Gorący temat

LastMan, tom 11 – mroczna Dolina Królów [recenzja]

To już prawie koniec “LastMana”, a fabuła wygląda tak, jakby mogła jeszcze dostarczyć materiału na przynajmniej kilka tomów. Czy twórcom uda się zakończyć satysfakcjonująco wszystkie wątki, z których utkana  jest przedostatnia odsłona tej emocjonującej, komiksowej serii?

“LastMan”, nawet biorąc pod uwagę sam tytuł, od zawsze stał tajemnicami. Poznawaliśmy ten dziwny, nieuporządkowany i zróżnicowany świat kolejnymi etapami, w których twórcy raczej tworzyli nowe zagadki, niż rozwiązywali te podane czytelnikom wcześniej. I dlatego pod koniec lektury niniejszego tomu ogarnia nas odrobina zwątpienia, czy czeka nas w końcówce pełne rozwiązanie wszystkich zagadek, czy też twórcy popędzą z fabułą do finału, pewne rzeczy sobie odpuszczając. Szkoda, że znowu trzeba będzie czekać na to te kilka miesięcy, bo chcielibyśmy mieć to podane na tacy już w tej chwili. Szczególnie po dramatycznych wydarzeniach z jedenastego tomu.

Jak pamiętamy, w Dolinie Królów źle się dzieje za sprawą bardzo niestandardowego maga, który jest jednocześnie osobą z przeszłości Aldany. Howard to ojciec Adriana i były ukochany martwej Marianne, którą zamierza przywrócić do życia. Aby to się stało, wysysa życiową energię ze wszystkiego co żywe w Dolinie Królów. Teraz to bardziej kraina mutantów, niż tętniące kiedyś życiem i turniejami miejsce. Czyli nadal twórcy bawią się różnymi gatunkami tworząc zadziwiający komiksowy konglomerat. Co jeszcze? Adrian, Elorna i Aldana oraz przede wszystkim Cristo Canyon, który (czy raczej która) trzyma w zanadrzu jeszcze jedną tajemnicę do wyjaśnienia – oni wszyscy próbują się dostać do aktualnie niedostępnej Doliny Królów. Pierwszym dwojgu z nich się udaje, ale to co ich czeka będzie olbrzymim wyzwaniem. A Aldana i Cristo… sami zresztą sprawdźcie. 

Słowem – dzieje się, tak samo jak w każdym z poprzednich tomów. A że jeszcze rysownicy naprawdę szaleją w scenach akcji czujemy się jak podczas oglądania filmowego widowiska tworzonego na pełnej adrenalinie. A i tak największe wrażenie robią te wyciszone momenty, wprost z Doliny Królów zamienionej w jądro ciemności za sprawą pogubionego w swych złowrogich czynach Howarda. Co z tego wszystkiego wyniknie? I czy wyjaśni się sens tytułu komiksu?

Poczekamy, zobaczymy. I mimo, że nie lubię, kiedy ważna postać dla serii, jej główny złoczyńca pojawia się dopiero w drugiej połowie, to jednak ilość emocji i rozkminek, które reprezentuje postać Howarda wynagradza tę nie do końca uczciwą, artystyczną konstrukcję. Dorzućmy jeszcze do tego finałowe sceny na niemal samotnym dworze w Dolinie Królów, które potrafią zmrozić czytelnika. I właśnie dlatego “LastMan”, jako rozrywkowa seria wciąż, od samego początku jest w ścisłym komiksowym topie wśród wielu innych tytułów wydawanych na naszym rynku. 

Latsmam, tom 11

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz: Bastien Vives. Rysunki: Yves Balak, Michael Sanlaville. Tłumaczenie: Jakub Syty. Non Stop Comics 2023

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Siberia 56. Wydanie zbiorcze – kosmiczny strach w okowach lodu [recenzja]

Christophe Bec to scenarzysta znany w Polsce choćby z interesującej serii „Mroczna otchłań”, czy – …

Leave a Reply