Z okładki zbiorczego wydania “Globalnego pasma” przemawia do nas sam Alan Moore, który komplementuje Warrena Ellisa i jego podejście do pisanych przez siebie opowieści. Z guru komiksowego medium trzeba się zgodzić, ale nawet bez tej rekomendacji album broni się wyśmienicie.
Ellis zaprasza nas do świata bliskiej przyszłości albo jego alternatywnej wersji, nie ma to w sumie znaczenia. Funkcjonuje w nim prywatna agencja ratunkowa o międzynarodowym zasięgu, Globalne pasmo, która bierze na barki zadania nietypowe, o podwyższonym poziomie ryzyka, przerastające konwencjonalne służby. W jej skład wchodzi tysiąc jeden agentów z całego świata, specjalistów z najróżniejszych dziedzin, w różnym wieku, którzy koordynowani zdalnie przez błyskotliwą Alef często są ostatnią nadzieją ludzkości na przetrwanie. Ich znakiem rozpoznawczym jest logo koła wpisanego w kwadrat oraz specjalny wielofunkcyjny telefon satelitarny.
Album zawiera dwanaście rozdziałów, a każdy z nich jest osobną i zamkniętą opowieścią. Jedynym ich łącznikiem są dwie postacie, wspomniana Alef sterująca każdą akcją z centrum operacyjnego oraz Miranda Zero, tajemnicza założycielka Globalnego Pasma, która osobiście bierze udział w każdej misji. Ellis stawia przed nimi bardzo zróżnicowane zadania, od pokłosia radzieckich eksperymentów psionicznych przez zbuntowanego bionicznego człowieka, studentów z bombą, terrorystów, po wirus z kosmosu i uszkodzoną broń masowego rażenia na orbicie. Za każdym razem od razu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę, podobnie jak agenci, którzy o szczegółach misji dowiadują się już w jej trakcie. Każdy z nich musi działać szybko i bez zastanowienia, wręcz automatycznie, bowiem zazwyczaj do katastrofy pozostaje niewiele czasu.
Fabuły prowadzone w kinowym stylu bezustannie pompują litry adrenaliny, akcja jest dynamiczna i ani na chwilę nie zwalnia tempa, giną ludzie, budynki i pojazdy wybuchają. Każda z tych historii to popis talentu autora, który umiejętnie przerabia klasyczne motywy science fiction na współczesną modłę. Są tu wątki transhumanistyczne, sceny z typowego kina sensacyjnego, gdzie prym wiodą sztuki walki, jest nawet body horror w duchu “Tetsuo: The Iron Man”. Ellis kapitalnie rozpisał tę serię, doskonale rozłożył akcenty, a nawet zdradził kilka kluczowych tajemnic. Tak naprawdę nie ma ona początku, środka ani końca, poszczególne epizody mogłyby zostać wydrukowane w zupełnie innej kolejności bez żadnej straty dla przedstawionego świata. To wielki jej atut, ale też trochę wada, bowiem całość pozostawia z niedosytem. Chciałoby się tych małych perełek przeczytać więcej, bliżej poznać struktury agencji czy poznać jej genezę, uczestniczyć w kolejnych nieszablonowych misjach i wyzwaniach.
“Globalne pasmo” to jedna z ciekawszych propozycji z dawnego Vertigo (obecnie DC Black Label), jednostrzałowiec, który pozostawia wielką wyrwę w sercu, a w głowie ogrom myśli. Do tego świetnie zilustrowany przez zastęp kapitalnych artystów jak Glenn Fabry, Steve Dillon, David Lloyd, Simon Bisley, Liam Sharp, Lee Bermejo czy Tomm Coker i ozdobiony niekonwencjonalnymi okładkami Briana Wooda. Pozycja obowiązkowa, która zgarnęła nominację do nagrody Eisnera.
Globalne pasmo
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz: Warren Ellis. Rysunki: Glenn Fabry, Steve Dillon, David Lloyd, Simon Bisley, Liam Sharp, Lee Bermejo i inni. Egmont 2020