O najnowszym komiksie Daniela Clowesa w zasadzie nie powinno się pisać – trzeba go przeczytać i przeżyć. A próby zinterpretowania “Monici” to jak kluczenie po mocno wyboistej, estetyczno-znaczeniowej drodze. Ledwie zdołamy się gdzieś wspiąć, by już za chwilę stamtąd spaść.
“Monica” wita nas zjawiskową kolorystycznie okładką z melancholijną kobietą na rozgwieżdżonym tle. I takiej Moniki, niczym z marzenia, z długimi włosami upiętymi w kok w komiksie nie zobaczymy. Monica w środku komiksu jest bardziej z koszmaru, bo przecież w zyciu przydarzały jej się koszmarne rzeczy (choć nie tylko) i nie było nam dane zobaczyć jej w momencie takiej zadumy. Choć jeśli przyjrzymy się naprawdę dokładnie profilowi bohaterki na okładce, czy w tym spojrzeniu, w tym wyrazie twarzy nie czai się jednak cień strachu? Jakby czuła to, co dzieje się pod spodem – dla niej to będzie na tylnej okładce, na której widzimy scenę niczym z podrasowanych “Dziadów” Mickiewicza. Ktoś kopie sobie grób, satyr szykuje się do gry na Fletni Pana, mężczyzna z pistoletem w dłoni czuwa, by wszystko odbyło się jak należy, a w tle widzimy jeszcze tajemnicze postacie. Tej sceny, czy choćby konkretnego nawiązania do niej również nie znajdziemy w komiksie Clowesa. A jeśli dodamy do tego dwie wyklejki z początku i końca albumu – pierwsza z dziejami naszej planety w krótkim, brutalnym zarysie, druga.. może tego jednak nie zdradzajmy, w każdym razie jest źle. Źle się dzieje w państwie duńskim.
I rzeczywiście, tak jak Hamlet podąża za duchem ojca, tak Monica podąża przez Amerykę za widmem matki, która porzuciła ją gdy tytułowa bohaterka była jeszcze dzieckiem. Ale to przychodzi później, na początku komiksu nie ma jeszcze Monici. Jest wojna i gadki w okopach, potem jest młoda kobieta, Penny, która nie może znaleźć sobie miejsca w życiu. Kluczy, próbuje, rezygnuje, ucieka. I tak w kółko, w jakimś depresyjnym tańcu, niby szuka szczęścia, by zaraz potem rzucić się w ramiona czegoś zupełnie odwrotnego. Po latach to zachowanie próbuje zrozumieć jej córka, czyli nasza bohaterka. Jednak jej droga jest jeszcze dziwniejsza, droga po obrzeżach koszmaru, która w pewnym momencie zaprowadzi ją w sam środek tajemniczej sekty. A to jeszcze nie wszystko.
W opisie komiksu w materiałach marketingowych czytamy o mieszance opowieści wojennej, horroru, romansu, pulpowej fantastyki i kryminału – do tego kotła Clowes wrzucił tyle dziwactw ile się tylko dało. Rzecz w tym, że Monica jako posta nie jest jakoś specjalnie dziwaczna – w zasadzie jest taki dziwna jak każdy z nas, z całym zapasem wstydliwych pragnień i tajemnic skrywanych wewnątrz. Na zewnątrz Monica to całkiem rzeczowa, logicznie myśląca osoba, której przytrafiają się dziwaczne rzeczy. I to jest jak ciągła walka o normalność swojego istnienia, rzacz w tym że świat wokół wcale nie jest normalny. Po obdarciu kolejnych warstw zmienia się w krajobraz mentalny niczym z filmów Davida Lyncha, do tego jeszcze z odnogami, jak ten diabelski rozdział “Luna piekielna” nie posiadający punktów stycznych z historią Monici, ale za to pogłębiający u czytelnika wrażenie nieustającego koszmaru. Czy uda się z niego uciec? Albo inaczej – czy córka ucieknie spod wpływu przez tyle lat nieobecnej w jej życiu matki, o ojcu nie wspominając, który niemal przez całe dorosłe życie pozostawał dla niej nieznany? Jak to jest, że chcemy dobrze, a i tak wychodzi źle?
Czy całe życie Moniki było koszmarem? Ależ nie, wspomina wiele szczęśliwych chwil, w jesieni życia wydaje się pogodzona z losem i nawet szczęście ma na wyciągnięcie ręki. Ale jeśli dokonamy wyboru i zaprowadzi nas on w rezultacie w złą stronę? Czy to znaczy, że trzeba zaprzestać wybierania i skierować życie na inne tory – na przykład kończąc w sekcie, w której – po takim naszym wyborze – decydują za nas inni? A może zawsze decydują za nas inni i wszystko łączy się w rozległą sieć dramatycznie złych wyborów, bo nawet te dobre wyprowadzają nas w końcu na manowce? Jak to wszystko może się skończyć, co wybierze Monica? Cóż, Clowes trzyma nas w niepewności do ostatniej planszy. Sprawdźcie, czy wybór Moniki mógłby być również waszym własnym wyborem.
Monica
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz i rysunki: Daniel Clowes. Tłumaczenie: Wojciech Górlaczyk. Kultura Gniewu 2023
“Luna piekielna” ma jednak punkty styczności z historią Monici – jest to jedno z opowiadań (będą jeszcze dwa, wyróżnione barwą papieru), które obdarzona bujną wyobraźnią Monica wymyśla (i być może zapisuje po kryjomu) na różnych etapach swojego życia i które odzwierciedlają jej lęki i nadzieje. Pierwsze, „Łuna piekielna”, najbardziej pulpowe, pełne niezręczności fabularnych i językowych, wskazuje że powstało na początkowym etapie „kariery literackej” Monici, gdy była młoda.