Nie wiem, w jakie rejony zmierza sygnowana przez DC seria komiksowego horroru, ale po ostatnich publikacjach zaczynam mieć obawy, że nie w dobrym. Już dość letnia w wydźwięku i mocno sztampowa „Obecność. Ukochana”, garściami czerpiąca z pulpowego horroru lat 80. nie napawała optymizmem, ale granice (nie tylko dobrego smaku, ale i ogólnie rozumianej jakości) zostały przekroczone (mam nadzieję, że nie bezpowrotnie) w „Hydrauliku dusz”. Tak złego komiksu grozy dawno nie czytałem.
Założenie było całkiem interesujące. Główny bohater, Edgar Wiggins jest nie tylko pracownikiem podrzędnej stacji benzynowej, ale i niespełnionym kapłanem. Ten były kleryk, niegdyś wydalony z seminarium, nadal przy każdej okazji stara się zbawiać ludzkie dusze. Jednak – co by nie mówić – idzie mu to co najmniej opornie… Do chwili, kiedy spotyka tajemniczego osobnika, określającego się tytułowym mianem Hydraulika dusz. On oferuje (za stosowną opłatą) naszemu dzielnemu, samozwańczemu kaznodziei szansę na prawdziwe szerzenie zbawienia wśród niczego niespodziewających się owieczek… Edgar, jako że spłukany, nie jest w stanie zakupić koniecznego do nowej pracy – misji sprzętu. Jednak trawiący go płomień wiary i niezacieralne poczucie misji sprawia, że bohater jest zdolny do wszystkiego więc… wykrada potrzebne do budowy niezwykłej machiny schematy, by finalnie ją skonstruować. Co najlepsze – z powodzeniem! I zaczynają się kłopoty…
Jak wspomniałem, sam pomysł – w ujęciu pulpowego horroru bez trzymanki – naprawdę zapowiadał się obiecująco. Jednak wykonanie, po przyzwoitym, choć mocno pastiszowym, przerysowanym wstępie szybko zmierza w stronę nie tylko absurdu (to jeszcze jestem w stanie docenić, jak choćby w kultowym „Hitmanie” do scenariusza Gartha Ennisa, czy cudownie sarkastycznym „The Goon” Erica Powella), ale i zwyczajnego, nietrzymającego się kupy bełkotu, który pozostawił sobie na cel wyłącznie przekraczanie kolejnych granic, bez oglądania się na logikę czy choćby pobieżny sens prowadzonej fabuły. Nie, nie jestem purystą, który uznawałby, że zasadnym jest w ogóle sformułowanie „obraza uczuć religijnych”. Nie jestem kimś, kto chciałby stawiać granice sztuce, choćby nie wiem, jak prowokacyjnej. Ale prowokacja, swoisty artystyczny manifest, choćby i w pulpowym ujęciu, winien mieć sens, pewna spójność i cel nadrzędny… A tego niestety w „Hydrauliku dusz” nie umiem dostrzec. Wracając do „Hitmana” – jego też rysował McCrea. Tak, jak – z towarzyszeniem PJ Holdena – owo kuriozum tutaj omawiane. I w zakresie rysunku — jako że lubię koślawą kreskę rysownika z Belfastu — z grubsza przyczepić się nie ma do czego. Owszem, musi się taki styl akceptować. Ja jestem za. Jednak za historię w „Hitmanie” odpowiada nie kto inny, jak mistrz pulpowych, obrazoburczych opowieści Garth Ennis. A panowie Marcus Parks i Henry Zebrowski niestety Ennisem nie są. Nawet – w przysłowiowym ujęciu, obok nie stali. I choć uznają (poniekąd słusznie), że w obrębie sztuki komiksowej wszystko im wolno, to zapomnieli, że nie wszystko, co wolno, to należy. Nie wszystko, co dopuszczalne, ma w sobie sens i wartość. Tutaj zabrakło jednego i drugiego. Jest za to dużo ludzkich (i demonicznych) wydzielin, prostackiego, pozbawionego zupełnie polotu szydzenia z Kościoła Katolickiego i religii jako takiej, ale brakuje koniecznej dla dobrej opowieści spójności, brakuje większego sensu i tego niezbędnego balansowania na granicy smaku i kiczu, niepopadania zupełnie w otchłań tego drugiego. Tutaj twórcy niestety rzucili się w przepaść kiczu z radosnym okrzykiem i bez większego pojęcia, gdzie to wszystko zmierza.
„Hydraulik dusz” bardzo chciałby iść w ślady takich (uwielbianych przeze mnie osobiście) dzieł, jak wspomniany „Hitman”, „The Goon”, czy choćby również mocno obrazoburczy „Kaznodzieja” (również Ennis). Jednak brakło scenarzystom wyczucia, brakło talentu i umiejętności. Nastoletnie napalenie na wyważanie (już wcześniej szeroko otwartych) drzwi, określających granice gatunkowej konwencji nie wystarczy, by stworzyć dzieło cokolwiek wartościowe. „Hydraulik dusz” jest tego znakomitym przykładem. Jeśli ktoś już zdążył wyrosnąć z mentalności zbuntowanego piętnastoletniego punka, to raczej nie ma w tym tytule czego szukać.
Hydraulik dusz
Nasza ocena: - 40%
40%
Scenariusz: Marcus Parks, Henry Zebrowski. Rysunki: John McCrea, PJ Holden. Tłumaczenie: Zofia Sawicka. Wydawnictwo Egmont 2024