Nowy album w ramach DC Black Label to idealny komiks do bicia. Tak to już bywa, kiedy twórcy próbują czegoś nowego i nie do końca im to wychodzi.
Fakt, że twórcy komiksu “Joker/Harley. Zabójczy umysł” włożyli w swój projekt mnóstwo pracy i pewnie też serca, jest bezsprzeczny. Ten jak dotąd najobszerniejszy komiks z serii powiększonych formatem albumów dla dorosłego czytelnika robi bardzo pozytywne wrażenie nie tylko fotorealistyczną stroną graficzną, ale też szczegółowym faktograficznym zapleczem w ramach obranej tematyki psychopatycznych, seryjnych morderców. Bo choć jest to kolejna opowieść o znanym wszystkim psychopacie z Gotham, to tym razem próbująca na poważnie wniknąć w umysł Jokera. Dodajmy, Jokera jako przystojnego, wysublimowanego młodzieńca o umyśle bardziej geniusza niż zabójcy, który ze swojej zbrodniczej działalności pragnie uczynić dzieło sztuki. A najważniejszy w powyższym zdaniu jest fragment o przystojnym, wysublimowanym młodzieńcu w roli najpopularniejszego złoczyńcy z Gotham. Dla części fanów będzie to rzecz raczej nie do przełknięcia.
Taką nową wizję Jokera widzieliśmy już we wcześniejszych albumach z DC Black Label dotyczących tytułowej pary bohaterów. W “Harleen” oraz w “Joker/Harley” twórcy przybierając poważny ton próbują na nową drogę sprowadzić również tę popularną, kobiecą bohaterkę, przez co odzierają Harley z jej wdzięcznego szaleństwa, w którym w rzeczywistości było więcej smutku i prawdy, niż w tych najnowszych komiksach dla dorosłego czytelnika. Nie wiem, czy w wydaniu arlekinowym bohterka wydaje się twórcom zbyt infantylna i na siłę próbują ją wcisnąć w karby rozsądku, ale przy nowym podejściu bardzo trzeba uważać, bo może to być droga na manowce.
W “Joker/Harley” dostajemy opowieść o Harley Quinn, policyjnej profilerce, która ma na pieńku z Jokerem już od kilku lat – jej współlokatorka była jedną z jego pierwszych ofiar. Harley to inteligentna i twarda kobieta, na której, tak jak na Jokerze ciąży toksyczne dzieciństwo i młodość i być może to jest główny zapalnik, który kiedyś będzie ich w stanie połączyć na złe, bo przecież nie dobre. Charakterystycznym znakiem rozpoznawczym pierwszych zbrodni Jokera było umieszczenie wewnątrz ust ofiar skręconych, drucianych wieszaków tak, żeby usta były szeroko uśmiechnięte, jednak od jakiegoś czasu psychopata zniknął z pola widzenia, a tymczasem w Gotham pojawia się seryjny morderca, który inscenizacjami morderstw swoich ofiarami nawiązuje do dzieł sztuki. Jeżeli to Joker, to najwidoczniej wszedł na wyższy poziom psychopatycznej kreacji. Takiej, w której nie ma raczej nic do śmiechu.
Właśnie w tym rzecz, w albumie nie zobaczymy w chmurkach słynnego “ha ha ha” Jokera. Nie zobaczymy również uśmiechu na twarzy Harley, ani kija bejsbolowego lub młota w jej dłoniach. W zamian dostaniemy postępującą obsesję, która ma nam sugerować, jak może kiedyś skończyć główna bohaterka. Te pierwsze oznaki rodzącej się psychozy, choćby w postaci niesubordynacji Harley w niektórych okolicznościach są chyba najlepszym pomysłem scenarzystki Kami Garcii, która w ciekawy sposób prowadzi nas przez kolejne etapy jej bohaterki na drodze do przyszłego współuzależnienia. Choć jeszcze bez przekroczenia Rubikonu, nawet w przypadku finałowej konfrontacji. Portret psychologiczny Harley jest tutaj dużo bardziej wiarygodny, niż ten nowego Jokera, który im dalej w las, tym robi się coraz bardziej pretensjonalny.
Być może taki właśnie Joker miał być, inny niż zwykle, przystojny, tajemniczy, pretensjonalny, ale to przecież nie “Zmierzch” tylko opowieść z mrocznego Gotham. Choć przecież ostatnio mieliśmy Roberta Pattinsona w roli Batmana, więc jak się okazuje można i tak, nawet z niezłym efektem. Niestety nie w przypadku komiksu “Joker/Harley”. Chyba, że targetem byli tu inni czytelnicy, niż ci, którzy siedzą w świecie Batmana od lat. Tym ostatnim wizję Jokera z niniejszego komiksu będzie ciężko zaakceptować. Jak również fakt, że w tej historii Batmana praktycznie nie ma, co nieoczekiwanie staje się jednym z głównych atutów “Joker/Harley”.
Natomiast pełna akceptację dostaje warstwa graficzna komiksu. W pierwszych momentach możemy przypuszczać, że mamy do czynienia z rysunkami Lee Bermejo, ale nie, tym razem to Mico Suayan i inni rysownicy, którzy czy to w kolorze (tak pokazywane są retrospekcje), czy w bardziej monochromatycznych planszach zbudowali naprawde mroczne, fotorealistyczne Gotham i zapewnili czytelnikom moc estetycznych wrażeń. Na osobne uznanie zasługują charakterystyczne rysunki Davida Macka z rozdziału “Tajne Akta”, dzięki którym chyba najbardziej możemy poczuć te kiełkujące ziarno szaleństwa u obojga bohaterów. Sam ów rozdział to najważniejszy przykład na to, że twórcy bardzo poważnie potraktowali swoją historię i postanowili w nowy sposób opowiedzieć o Harley i Jokerze. Za odwagę artystyczną mimo wszystko zasługują na brawa, bo trzeba mieć mówiąc kolokwialnie jaja, żeby stworzyć retelling Jokera tak daleko odbiegający od jego dotychczasowego wizerunku. To opowieść, która wręcz domaga się ciągu dalszego i kolejnych fabularno-psychologicznych niuansów budujących postać przyszłej Harley Quinn. Jeśli by powstała, byłaby ostatecznym sprawdzianem na to, jaką siłę przebicia mają nowe koncepcje próbujące zmienić wizerunek dobrze znanych bohaterów poplultury.
Joker/Harley. Zabójczy umysł
Nasza ocena: - 65%
65%
Scenariusz: Kami Garcia. Rysunki: Mico Suayan i inni. Tłumaczenie: Maria Lengren. Egmont 2022