Gorący temat

Potwór z Bagien Scotta Snydera – fantasmagoria ze skazą [recenzja]


Scott Snyder znany jest najbardziej jako główny architekt rozwoju postaci Batmana w ostatnim dziesięcioleciu. Teraz okazuje się, że równie dużo, a może nawet i więcej zrobił kilka lat temu dla postaci Potwora z Bagien.

Egmont ostatnio wydaje najgrubsze komiksy. Może “Potwór z Bagien” nie jest tak potężny jak omnibus “Animal Mana”, ale to wciąż solidna cegła z solidną ceną okładkową, która prezentuje nam cały run Scotta Snydera z początku drugiego dziesięciolecia XX wieku w ramach Nowego DC. Już samo wydanie komiksu w ramach DC Deluxe świadczy o tym, że to dzieło dosyć istotne w ramach Uniwersum DC. Dla polskich czytelników to również istotna publikacja, ponieważ oprócz słynnej “Sagi o Potworze z Bagien” Alana Moore’a praktycznie nie znamy opowieści z tą postacią w roli głównej.

Przed lekturą dobrze jest przeczytać ciekawy wstęp Len Weina, jednego z twórców postaci Potwora z Bagien, który w skrócie opisuje komiksową karierę swego bohatera wyróżniając jej najważniejsze etapy. Historię Scotta Snydera stawia bardzo wysoko na tle całej stawki, twierdząc że ten po raz kolejny przedefiniował głównego bohatera. Zachęceni tym wstępem, pełni nadziei rozpoczynamy lekturę i przez długi czas trudno nie zgodzić się z Weinem, później jednak zaczynają się schody. Takie całkiem typowe dla twórczości Scotta Snydera. 

Scenarzysta dał już się poznać z tego, że potrafi zawiązać w doskonały sposób fabułę, która przy bardziej rozbudowanych seriach wydaje się zmierzać donikąd. O dziwo, w “Potworze z Bagien” rzadko można odnieść takie wrażenie i najwyraźniej Snyder na tę opowieść miał rozpisany plan od początku do końca. Punkt wyjściowy jest w dużym stopniu fascynujący, z Alekiem Hollandem znowu w roli zwykłego człowieka z zamazanymi wspomnieniami z życia w roli Potwora z Bagien i co najważniejsze z klarownym podziałem na strony w świetle nadchodzącego konfliktu. Wezmą w nim udział trzy siły – Zieleń (świat roślinny) i Czerwień (świat zwierzęcy) staną naprzeciw Zgniliźnie (stan rozkładu i śmierci). Udział Czerwieni jest o tyle ważny, że gościnnie w tej historii występuje Animal Man, którego dwa zeszyty napisane przez Jeffa Lemire’a są włączone do niniejszego albumu. Kluczową postacią staje się tu jednak nie Potwór z Bagien, ani Animal Man tylko Abigail Arcane, a w zasadzie jej rodzina na czele ze stryjem Arcane’m i bratem Williamem. Tak jest, jak możemy się domyślać, ci dwaj reprezentują stronę Zgnilizny. Zaś Abby jest w tym konflikcie… cóż, o tym lepiej samemu się przekonać. 

Wszystko jest w porządku do momentu, kiedy ten konflikt jest kameralny i skupiony na kilku aktorach całego dramatu. Potem niestety robi się z tego typowa dla superbohatrskich historii nawalanka, nie powiem, naprawdę epicka, ale tak rozciągnięta w czasie, że w pewnym momencie aż nie do zniesienia. Groteskowy jest też sam Arcane jako awatar Zgnilizny i bardziej niż respekt wywołuje u czytelnika rozdrażnienie. Jest też w scenopisarstwie Snydera rodzaj jakiejś skazy, jakaś poetyka nadmiaru, która niemal za każdym razem rozsadza konstrukcję budowanej opowieści. Tutaj odnosimy podobne wrażenie, które na całe szczęście częściowo zaciera konsekwentnie poprowadzone i wynikające ze związku Aleca i Abigail zakończenie. Po drodze, szczególnie w ostatnich zeszytach serii jest jednak tyle chaosu, że w tym satysfakcjonującym finale z trudem łapiemy narracyjny oddech. 

Nie jest to też do końca wina samego Snydera. “Potwór z Bagien” ma głównego rysownika, Yanicka Paquette który wymyślił przy okazji pracy nad tą serią oryginalny graficzny koncept, w większości historii wykluczający podział na tradycyjne kadry. Dzięki temu zabiegowi powstała prawdziwie fantasmagoryczna wizja, potrafiąca wciągnąć czytelnika swym gwałtownym rytmem, która niestety przestaje działać, ilekroć w komiksie staje za graficznymi sterami inny rysownik. Nawet jeśli daje radę (a niestety nie wszyscy dają), zawsze równa się to wybiciu z rytmu ze szkodą dla czytanej historii. 

Koniec końców to na pewno jeden z lepszych komiksów Snydera, pełen zalet i pełen wad, który jest świetny, kiedy działa w mniejszej skali i skupia się na przeżyciach i przygodach najważniejszych bohaterów. W większej fabularnej skali jest niestety nieznośnie eventowy. Przyczyna tego jest prosta – dzieje się tak, jakby Snyder nie umiał wybrać, którą powinien pójść drogą z dwóch mu dostępnych i ostatecznie wybiera obie. I może właśnie dlatego to nie on, tylko Tom King napisał najlepsze superbohaterskie historie ostatnich lat. Jak doskonale wiemy, nie chodzi o te z Batmanem w roli głównej.

Potwór z Bagien Scotta Snydera

Nasza ocena: - 70%

70%

Scenariusz: Scott Snyder, Jeff Lemire. Rysunki: Yanick Paquette, Marco Rudy i inni. Egmont 2020.

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

8 miliardów dżinów – z wielką mocą równa się (zbyt) wielka odpowiedzialność [recenzja przedpremierowa]

Każdy miłośnik komiksowego medium wie, że z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Ale co …

Leave a Reply