Gorący temat

Injustice. Bogowie pośród nas. Rok piąty – finał bez finału[recenzja]

Podczas lektury całej serii “Injustice” szybko zapominamy, że ów projekt był po prostu prequelem gry komputerowej pod tym samym tytułem. Ostatni tom wiodący do wydarzeń z gry w bolesny sposób nam o tym fakcie przypomina. 

No i doczekaliśmy się. Seria “Injustice. Bogowie pośród nas” dotarła do finału, który tak naprawdę jest początkiem. Aby jeszcze bardziej zagmatwać sprawę, dodajmy, że gra “injustice” miała sequel w postaci gry “Injustice 2”, która z kolei miała komiksowy sequel, również pod tytułem “Injustice 2”. Mało? Jest jeszcze komiks ”Injustice. Year Zero”, który ma ponoć szansę na wydanie po polsku. Pytanie, czy tego rodzaju popkulturowe eventy nie rozdmuchują prostej jak drut fabuły, w której Batman i Superman stają się wrogami? Oczywiście, że tak, z drugiej strony mamy ciekawy przypadek testowania rozciągliwości fabularnej Uniwersum DC w elseworldowej historii, w której twórcy mogą sobie poszaleć. I pod tym względem, komiksowe “Injustice” sprawuje się więcej niż nieźle. 

Przypomnijmy, że w czwartym tomie nastąpiła zmiana na stanowisku scenarzysty – serię przejął od Toma Taylora Brian Buccellato, co od razu wpłynęło na potoczystość opowieści. Taylor ma do superbohaterskich fabuł naprawdę lekką rękę, jakby tworzył je od niechcenia, co potwierdzały nie tylko wcześniejsze tomy serii, ale również inne tytuły (najlepszy przykład to wydany właśnie przez Egmont “Nightwing”). W czwartym tomie raz, że zabrakło tej twórczej inwencji i dwa – historia zaczęła dreptać w miejscu, bez wyraźnego progresu u dwóch antagonistów – Batmana i Supermana. Kolejne próby sił nie przyniosły zadowalającego rezultatu dla żadnej ze stron i w piątym tomie w zasadzie wałkowane jest to samo. 

Jak było dotąd? Pierwszy tom to konflikt w podstawowej wersji, między dwoma najpopularniejszymi superbohaterami uniwersum DC. Drugi tom – konflikt w wymiarze kosmicznym, z czynnym udziałem Korpusów Zielonych i Żółtych Latarni. Trzy – do akcji wkracza magia i zahaczamy o Piekło. Cztery – na scenę wkraczają greccy bogowie. I wreszcie pięć – wydaje się, ze obier strony wykorzystały już wszystkie mozliwości, nawet angażując do walki łotrów, ale t przecież nieprawda, Unwersum DC jest pełne przeróżnych możliwości.  A że komiks  prowadzi do fabuły gry, więc spodziewajmy się, że w końcówce będa musiały pojawić się jeszcze wersje superbohaterów z alternatywnych światów. Choć i tak najfajniejszym wypełniaczem piątego tomu staje się Bizarro, czyli klon Supermana, prawdziwy komediowo-dramatyczny elementem fabuły piątego tomu “Injustice”, w udany sposób  (czasem także w nieco głupawy) ją urozmaicający.

W końcówce czwartego tomu, za sprawą Plastic Mana z więzienia uciekło mnóstwo złoczyńców, których Superman i spółka muszą wyłapać. Jednak ciekawsze stają się osobne historie, w których twórcy znajdują czas na pogłębienie postaci, tak jak jest to w przypadku sponiewieranej psychicznie Harley Quinn, którą cały konflikt przerasta i szuka dla siebie nowej ścieżki. Podobnie jest zresztą z Catwoman – Selina opuszcza grupę Batmana, ponieważ jej zdaniem ów konflikt zakończy się jego śmiercią, a to jest już ponad jej siły. W piątym roku tej superbohaterskiej wojny zarówno bohaterowie, jak i czytelnicy mają już prawo czuć zmęczenie, ale twórcy i tak w drugiej połowie komiksu wyciągają kolejne asy z rękawa, zaogniając sytuację za sprawą kolejnej, ważnej śmierci, która położy się cieniem na wszystkich superbohaterów. Zaś sam Superman dokona czynu, który jeśli wyjdzie na jaw, może położyć kres jego panowaniu.

I tak to się toczy, od cliffhangera do cliffhangera, które w nadmiarze powodują, że historia jest niestety na siłę przeciągana i ma dziwną prawidłowość – po przeczytaniu ciężko byłoby nam ją streścić. Dzieje się tak dużo i tak jest narysowana, że te kolorowe, superbohaterskie plansze przelewają nam się przed oczami niczym reklamy w przerwie filmów w telewizji. Rozumiem cel, rozumiem sens całego przedsięwzięcia – oto komiksowi twórcy dostali możliwość zabawienia się z różnorodnymi postaciami i motywami Uniwersum DC z opcją, że mogą iść na całość. I to podczas lektury działa. Jest jednak jeszcze aspekt wspomnianego wcześniej przetestowania całego zestawu możliwości fabularnych – a w DC jest tego naprawdę sporo. I jeśli przykładowo zdecydujemy się przeczytać te pięć tomów na raz, jeden po drugim – w pewnym momencie wyczujemy zmęczenie materiału. Wychodzi na to, że w “Injustice” jak w soczewce pokazano te najfajniejsze zalety, jak i najbardziej przyziemne wady całego Uniwersum DC, które w większych dawkach, jak mamy to na przykładzie kinowo-serialowej wersji Marvela, już tak nie cieszy ani już tak nie bawi. W myśl  przysłowia – co za dużo, to niezdrowo – “Injustice” podpada pod tę zależność, ale co najważniejsze, nie zniechęca do czytelniczo-komiksowych przygód, bo jednocześnie potrafi pokazać potencjał komiksowego uniwersum. I po jakimś czasie znowu mamy ochotę wejść w superbohaterskie światy, by szukać w nich tego, co w popkulturze najlepsze.

Injustice. Bogowie pośród nas. Rok piąty

Nasza ocena: - 65%

65%

Scenariusz: Brian Buccellato. Rysunki: Mike S. Miller i inni. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Egmont 2023

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Gotham. Rok pierwszy [recenzja]

Tom King to już stały element na firmamencie twórców Uniwersum DC. Scenopisarska gwiazda, która jednak …

Leave a Reply