„Miasto” duetu Juan Giménez i Ricardo Barreiro zachwyca rozmachem kreacji bezimiennej metropolii, jednocześnie wpisując się epizodycznymi historyjkami z podróży po tytułowym mieście w specyficzny styl narracji komiksowej lat 80-tych.
Odczytywane dzisiaj, „Miasto” może nieco trącić myszką przez swoją pretekstową, epizodyczną narrację, w ramach której nie ma zbyt wiele przestrzeni na rozwinięcie poszczególnych opowieści odcinkowych. Kolejne odsłony Miasta, jego – jakże różnych – dzielnic w realnym świecie nie mogłyby się nijak pomieścić w obrębie jednej metropolii. Ale komiksowe Miasto nie jest zwyczajne, zdaje się nie mieć granic, nie imają się go prawa fizyki zwyczajnego świata, znanej nam rzeczywistości. Jest jak senny koszmar, po którym błąkają się przypadkowi rozbitkowie, jacy trafili do niego w wyniku niewyjaśnionych okoliczności. Główny bohater i jego niespodziewana towarzyszka stanowią klasyczny duet postaci, typowy dla komiksów lat 80. Dwójka, oscylująca od konieczności radzenia sobie razem z przeciwnościami, do quasi romantycznej, ale i często też fizycznej relacji pozwala nam poznać Miasto, patrzeć na nie ich oczami, ale niekoniecznie pozwala je zrozumieć, czy odkryć jego tajemnice. Wszystko tutaj opiera się na niedopowiedzeniu, włącznie z finałem. Nie znamy powodów, dlaczego ci, a nie inni trafiają w trzewia Miasta, nie poznajemy jego genezy, jego pełnej istoty. Jest zlepkiem konwencji, magazynem teatralnych dekoracji, w które raz po raz, z każdym nowym rozdziałem, wrzucani są bohaterowie. Dekoracje te są zamierzeniem naszpikowania komiksu popkulturowymi odniesieniami do literatury i filmu, ale też szerzej – kultury (jak np. odniesienia do biblijnego potopu), a wszystko utrzymane jest w weirdowej konwencji odrealnienia i narastającej z tego grozy. Użycie przez autora scenariusza tak rozpoznawalnych powszechnie dla względnie obytego popkulturowo odbiorcy klisz gatunkowych i okrzepłych popkulturowo motywów pozwala mu – pomimo pretekstowych fabuł – doskonale budować atmosferę grozy i fantasmagorycznego odrealnienia, które składa się finalnie na całościowy obraz i klimat samego Miasta. Miasta, które od pierwszych do ostatnich stron pozostaje zarówno dla bohaterów, jak i nas – odbiorców – nierozwiązaną zagadką. Co ważne, takie nierozwiązanie tajemnic, takie pozostawienie niedowiedzenia w całości scenariuszowego sztafażu okazuje się zabiegiem udanym, wpasowującym opowieść (zarówno w podziale na odcinki, jak i w ujęciu całościowym) w nurt coraz popularniejszego w naszym kraju weird fiction. I to dla fanów tegoż gatunku „Miasto” może okazać się fabułą najbardziej interesującą w swoim sednie.
Graficznie to najwyższa półka światowego komiksu. Juan Gimenez znany jest najbardziej ze swojej współpracy z Alejandro Jodorowskym przy serii „Kasta Metabaronów”, jednak i tutaj potrafi zachwycić i nasyceniem szczegółów i monumentalnym rozmachem kreacji, która doskonale oddaje przytłaczające ogrom i tajemniczość Miasta. Zbiorcze wydanie prowadzi nas, niby za rękę przez kolejne dzielnice, kwartały, zaułki metropolii, a jej zróżnicowanie nie pozwala na dłuższy oddech, podtrzymując nieustanne niepokojące, podskórne napięcie, ale tez daje przestrzeń do epickich przestrzennych kreacji miejskiej tkanki. Wciąż zdające rozrastać się bardziej, pochłaniać coraz mocniej bohaterów, ewoluować na naszych oczach, rozpięte pomiędzy teraźniejszością, przeszłością i przyszłością, zawieszone w niedookreślonej przestrzeni, wręcz obecne zarówno wszędzie, jak i nigdzie. Czarno biała, surowa kreska potęguje poczucie wyobcowania i osaczenia przez zdającą się rosnąć i przekształcać metropolię, co doskonale koresponduje z oniryczną estetyką scenariusza.
Stylistycznie fabuła w całościowym ujęciu kojarzy się mocno z wczesnymi odcinkami „Yansa”, mimo oczywistych różnic fabularnych. Pewna specyfika narracji wpasowuje się swoją pretekstowością i określonymi, charakterystycznymi epizodycznymi schematami we wspomnianą estetykę komiksowych scenariuszy lat 80- tych, a monumentalizm przestrzeni w „Mieście” przywołuje skojarzenia ze scenograficznym sztafażem, w jakim rozgrywa się akcja wspomnianej belgijskiej serii. Być może ze względu na samo miejsce akcji – i tam i tutaj teatrem zdarzeń jest olbrzymia, specyficzna w formie metropolia, jakże od siebie inna, ale równie odrealniona, tajemnicza i zarazem przytłaczająca?
„Miasto” to fascynująca podróż przez minioną już estetykę, która może obecnie – przy zupełnej zmianie specyfiki narracyjnej – nie do końca przystaje do czasów obecnych, ale która jest doskonałym świadectwem przeminionej już komiksowej ery. Dla czytelników wychowanych na frankofońskich komiksach science fiction z lat 80. może okazać się lektura „Miasta” niezwykle satysfakcjonująca, sentymentalną na wskroś przygodą, pełną grozy, podskórnego niepokoju i bez wątpienia epicką w kreacji.
Miasto
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz Ricardo Barreiro. Rysunki: Juan Gimenez. Tłumaczenie: Jakub Jankowski. Wydawnictwo Lost In Time 2024