Ethan Hawke już nie raz udowodnił niedowiarkom, że jeśli bierze się za coś nowego, to z powodzeniem. I tak oprócz grania (za które zgarnął cztery nominacje do Oscara, oraz mnóstwo innych), dobrze wychodzi mu reżyseria i pisanie. W temacie tego ostatniego, oprócz kilku powieści, które ma na koncie odpowiada też za scenariusz komiksu, który niedawno ukazał się na polskim rynku za sprawą Wydawnictwa Mucha Comics. I nikogo chyba nie zaskoczy fakt, że to rzecz znakomita.
To chyba najbardziej amerykańska historia, jaką dało się opowiedzieć. Osadzona mocno w tamtejszych realiach prowincjonalnej mieściny, żyjącej w przytłaczającym cieniu pobliskiego więzienia, a przy okazji grająca boleśnie znanymi kliszami rodzicielskich relacji z potomstwem. Jest z jednej strony solidnym akcyjniakiem, o brudnych rękach i jeszcze brudniejszych interesach, które prowadzą do tragedii. Ale to też – jednocześnie – soczystą, złożoną opowieścią o straconych złudzeniach i o wierze, którą tylko syn potrafi pokładać w ojcu. Na przekór wszystkiemu. I jeszcze życiu naznaczonym złymi wyborami, cierpieniem i bolesną odpowiedzialnością za własne postępowanie.
Fabuła tej historii – jej główna oś – specjalnie złożona nie jest. To klasyczny, mocno utrzymany w filmowej estetyce narracyjnej dramat o byłym, utalentowanym bokserze, Jacku Johnsonie, który nosił dawniej pseudonim „Skowronek”. Ta postać to typowy bohater tragiczny, niegdyś pełen nadziei, z wielkimi ambicjami i jeszcze większymi szansami na ich spełnienie, a teraz człowiek sfrustrowany, rozgoryczony własnym upadkiem, niepotrafiący przepracować własnej agresji i głęboko tajonej nienawiści do samego siebie.
Jego mimowolnym towarzyszem w tej opowieści jest jego nastoletni syn, Cooper, który zapatrzony jest nie tyle w ojca, co w jego wyidealizowane wyobrażenie, oparte głównie na bokserskiej legendzie rodzica.
Jednak legendy mają to do siebie, że upadają. A Skowronek Johnson dawno przestał istnieć, zastąpiony przez zgorzkniałego, nieradzącego sobie z samym sobą strażnika więziennego, jakim jest obecnie Jack. Jego niezabliźnione rany i żal, jaki go trawi, spychają go finalnie w stronę tragicznych w skutkach wyborów, które zepchną i jego i Coopera na ścieżkę brutalnej przemocy.
Hawk dobrze czuje opowiadaną przez siebie historię i znakomicie stopniuje napięcie w opowieści. Buduje nastrój pewnej leniwej, może nieco smutnej sielskości, by konsekwentnie sugerować nam, że już zaraz, za moment, na następnej stronie, w kolejnym kadrze coś się wydarzy. Coś bardzo złego. A kiedy się dzieje, to wybucha nam w twarz skumulowaną dawką przemocy, która może już tylko eskalować, bo na załagodzenie spraw jest o wiele za późno…
To naprawdę dobry scenariusz, który w równym stopniu sprawdziłby się w kinie, jak sprawdza się w komiksie. Hawk potrafi opowiadać „filmowo”, potrafi snuć historię także obrazem, nie tylko słowami.
Pomocne tu są niewątpliwie znakomite, bardzo realistyczne rysunki Grega Rutha, znanego u nas chyba najbardziej z serii „Conan”. Jego warsztat graficzny jest co najmniej imponujący i stanowi niezaprzeczalny plus, a zarazem dopełnienie świetnej, choć ponurej i dusznej historii Hawke’a.
Rysowane z dbałością o detale, pełnoplanszowe kadry i precyzyjne, realistyczne portretowanie postaci i wyraźna surowość ołówkowych szkiców to cechy charakterystyczne jego wkładu w „Skowronka”. Ruth potrafi w ciekawy sposób uzupełniać pełnoplanszówki kadrami zbliżeniowymi, skupiającymi się na detalu, uwypuklającymi to, na czym akurat winien skupić uwagę czytelnik. To powoduje silniejsze, wizualne oddziaływanie i kanalizuje przekaz emocjonalny opowieści zgodnie z zamierzeniami scenarzysty.
Nie ukrywam, lubię takie historie. Ponure, brutalne, bez wyraźnie zaznaczonego happy-endu, ale jednak finalnie okraszone iskrą nadziei. Kulawej, niedoskonałej. Jedynej, na jaką możemy sobie pozwolić w kalekim, otaczającym nas, pełnym brutalności świecie. Historia ze „Skowronka” równie dobrze mogłaby być filmem. Cechuje ją swego rodzaju mroczna poetyka, którą znakomicie uchwycił na ekranie Denis Villeneuve w „Sicario” – choć tematycznie to bardzo od siebie odległe historie. Jednak pewien smutek, płynący z sugestii, że prawdziwy świat nie jest czarno biały, nie jest podzielony wyraźnie na dobro i zło, ale składa się z odcieni szarości, z miliona niuansów i dwuznaczności, okazuje się dla obydwu historii tożsamy.
„Skowronek” to komiks smutny i tragiczny. Ale w tym swoim smutku i tragizmie, wciąż piękny. Bo najbardziej poruszające opowieści, zwykle nie są slapstikowymi komedyjkami, ale obnażają brutalną prawdę, o tym, że życie wcale nie jest proste i łatwe, ale i tak musimy starać się jakoś je przeżyć. A jak? To już zupełnie inna kwestia.
Skowronek
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz: Ethan Hawke. Rysunki: Greg Ruth. Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Mucha Comics 2023