“Stan przyszłości. Batman” i wcześniej “Dc Comics: Pokolenia” to pierwsze historie będące pokłosiem eventu “Batman. Death Metal”. W skrócie – w Uniwersum DC zaczynają dziać się dziwne rzeczy.
Wiele lat temu wydarzył się “Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”, który miał uporządkować cały bałagan w uniwersum DC. Dzisiaj nastający po tamtym kryzysie porządek wydaje się być pieśnią przyszłości, bo twórcy w dwudziestym pierwszym wieku ponownie mocno nabałaganili, a co więcej, po evencie “Batman. Death Metal”, nagle wszystko wydaje się być możliwe. Z Multiwersum zrobiło się Omniwersum z odnogami, w których czają się różne, możliwe przyszłości. I na taką właśnie odnogę wygląda “Stan przyszłości. Batman” (będą w tym cyklu również serie dotyczące Supermana i Ligi Sprawiedliwości), w którym eksplorowana jest bliska, acz niekoniecznie możliwa przyszłość Gotham City i Człowieka-Nietoperza.
To że jest to bliska przyszłość uzmysławiają nam znajome realia. W Gotham 2025 roku urzęduje znany z runu Jamesa Tyniona IV i “Detective Comics” Petera J. Tomasiego burmistrz Nakano (były policjant). Już w tych seriach dała znać o sobie jego awersja do zamaskowanych superbohaterów (których uważa za złoczyńców) i ów wątek jest w “Stanie przyszłości” mocno rozbudowany. Gotham zamieniło się bowiem w miasto policyjne, ze specjalnymi siłami na służbie tzw. Magistratu, które mają pozwolenie na strzelanie bez ostrzeżenia do zamaskowanych osobników. Batman oczywiście walczy z tym nowym ładem, tyle że Batman to już nie Bruce Wayne tylko Jace Fox, syn Luciusa. O Brusie i zarazem Batmanie wiemy w pewnym momencie fabuły tyle, że nie żyje – poniósł śmierć właśnie w potyczce z Peacekeeperami, czyli siłami reagowania Magistratu. To jednak dopiero początek intrygi w historii przenikniętej opresją i brutalnością władz. I jak możemy się spodziewać, wiele się tu jeszcze wydarzy.
“Stan Przyszłości. Batman” zbiera w albumie kilka miniserii – o niespodiewanych obrońcach Gotham, którymi stają się „Rycerze z Arkham”, o Catwoman, o Harley Quinn, o wspomnianym wyżej nowym Batmanie (“Następny Batman”), choć na początku, w dwuczęściowej historii „Batman/Superman” mamy jeszcze do czynienia z Brusem Waynem w roli oryginalego Człowieka-Nietoperza. Swoją drogą to dość mroczna fabuła, w której przybywający do Gotham z wizytą Superman staje się ofiarą doktora Pyga. Co by nie mówić, dzieje się tu dużo.
Jednak najważniejszą serią jest tutaj “Mroczy detektyw” ze scenariuszem Mariko Tamaki i ilustracjami Dana Mory, z wylewającym się z opowieści i kadrów ponurym klimatem podkręconym świetną, futurystyczną kolorystyką. To pełna przemocy historia, w której mocno odczuwalne jest poczucie bezradności u jej bohatera. Co więcej, stworzona przed 2022 rokiem dość dobrze oddaje królujące obecnie wśród społeczeństwa światowego ponure nastroje. Co prawda nie wszystkie wymienione miniserie są równie udane – ta ostatnia o Harley Quinn dostała się do zbioru chyba siłą rozpędu, a opowieść o rycerzach Arkham bardziej pozuje na kozacką niż nią jest, jednak całościowo to dość ciekawy projekt, który z początku potrafi jednak zdekoncentrować czytelnika jako tako mającego pojęcie o ostatnich przygodach Batmana.
W ostatnim zeszycie “Batman. Detective Comics” Petera J. Tomasiego żegnaliśmy się z superbohaterem i Gotham rządzonym przez Nakano w zupełnie innych okolicznościach i czasowy przeskok w “Stanie przyszłości” wydaje się trochę od czapy. Cóż, tu trzeba wziąć sobie do serca założenia finałowe “Batman. Death Metal”, o których pisałem już wyżej i tak traktować tę historię – jako rzut oka w niekoniecznie możliwą, ale jednak prawdopodobną przyszłość. W Uniwersum DC będą działy się zapewne jeszcze dziwniejsze rzeczy, choć ten kierunek intryguje – bo w jakiejś części rozgrywa się przecież na poziomie metaopowiesci. Cóż byle tylko udało się twórcom utrzymać te fabuły w ryzach – po prostu podążając tą drogą niech uważają, by nie zjechać na manowce.
Stan przyszłości. Batman
Nasza ocena: - 65%
65%
Scenariusz: Paul Jenkins i inni. Rysunki: Ben Oliver i inni. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Egmont 2022