Gorący temat

Dom Grozy: Miasto Aniołów – mordercze zderzenie kultur [recenzja]

Nowa propozycja serialowa w ramach popularnej marki to niezwykle intrygujące spojrzenie na świat za wielką wodą rok przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej. Głównymi filarami tego projektu jest wielowątkowa historia mieszająca w sobie różne gatunki oraz fascynująca kreacja znanej z “Gry o tron” Natalie Dormer.

Pisząc o fascynującej kreacji na myśli mamy tak naprawdę kreacje, ponieważ brytyjska aktorka wciela się w serialu w kilka odmiennych ról. To prawdopodobnie jedna z niewielu aktorek, która mogła udanie zastąpić jako kluczową postać Evę Green, czyli pamiętną Vanessę Ives z pierwotnej odsłony serialu. Obie panie mają w sobie coś magnetycznego, na czele z niebanalną, przyciągającą wzrok urodą odbiegającą od hollywoodzkich wzorców i dlatego tak mocno zapadającą w pamięć. Tu jednak podobieństwa się kończą, ponieważ Dormer stanęła w spin-offie serii przed całkiem odmiennym zadaniem, które było wcześniej udziałem Green, wcielając się w postać, która ma kilka różnorodnych wizualnie i werbalnie wizerunków.

W ogóle “Miasto Aniołów” być może wcale niepotrzebnie ma przypiętą łatkę “Penny Dreadful”, ponieważ jak dotąd nijak ma się tematycznie do serialu z Evą Green i z pewnością niewiele ma wspólnego z groszowymi opowieściami z dziewiętnastego wieku, na wzór których został ukuty tytułowy termin obu seriali. Chociaż na upartego można się w “Mieście Aniołów” dopatrzeć zlepku kilku takich właśnie prostych historii (nie tylko) grozy, z których jednak powstała całkiem precyzyjnie złożona historia opowiadająca o zderzeniu kultur w gorącym Los Angeles 1938 roku. 

 

Główny wątek dotyczy konfliktu między latynoską społecznością miasta a jego władzami, które planują przeprowadzenie autostrady przez zamieszkiwane przez Latynosów tereny. Eskalację konfliktu zapoczątkowuje brutalne, mające znamiona rytualnego morderstwo na rodzinie białego przedsiębiorcy. W tle jednak wyróżniają się inne, zaskakujące wątki i kulturowe odłamy, stąd też znajdziemy tu rozprzestrzenianie się w Stanach fali hitleryzmu, Żydów próbujących powstrzymać to zjawisko, czy też związek z morderstwem pewnej chrześcijańskiej organizacji o znamionach kultu. Główną i poboczną historię spaja kluczowy dla serialu pojedynek sił ciemności i światła nawiązujących do meksykańskiego folkloru. Mamy zatem Santa Muertę w wykonaniu Lorenzy Izzo oraz jej żądną krwi, demoniczną siostrę, która funkcjonuje na razie bez przypisanej nazwy albo po prostu uosabia siły bezlitosnego i co najważniejsze bezpośrednio ingerującego w ludzkie sprawy zła, posiadającego twarz Natalie Dormer.

Serial jak na razie zachwyca warstwą scenograficzną przywołującą klimat tamtych lat i pokazaną tu z zadziwiającym rozmachem. Rekwizyty, ubrania, fryzury – wszystko to tworzy bardzo wiarygodną wizję, która pozwala niektórym aktorom prawdziwie brylować w swoich rolach. Oprócz Dormer na pochwały zasługują Kerry Bishe w roli siostry Molly, nietypowo dla swojego dotychczasowego emploi Nathan Lane jako żydowski detektyw, czy Rory Kinnear – lekarz niemieckiego pochodzenia o faszystowskich inklinacjach. Trochę blado na ich tle wypadają kluczowe wydawałoby się postacie, czyli Latynosi, a szczególnie rodzina Vegów, którą tworzy trójka braci ( w tym jeden będący partnerem żydowskiego detektywa) ich siostra oraz matka, w roli której wybija się daleko ponad przeciętność Adriana Barraza.

Różnorodność wątków i ról odzwierciedla również gatunkowy patchwork łączący w sobie w udany sposób opowieść grozy, czarny kryminał,  kino historyczne i społeczno-obyczajowe. Czy nie odbiega to jednak zbyt daleko od tytułowych źródeł serialu, do których pasowałby raczej format powiedzmy “Creepshow”, który w zeszłym roku zaprezentował widzom w USA kanał AMC? 

No cóż, już “Penny Dreadful” z Evą Green pokazał większe ambicje twórców i próbę wyniesienia groszowej literatury na wyższy poziom, który przy hołdzie dla tej formy rozrywki poddawał ją swojego rodzaju dekonstrukcji ze współczesnej perspektywy. Z czymś podobnym spotykamy się w “Mieście Aniołów”, będącym zapisem kulturowego zderzenia, które być może doprowadzi w serialu do słynnych zamieszek z 1943 roku, a być może i wykorzysta olbrzymią powódź, która nawiedziła Los Angeles w 1938 roku. Po kilku odcinkach można z jednej strony zżymać się na zbyt dużą liczbę, chwilami wydawałoby się mniej istotnych wątków, ale jednocześnie odczuwać podziw dla twórców za stworzenie ambitnej, złożonej wizji tygla rasowo-kulturowego czekającego na olbrzymi wybuch, który, co najboleśniejsze, nakarmi jątrzące w tym tyglu zło aż do przesytu. A jak będzie w rzeczywistości, okaże się w kolejnych odcinkach.

Art © Desert Wolf Productions 

Dom Grozy (Penny Dreadful): Miasto Aniołów

Nasza ocena: - 70%

70%

Twórcy: John Logan. Występują: Natalie Dormer, Nathan Lane, Daniel Zovatto i inni. Showtime 2020.

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply