujących w temacie cyberpunku to dobre wprowadzenie, bo mamy tutaj zlepek wszystkiego, co ma w konwencji znaczenie. I trochę więcej, bo nie należy zapominać, że znajdziemy w „Dice” mariaż cyberpunku właśnie z klasycznym postapo, w którego przypadku nie sposób nie przywołać kultowej „Alei potępienia” Rogera Zelaznego, bo stylistyczny rys postapokaliptyczny w „Dice” zdaje się mocno zbliżony.
I to połączenie z jednej strony zaskakuje – bowiem sam tytuł klasyfikowany jest i reklamowany jako stricte cyberpunk, nie zaś cyberpunkowa mieszkanka z postapokalipsą – a z drugiej strony stanowi powiew świeżości. Bo – nie da się ukryć, że to połączenie okazuje się całkiem udane.
Świat przedstawiony dobrze wpasowuje się w przyjętą konwencję gatunkową, jednak – co ważne – podejmuje także interesujące rozważania na tematy aktualne coraz bardziej. Na pewno bardziej jeszcze dziś, niż jeszcze kilka lat temu (przypomnijmy, że powieść po raz pierwszy wydana została w formacie audio w 2020 roku, a pisana kilka lat wcześniej). Skupiają się one na znaczeniu, ale i na zagrożeniach ze strony AI. Niby temat boleśnie wyeksploatowany przez konwencję, ale udało się Suchockiej trafnie wpasować w problematykę, która dopiero teraz staje się realna i aktualna.
Fabuła „Dice” zdaje się rozpoczynać w miejscu, gdzie kończył się kultowy „Blade Runner”. Tam główny bohater dopiero w finale odkrywa istotę swego pochodzenia i prawdę o sobie. Roland Dice poznaje ten sekret dużo wcześniej i to właśnie jego okrycie jest tak naprawdę pierwszym z twistów, które rozkręcają akcję… By wywrócić cały przedstawiony nam na początku powieści świat i zmienić konwencję gatunkową na postapo, mniej więcej w połowie historii.
Czy to dobrze?
Cóż, dla miłośników twardego cyberpunka taki plot twist może być irytujący, bowiem wywraca do góry nogami całościowe przyporządkowanie gatunkowe. Wg mnie to jednak zagranie na tyle ciekawe, że trochę pozwala autorce uciec od klisz, którymi pracuje, którymi buduje całą opowieść. Owszem, wpada w pułapkę kolejnych schematów gatunkowych, jednak z już mocno odmiennej konwencji, więc całość wypada ciekawiej. I mniej przewidywalnie.
Suchocka przede wszystkim ma niezły styl i dobrze czuje się w literaturze gatunkowej. To literacka rozrywką, która jednak stara się miejscami podejmować ważne społecznie tematy, nie skupiając się wyłącznie na żywiołowej akcji. Choć i tej tutaj nie brak. Pojawia się ostry, niewybredny komentarz społeczny, choćby do ludzkiego, wszechobecnego łaknienia piękna, choćby nie wiem, jak sztucznego. Bo czymże innym jest niezwykły specyfik, Regenium, niż żałosną w swej istocie, ale jakże współczesną próbą ucieczki przed starzeniem się, przed naturalnością? Pogonią za wyimaginowanym kanonem nierealnego piękna, któremu większość ulega?
Zaskoczyć może język. Miejscami ostry, wulgarny. Zasadny jednak w odniesieniu do kreacji głównego bohatera, którego tym samym uwiarygadnia. Dice jest prostym robotnikiem ze społecznych nizin, nie wypadłby dobrze, gdyby wyrażał się jako wykształcony inteligent, lub jakiś arystokrata. Zupełnie straciłby własną wizerunkową wiarygodność i trudniej by nam było w niego uwierzyć.
„Dice” to powieść w pełni rozrywkowa, wykorzystująca gatunkową konwencję do zabawy kliszami i mieszania gatunków, co wypada w finalnej ocenie całkiem nieźle. Interesujące okazują się dywagacje nt. AI oraz jej dążeń do uczłowieczenia samej siebie, co jednocześnie plasuje ją mocno w spektrum współczesnych dysput związanych z tematem jej rozwoju. W dobie coraz silniejszej obecności w codziennych realiach tworów takich, jak choćby ChatGPT czy Midjourney słuszne okazują się podnoszone przez autorkę wątpliwości co do naszego, społecznego zachłyśnięcia się możliwościami wyręczania samych siebie za sprawą ww. narzędzi.
Jeśli szukacie lekkiej, sprawnie napisanej historii na lato, utrzymanej w klimatach cyberpunk i/lub postapo, to „Dice” może okazać się niezłym wyborem. Szczególnie jeśli jeszcze nie zjedliście na ww. gatunkach zębów – będziecie mieć wtedy więcej frajdy, a ta powieść okaże się dobrym wprowadzeniem do konwencji.
Starych gatunkowych wyjadaczy może niestety znużyć powtarzalnością motywów. Jednak o ilu współczesnych tworach popkultury możemy z czystym sumieniem nie powiedzieć: przecież to wszystko już kiedyś, gdzieś było?
Dice
Nasza ocena: - 70%
70%
Agata Suchocka. Wydawnictwo Planeta Czytelnika 2023