„Mroczne sekrety Olimpu” to nie tylko warsztatowy majstersztyk w zakresie wydawania komiksów – co u Wydawnictwa Mandioca niczym zaskakującym nie jest. To także olśniewająca wizualnie, ale zarazem mocno hermetyczna opowieść, która bez dobrej znajomości kodu kulturowego europejskiego antyku będzie dla szeregowego odbiorcy zbyt zawikłana, by nie odrzucić.
Ale czy to wina twórcy, że od czytelnika oczekuje erudycji, wiedzy, znajomości kontekstu? Nie zabijajmy posłańca za niepomyślne dla nas wieści! Owszem, scenariusz autorstwa Rodrigo Lucio jest na wskroś przesiąknięty antyczną mitologią, kulturą, a po części i historią, jednak przetworzoną w stopniu wręcz skrajnym. Mimo wykorzystania znanych – przynajmniej w naszym kręgu kulturowym, jako tako, za sprawą wymogów edukacji – motywów i postaci, snuje on zupełnie nową, autorską opowieść o zmaganiach śmiertelników z bogami. I są to tyleż zmagania epickie, co i często nieprzewidywalne. A przede wszystkim, to niezwykły ukłon i forma hołdu dla antycznego dorobku, jakie składa scenarzysta – tak otwarcie, ale i z taką pieczołowitością dekonstruować znane już nam mity i opowiadać je na nowo, w zaskakującej niejednokrotnie aranżacji. Ważne, że często brak tu dosłowności. Niejednokrotnie musimy sami wysnuć kontekst i odwołanie do oryginału, nawet z pojedynczej frazy. Autor nie podaje wszystkiego na tacy – może oprócz krótkiej, schematycznej rozpiski na początku komiksu, gdzie mamy swoisty indeks postaci wraz z przypisaniem ich do odpowiednich ról. W treści jednak silą wyrazu całego dzieła jest jego intertekstualny wydźwięk, odnoszący się bezpośrednio do całego dorobku artystycznego, wyrosłego na podbudowie mitologii antycznej.
I to, co stanowi z jednej strony największe wyzwanie względem odczuć odbiorcy, tak jednocześnie staje się największą wartość dodaną opowieści – to oferowanie ciągłego poszukiwania tropów, odniesień i aluzji. Ta wymagana czujność, w celu wychwycenia wielowarstwowości znaczeń, kryjących się w poszczególnych wręcz frazach, pojedynczych kadrach, urzeka. By nie rzec, że miejscami nawet przytłacza.
Dlatego „Mroczne sekrety Olimpu” są zarówno komiksem zachwycającym, jak i nad wyraz trudnym w odbiorze. I choć Mandioca przyzwyczaiła do dzieł ambitnych, to zastanawiam się, na ile przyswajalnym jest ten akurat album dla ogółu komiksowego fandomu w Polsce, a na ile pozostanie w skromnym kręgu zachwytów nielicznych erudytów, zaznajomionych bliżej z pięknem antycznej historii i mitologii. Przynajmniej zaznajomionych w zakresie wykraczającym poza szkolną doktrynę.
Graficznie – znów nic zaskakującego w przypadku tego wydawnictwa – to swoiste arcydzieło, które jednak również jest niezwykle niepoprawne, nie dające się ująć w sztywny kanon. Wymykające się ustalonym ramom tak, jak poszczególne kadry zacierają swoje graniczne linie, rozlewając się wręcz po planszach i tworząc niezwykle szczegółowe, dopracowane w najmniejszych szczegółach kolaże. To wręcz barokowy, a może nawet rokokowy poziom ekspresji graficznej, który ociera się o przesadę w swoim zamiłowaniu do detali, w przesycie quasi – akantowych zdobień, zaburzających strukturę poszczególnych kadrów i zniekształcających w niesamowity sposób graficzną formę całej planszy. I to działa na zmysły, na wizualny odbiór tej niezwykłej, opowiadanej wszak z perspektywy bogów – historii. Carlos Dearmas – rysownik niniejszego komiksu – bez wątpienia wspiął się na wyżyny artystycznej ekspresji, szukając własnej, z pewnością oryginalnej formy wyrazu.
„Mroczne sekrety Olimpu” duetu Lucio / Dearmas to z pewnością tytuł wart uwagi, choć również wiele wymagający od odbiorcy. To dzieło na bardzo wysokim artystycznym poziomie, a – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – również z bardzo wysokim progiem wejścia. I mam chwilami wątpliwości, czy aby nie za wysokim.
Mroczne sekrety Olimpu
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz: Rodrigo Lucio. Rysunki: Carlos Dearmas. Tłumaczenie: Jakub Jankowski. Wydawnictwo Mandioca 2021