Gorący temat

Niejasne spektakle – groteskowy portret naszego życia w czterech odsłonach [recenzja]

„Niejasne spektakle” to swoista kwintesencja prozy Dawida Kaina, kumulująca w sobie odrealnienie, mieszane z realizmem opartym na wnikliwej obserwacji naszej rzeczywistości, doprawionej solidną dozą groteski i miksowanej z makabrą. Kain to nie najłatwiejszy autor, bo wymagający od czytelnika skupienia i zaangażowana w zrozumienie jego pokracznych, ale niesamowicie magnetycznych wizji. I tego, skądinąd, należy zwyczajowo wymagać zarówno od autora, jak i jego twórczości.

„Niejasne spektakle” to zbiór objętościowo skromny, ale to tylko pozory, bo treściowo to przebogate w znaczenia i konteksty cztery nowele z pogranicza snu i jawy, absurdu i groteski, realizmu i surowego jego portretowania. Motywem przewodnim jest tu zwyczajowo cyrk, albo innego rodzaju teatralne, reżyserowane przez nieznane, często najwyraźniej wrogie człowiekowi siły, widowisko. Bohaterowie, stający w obliczu nie tyle nawet nieznanego, co z pewnością niezrozumiałego, miotają się pomiędzy łaknieniem poznania, a lękiem wynikającym z niepewności, co owo poznanie może im przynieść. A nie zdradzę nazbyt wiele, jeśli powiem, że nie będzie to nic dobrego.

To opowieści z pogranicza światów, gdzie to, co bierzemy za naszą, stałą, okrzepłą rzeczywistość równie dobrze stanowić może ułudę, fasadową, teatralno – cyrkową dekorację, a to, co bierzemy za własne, świadome życie jest zaledwie kuglarska sztuczką, wtłoczoną w obręb cyrkowej areny, w której obszarze okazujemy się co najwyżej klaunem. Bo z pewnością nie widzem.

„Na zawsze w dole” na pewnej płaszczyźnie fabularnej kojarzy mi się z Gaimanowską „Koraliną”, może przez to odczuwane przez bohatera poczucie, że jego rodzice są podmienieni, a on sam znalazł się w odmiennym, obcym, ale złudno podobnym do rzeczywistego świecie? Kolejne – „Noc widowiskowa” to przewrotna i rzeczywiście widowiskowa alegoria życia, w którym musimy podejmować często bardzo trudne wybory, a których konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Niby prosty przekaz, ale został tu ujęty w zgrabne przedstawienie, osadzony w cyrkowym motywie, co tym dobitniej przypomina nam, iż życie często jest swego rodzaju kuglarską sztuczką, w ramach której ktoś się nami bawi. Obojętnie, czy będzie to jakkolwiek rozumiany Bóg, czy inne, niepojęte siły.

„Ostatnie słowo” to opowiadanie, które wstrząsnęło mną najmocniej, choć jest – powierzchownie ocenione – ledwie groteskową wariacją nt popularnego niegdyś w popkulturze, w początku lat 90-tych motywu horrorowego o demonicznych sektach. Tutaj Kain niby bawi się tylko wspomnianym motywem, strasząc nadejściem swego rodzaju antychrysta, ale tak naprawdę wchodzi o wiele głębiej, w temat osób z depresją, osób cierpiących, odrzuconych, wyalienowanych. Takich, którzy trwają w zawieszeniu, w biernym oczekiwaniu na koniec, niezdolni radzić sobie ze światem, z samymi sobą, z emocjami, jakie się w nich kotłują i nie mogą znaleźć ujścia w zrozumieniu ze strony innych. Pozorna oschłość relacji głównego bohatera konfrontuje nas w próba maskowania przez niego własnego cierpienia, wynikającego z odczuwanego niedopasowania, z poczucia bezradności, maskowanego pozornym, oschłym lekceważeniem. Szokuje w tym opowiadaniu sprawność ukazania pewnych zachowań, towarzyszących ludziom cierpiącym. Ktoś, kto to przeżył, zrozumie.

„Derealizacja. Kurtyna” to tekst zachwycający konstrukcyjnie przez bardzo zgrabne – i fabularnie przerażające poprzez narastające spiętrzenie niepokoju – dekonstruowanie rzeczywistości świata przedstawionego, który dosłownie rozpada się na naszych oczach. To, co zdaje się całkowicie kontrolowanym przez bohaterkę etapem typowym dla jej pracy zadaniem, zmienia się w zaskakujący sposób w rozerwanie kotary przesłaniającej rzeczywistość, swego rodzaju podniesienie kurtyny i obnażenie prawdy. To zresztą idealne zwieńczenie niniejszego zbioru, sugerujące, że nasz świat, nasza rzeczywistość jest niczym innym, jak tylko jednym wielkim cyrkiem, w którym odgrywamy przedstawienie, nieświadomi oglądającej nas, przerażająco obcej i niepoznanej (nienazwanej nawet) widowni.

Tym, co nieodmiennie łączy wszystkie teksty Kaina – tak te z niniejszego zbiorku, jak i pozostałe – jest akcentowanie surrealizmu, jakim cechuje się życie. My sami jawimy się niczym miotane po planszy piony, bezwolne marionetki, nieświadome własnego zniewolenia i karmiące się ułudą sprawczości i wolności, kiedy w zasadzie realizujemy odgórne, narzucone schematy, często kreowane ścieżką przypadkowości. Jesteśmy aktorami w teatrze lalek, którym wydaje się naiwnie, że same o sobie decydują. Świat rzeczywisty zdaje się fasadą, w dodatku szytą jakże grubymi nicmi, które miejscami pękają, rozłażą się, odsłaniając prawdziwą strukturę świata. A nie ma nic bardziej przerażającego, niż poznanie, że otaczająca rzeczywistość jest tylko teatralną dekoracją, jakiej nie możemy ufać, bowiem sama w sobie jest swego rodzaju fałszerstwem. Kain własne lęki maskuje groteskową prześmiewczością, jednak nieustannie pozostaje to bardziej nerwowym śmiechem szaleńca, niż próbą okpienia brutalnej prawdy i zlekceważenia jej.

Kain jest jednym z najciekawszych autorów współczesnej polskiej grozy. Lubując się w weird fiction i bizarro, ma świadomość braku fabularnych oraz konstrukcyjnych ograniczeń, co pozwala mu wykraczać dalece poza klasyczne schematy. Każdy przykład jego prozy jest podróżą w nienazwane. Szukając porównań, zestawiłbym jego twórczość z prozą Marka Zychli. Z tym, że Zychla – podobnie eksperymentując z forma fabularną – nurza się w smutku, poszukując nadziei, a Kain próbuje prześmiewać gorzką świadomość, że żadnej nadziei już nie ma. I sam nie wiem, który z tych dwóch światów i spojrzeń zdaje mi się bardziej trafny i prawdziwszy.

Niejasne spektakle

Nasza ocena: - 90%

90%

Dawid Kain. Wydawnictwo IX 2023

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Czarny portret – drugowojenna przeszłość kładzie się cieniem [recenzja]

Nowy kryminał Julii Łapińskiej mocno koresponduje z bolesną polską (i nie tylko polską) historią, sięgającą …

Leave a Reply