Gorący temat

Dorwać Ramireza. Akt 2 – nie zadzieraj ze sprzedawca odkurzaczy! [recenzja]

Pierwszy tom komiksu „Dorwać Ramireza” dosłownie wyrywał z butów pastiszem kina sensacyjnego lat 80-tych. Tak mogła wyglądać choćby „Zabójcza broń”, gdyby za jej reżyserię odpowiadał nie Richard Donner, ale Quentin Tarantino. Na wskroś przerysowany, dynamiczny i emocjonujący, zachwycał niesamowicie „filmowym” klimatem, który udało się uzyskać Nicolasowi Petrimaux – odpowiedzialnemu w nim i za scenariusz i za rysunki. „Akt 2” nie przynosi takich zaskoczeń, co nie oznacza, że jest tomem słabszym. Zwyczajnie, autor konsekwentnie realizuje konwencję przyjętą w „jedynce” i nadal trzyma poziom. Po prostu, po lekturze „Aktu 1” dokładnie tego oczekiwaliśmy.

Finał poprzedniego tomu dawał pewne odpowiedzi dotyczące tego, kim jest główny bohater, Jacques Ramirez, niepozorny niemowa, pracujący w lokalnej fabryce odkurzaczy. W niniejszym, Petrimaux rozwija ten wątek, mocno skupiając się na przeszłości, bo licznych czasowych retrospekcji tu nie zabraknie. Jednocześnie bezpardonowy pościg za Jacquesem trwa, bo tytułowe przesłanie nie jest rzucone na wyrost, a stanowi rzeczywiście główną oś fabularną serii. Więc nasz sympatyczny sprzedawca odkurzaczy ma przeciw sobie całą policję, a do tego łowców nagród i zabójców na usługach kartelu. Ma jednak także niespodziewanych sprzymierzeńców a także wsparcie niekoniecznie najbardziej lubianych członków rodziny… Czy więc wyjdzie z opresji cało? Czy odnajdzie – jakże upragniony spokój. I czy my, czytelnicy – poznamy w końcu wszystkie sekrety Jacquesa Ramireza?

Nicolas Petrimaux w swoim autorskim projekcie wspaniale wykorzystuje to, co w komiksie najlepsze – uwypukloną, przerysowaną do granic estetykę, tym razem w konwencji sensacyjnej, by opowiedzieć swoją, przesyconą ironią, ale też brudną i miejscami brutalną historię. Świetnie rozegrana opowieść – mimo przesadyzmu i swoistego odrealnienia (a może właśnie dzięki niemu) czyta się bardzo płynnie, nie ma tu dłużyzn czy zbędnego moralizatorstwa. Są częste zmiany tempa, od nostalgicznych wspomnieniowych fragmentów, po pełne akcji pościgi, strzelaniny i bijatyki. Są wybuchy, jest zabójcze (dosłownie) tempo i wyścig nie tylko z czasem. Jednak sama historia – mimo jakości – nie znaczyła by wiele, gdyby nie zestawienie z doskonale dobraną stroną graficzną. Petrimaux bowiem cechuje doskonałe wyczucie kadru. Poszczególne sceny rozrysowane są iście „filmowo” i do złudzenia przypominają sekwencje scen z filmu Tarantino. Jest brutalnie, ale z przymrużeniem oka, z dużą dozą ironii – a takie połączenie udaje się naprawdę nielicznym twórcom. Z kolejnych plansz aż bije gorące, suche powietrze Arizony, w zębach prawie czujemy piach, z wzbijanych pędzącymi szaleńczo po bezdrożach samochodami. Czujemy pot i krew, które dosłownie wylewają się z kadrów… Nie da się ukryć, że to kreska bardzo komiksowa, w dosłownym znaczeniu. Petrimaux nie eksperymentuje z formą, nie próbuje uciekać w oniryczne formy. Jego kadry są szczegółowe, a całość komiksu mocno odwołuje się do estetyki filmowej kina lat 80-tych, nie tylko w warstwie fabuły, ale także wykorzystywanej scenografii. Dodatkowo wrażenie to potęgują stylizowane na reklamowe plakaty lub wycinki z popularnych kolorowych magazynów z tamtego okresu przerywniki pomiędzy rozdziałami. To wszystko łączy się, w zaskakująco sprawny sposób w jedną, większą całość. Całość – dodajmy – zamkniętą w naprawdę dopieszczonej formie edytorskiej.

I tu brawa należą się Wydawnictwu Egmont. Za ciut powiększony format, za tłoczenie tytułu na froncie okładki, za kompleksowe dopracowanie wydania, by uwypuklić wszystkie zalety komiksu, wszystkie jego kluczowe elementy.

„Dorwać Ramireza. Akt 2” to (na szczęście) jeszcze nie koniec. I szczerze – zazdroszczę tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zacząć lektury tej niezwykłej serii. Subiektywnie oceniając – jedna z najfajniejszych serii komiksowych, na jakie dotychczas trafiłem. Nie próbująca pretendować do rangi wysokiej sztuki, ale skupiająca się na tym, co przynależne jest nierozerwalnie komiksowemu medium – maksymalnie skondensowanej rozrywce, łączącej treść pisaną z obrazem. Petrimaux odrobił pracę domową w tym zakresie na piątkę. A może nawet na celująco!

 

Dorwać Ramireza Akt 2

Nasza ocena: - 90%

90%

Scenariusz i rysunki: Nicolas Petrimaux. Tłumaczenie: Maria Mosiewicz. Wydawnictwo Egmont 2021

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Włoski skarbiec. Najlepsze komiksy: Giorgio Cavazzano tom 1 – „włoskie” oblicze Kaczogrodu [recenzja]

Fani kaczogrodzkich opowieści w Polsce narzekać z pewnością nie mogą. Nie dość, że dostajemy sukcesywnie …

Leave a Reply