“Inna historia Uniwersum DC” to najbardziej zaskakujący i zarazem najciekawszy z superbohaterskich tytułów wydanych u nas w zeszłym roku. To także album, do którego idealnie pasuje określenie powieść graficzna.
Powyżej nie napisałem ani razu słowa komiks, ponieważ z komiksem w tradycyjnym znaczeniu tego słowa dzieło ze scenariuszem Johna Ridleya kojarzy się najmniej. Przede wszystkim nie znajdziemy tu dymków dialogowych, bo zamiast nich dostajemy nierzadko potężne partie tekstu na tle dosyć statycznych w formie ilustracji. Nie ma zatem także wyraźnego podziału na kadry komiksowe, są tylko obrazy i bloki tekstu. A jednak rozpoczynając lekturę rodzi się w nas przeświadczenie, że to dzieło wybitnie komiksowe, tyle że podane z odmiennej niż zwykle perspektywy. Także za sprawą tego, co twórcy usiłują nam w nim przekazać.
W albumie znajdziemy pięć historii, które łączą się ze sobą w mniej lub w bardziej widoczny sposób. Każda z nich opowiada o konkretnej postaci z uniwersum DC, z których polski czytelnik część będzie znał, a o innych istnieje prawdopodobieństwo, że nawet nigdy nie słyszał. Najbardziej rozpoznawalna jest tu z pewnością policjantka z Gotham, Renee Montoya, którą widzieliśmy już w wielu wydanych u nas historiach. Powinniśmy także kojarzyć Katanę i Czarną Błyskawicę (to czarnoskóry superbohater z serialu “Black Lighting” należącego do Arrowverse). Jednak Bumblebee i Guardian, czyli małżeństwo Karen Beehcer-Duncan i Mal Duncan to już bohaterowie trzecioligowi, a Anissę Pierce (superbohaterka o pseudonimie Grzmot), córkę Jeffersona Pierce’a (prawdziwa tożsamość Czarnej Błyskawicy) znają u nas chyba tylko ci, którzy oglądali wyżej wymieniony serial. Oto zestaw totalnych outsiderów, którzy okazują się być dużo ciekawsi, niż opatrzeni, pierwszoligowi superbohaterowie DC.
Dlatego też tytuł albumu może być mylący. Inna historia może kojarzyć się ze światem alternatywnym, tak jak choćby w przypadku serii “Batman, Ziemia Jeden”, ale chodzi tu o coś rzeczywiście innego. Inna, ponieważ opowiedziana z perspektywy mniejszości, tak etnicznych jak i seksualnych. A do tego, mimo superbohaterskiego sztafażu przedstawiona na tle prawdziwych, istotnych wydarzeń z historii Ameryki, od których twórcy superbohaterskich komiksów raczej uciekają, bądź jedynie nawiązują, tworząc własne odpowiedniki. Tu jest inaczej i być może te kontrapunkty między prawdą, a superbohaterski fantazjami nie całkiem zawsze działają, ale to chyba jedyna rzecz, do której można się przyczepić w “Innej historii uniwersum DC”. Reszta zaś wcale nie jest milczeniem, tylko wyartykułowaną z pełnym bólem i przekonaniem opowiescią, której różnorodne konkluzje są można rzec i odkrywcze i obrazoburcze wobec tego, co rozumiemy jako klasyczne dziedzictwo i tradycja hołdowane przez lata zarówno w komiksach DC, jak i w rzeczywistości amerykańskiego, patriarchalnego społeczeństwa.
Czyli co, znowu tradycyjna Ameryka (fałszywych?) wartości dostaje po łapach, jak choćby w innych, ostatnio wydanych komiksach, które podejmowały tematykę rasizmu, jak “Dobry Azjata, czy “Sztandar czarnej gwiazdy”? W jakiejś części na pewno, ale fakt, że każda z tych pięciu historii ma formę długiego monologu, w którym dany bohater staje cały w prawdzie i niczego nie pomija niczego, nawet rzeczy, za którye mu szczerze wstyd – to właśnie czyni tę opowieść wyjątkową. Wszelkie brudy, wszelkie żale i pretensje, wszystkie stracone nadzieje i ciągła walka o to, żeby było lepiej, żeby postawić się do pionu – to świadczy o sile tych historii. A fakt, że są one jeszcze rozłożone na lata i pokazują odmienną perspektywę kolejnych bohaterów (choćby w klamrze ojciec-córka w pierwszej i ostatniej opowieści) tym bardziej czyni je wyjątkowymi. Bo chyba nie dostaliśmy jeszcze motywu, w którym walczący o swoje prawa w latach siedemdziesiątych czarnoskóry mężczyzna, któremu z dzisiejszej perspektywy szczerze kibicujemy, lata później może być określony i zarazem uznany przez córkę za homofoba. To tylko pokazuje jak te zmiany są płynne, jak rzeczywistość wokół nas ewoluuje, jak zmieniają się w odstępach lat różne ludzkie postawy i zapatrywania.
Tę opowieść, szybko wydaną u nas po premierze w USA stworzył John Ridley , prawdziwy człowiek orkiestra, między innymi zdobywca Oscara za scenariusz do filmu “Zniewolony”. Ridley musiał najpierw przekopać się przez tony komiksów, by w pełni ogarnąć historie wybranych przez siebie do tego projektu bohaterów i dać im głos w sposób, który wybrzmi jak najmocniej. Nikt tu nie jest kryształowym bohaterem jak często wspominany i będący jawnie na cenzurowanym Superman. Każda opowieść dokłada kolejny kamyczek do wizji świata z perspektywy kogoś, kto nie jest w pełni społecznie akceptowany. Rysunki Giuseppe Camuncoli i Andrea Cucchiego naiązuące do superbohaterskiej klasyki wzmacniają ów przekaz, ale są bardziej dodatkiem, może czasem kontrapunktem do tych słownych opowieści, w każdym razie nie powodują efektu, który kazałby dłużej zawiesić na nich oko Tu bowiem ważniejsze są słowa, przekaz, który momentami aż zatyka czytelnika wyczuwalnym w nich poczuciem desperacji i niesprawiedliwości (w tym przypadku u superbohaterskich outsiderów), którego to stanu psychicznego wielu z nas wciąż nie może zrozumieć.
To wyjątkowe opowieści, w których zdjęto ze świecznika Supermana, Batmana i innych superbohaterów (z Człowiekiem-Nietoperzem i jego wizją w komiksach DC Ridley również się nie certoli) i pokazano inne, te z tła, które przecież musiały się rozgrywać, tyle że nikt o nich nie słyszał, albo co jeszcze gorsze i smutniejsze, nie chciał słyszeć i nie przyjmował do wiadomości. Ale one są, wciąż powstają nowe, wciąż dochodzą do głosu kolejne wykluczone grupy i najwidoczniej nikt nie jest już tej fali w stanie zatrzymać. Jakie będa tego pełne konsekwencje dla płynnie kształtujacego się obrazu świata, to się dopiero okaże, ale mówiąc Marvelem, najwyraźniej nic już nie będzie takie samo.
Inna historia Uniwersum DC
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: John Ridley. Rysunki: Giuseppe Camuncoli i Andrea Cucchi. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Egmont 2023