Gorący temat

O mrówkach i dinozaurach – tak rodzą się i upadają imperia [recenzja]przedpremierowo 

Cixin Liu to prawdziwy fenomen, który świat podbił swego czasu niepodrabialną trylogią „Wspomnienie o przeszłości Ziemi”, a później jeszcze potwierdził choćby zbiorem opowiadań „Wędrująca Ziemia”. Teraz wraca z kolejnym materiałem na bestseller – choć należy też uczciwie przyznać, że najbardziej jak dotąd nietypowym.

Jakkolwiek ostatnie zdanie w przypadku takiego oryginała jak Chińczyk nie jawiłoby się jako truizm czystej wody, „O mrówkach i dinozaurach” to powieść w istocie niezwykła. Niewielkie, bo ledwo 240-stronicowe rozmiary nadrabia treścią: nie tylko bowiem otrzymujemy tu pokaźną dawkę naukowej fantastyki, ale też wnikliwy komentarz socjologiczny. Pomimo tego bowiem, że w zgodzie z tytułem książka traktuje o gatunkach zupełnie różnych od naszego, nie sposób nie dostrzec w niej paralel do ludzkiej cywilizacji. Zanim jednak do niej Cixin Liu dotrze, najpierw pozwala nam zapoznać się z inną niezwykle istotną problematyką, która w „O mrówkach i dinozaurach” będzie wybrzmiewała przez cała lekturę – skalą.

Sam pisarz zdaje się być nią zafascynowany, już w prologu używając wcale zgrabnego porównania: kompresując czas od początku powstania naszej planety do rozmiarów jednego dnia. To zupełnie unikatowa perspektywa, która potrafi zmusić do refleksji choćby nad ulotnością naszego życia – w jej myśl bowiem, dominacja naszej cywilizacji zawiera się w dziesiątych części sekundy, a imperium dinozaurów sprzed milionów lat – ledwie na przestrzeni dwudziestu minut. To jednak ledwie przygrywki do szalonego rollercoastera jaki Chińczyk funduje nam później: mamy tu bowiem przemyślaną, niezwykle detaliczną kronikę powstania i upadku cywilizacji: początków inteligencji, symbiotycznej niemal współzależności, a potem dynamicznego rozwoju i wreszcie – pierwszych zarzewi konfliktu. Zresztą, konia z rzędem temu kto pomyślałby, że powieść w której będą latały w kosmos i zajmowały się antymaterią może być czymś więcej niż tylko zwariowaną rozrywką, ale to właśnie jeden z sekretów Cixina Liu, który jak nikt inny pod płaszczykiem szaleństwa potrafi przekazać niezwykle aktualną i istotną problematykę.

Co ważniejsze, to co z pozoru brzmi jak narkotykowy trip i strumień świadomości, w trakcie lektury rzeczywiście ma sens – Chińczyk bowiem niezwykłą wagę przywiązuje nie tylko do tego, by kolejne etapy jego powieści były logicznym ciągiem poprzednich, ale też pełnymi garściami czerpie z kart historii człowieka, by przekaz pozostawał jasny i czytelny. W trakcie lektury znajdziecie tu więc zatem motywy tak dobrze nam znane jak upojenie własną potęgą, bezmyślne trzebienie zasobów naturalnych czy wreszcie konflikty na tle religijnym. Tym samym pisarz z jednej strony wyraźnie nawiązuje do historii dominacji homo sapiens na Ziemi, a z drugiej wyciąga oskarżycielski palec, bezlitośnie punktując momenty które jako inteligentny gatunek powinniśmy uznawać za wstydliwe.

Wszystko to mogłoby zapewne okazać się pozbawioną emocji encyklopedią bądź kolejnym pesymistycznym moralitetem, ale jeśli Cixin Liu potrafi zachwycać czymś jeszcze obok niezwykłej wyobraźni, to z całą pewnością niezwykle płynnym stylem. „O mrówkach i dinozaurach” czyta się dzięki temu wręcz znakomicie: mamy tu bowiem zarówno precyzyjne, nieprzesadzone opisy, znakomite tempo, czy wreszcie fabularne zwroty o 180 stopni, które potrafią całkowicie odmienić nasze spojrzenie na pewne aspekty przedstawianej historii.

Innymi słowy zatem, „O mrówkach i dinozaurach” jest książką tyleż nietypową, co zapewniającą wręcz dziką satysfakcję z lektury. Jeśli pomimo tak nietypowego i bądź co bądź ryzykownego tematu, w trakcie czytania zaczynamy traktować go jako coś na tyle naturalnego, że przy odrobinie fantazji wręcz prawdopodobnego, to po prostu musi świadczyć o kolejnym błysku geniuszu Cixina Liu. Dla miłośników dobrego science fiction – pozycja obowiązkowa.

O mrówkach i dinozaurach

Nasza ocena: - 90%

90%

Autor: Cixin Liu. Wydawnictwo Rebis, 2021.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Serce pustyni – awanturniczo – przygodowa seria, jakiej nam brakowało [recenzja]

Robert Karcz powraca. A ja, jeśli przy pierwszej części – „Honor złodzieja” – jeszcze wahałem …

Leave a Reply