Gorący temat

Twardziel – kolory przemocy, barwy nadziei [recenzja]

Dla tych, którzy bardziej cenią  obyczajowe, przyziemne wręcz oblicze twórczość Jeffa Lemire’a, “Twardziel” będzie strzałem w dziesiątkę. Niech zatem nie zmyli nas mocny, konkretny tytuł, ponieważ ponownie zagłębiamy się w rejony znane z “Royal City”, czy “Podwodnego spawacza”.

Do powyższego zestawu, z powodu mroźnej scenerii i hokejowej tematyki można dorzucić jeszcze “Opowieści z hrabstwa Essex”, na wznowienie których wielu polskich czytelników nie może się doczekać. To w tej opowieści dał o sobie znać po raz pierwszy talent kanadyjskiego scenarzysty do przesyconych codziennością historii o zwykłych, doświadczonych życiem bohaterach, najczęściej tłumiących w sobie swe sekrety, żale i nadzieje. Nie inaczej będzie w “Twardzielu”, którego zgorzkniały i agresywny bohater wciąż żyje urazami psychicznymi z przeszłości. Zatem niby nic nowego, ale Lemire ma to do siebie, że nawet opowiadając podobne konstrukcyjnie historie, nadal potrafi wzruszyć i oczarować czytelnika wykreowanymi przez siebie obrazami.

“Twardziel” jest w całości autorskim dziełem Kanadyjczyka, nad którym pracował dość długo, głównie w przerwach miedzy innymi projektami. Dostajemy zatem w warstwie graficznej typowe dla tego twórcy oszczędne w szczegółach i kolorach rysunki, skupione głównie na portretowaniu ekspresyjnych zachowań bohaterów lub otaczającej ich przyrody. Niektórzy z bohaterów są w zasadzie nie do odróżnienia od postaci z innych serii. Wyciosane jakby z jednego wzorca twarze, spośród których ta tytułowego twardziela wyróżnia się na tle innych zaciętym, ponurym wyrazem i łysiną ze śladową ilością włosów. Ten obraz kształtuje wizerunek zarówno emocjonalnej niedostępności jak i niełatwego charakteru, dając nam bohatera nie dopuszczającego do siebie cieplejszych uczuć. A w rzeczywistości to jedynie maska, którą od lat przywdziewa złamany urazami z przeszłości, pogodzony ze swym ponurym losem i społecznym odbiorem, niegdysiejszy, znakomity zawodnik miejscowej, hokejowej drużyny.

I trwałoby to zapewne do jakiegoś eksplodującego przemocą ostatecznego rozwiązania, gdyby w Pimitamon nie pojawiła się nagle nieobecna tam od lat, młodsza siostra głównego bohatera, z jeszcze cięższymi, życiowymi doświadczeniami. Właśnie uciekła od stosującego przemoc partnera z którym zaszła w ciążę, a na dodatek jest narkomanką. I staje się tak, że suma tych wszystkich nieszczęść przekracza w końcu poziom, w którym życie siostry i brata musi wejść w nowy, ostry zakręt. Ten zakręt zaprowadzić ich może albo do kresu, albo do nowego początku.

Lemire to jednak nie Tarantino i zdajemy sobie sprawę, że raczej nie będzie prowadził swoich bohaterów ścieżką przemocy i społecznej degrengolady. Czy tak będzie w rzeczywistości? Bo w zasadzie niemal do końca tej historii nie jesteśmy pewni jaki będzie miała finał, zwłaszcza gdy napięcie sięga zenitu, kiedy w miasteczku pojawia się poszukujący Beth jej partner. Jego konfrontacja z tytułowym twardzielem wydaje się nieunikniona.  A fatalizm, który kieruje  życiem głównego bohatera sprawia, że musimy być przygotowani na najgorsze.

Lemire zaskakuje prowadzeniem swojej historii, w której możemy dostrzec pewne echa “Łasucha”, w którym nawet pozytywni  bohaterowie nie stronili od przemocy. W “Twardzielu” jest ona bardzo istotnym składnikiem historii, potrafiącym kierować ludzkim życiem w bezpośredni i pośredni sposób. Wyjście z jej kręgu wydaje się zwyczajnie niemożliwe, zwłaszcza że nawet różnobarwna tutaj we wspomnieniach przeszłość, jest nią jeszcze silniej naznaczona. Pamiętajmy jednak, że Lemire jest w swych opowieściach wielkim humanistą i zawsze szuka dla swych bohaterów jaśniejszej strony życia, szuka odrobiny należnej im nadziei, szuka drogi wyjścia z narzuconej w narracji, jednostajnie ponurej barwy, otaczającej ich teraźniejszości. Czy znajdzie to wszystko dla znękanych życiem brata i siostry? Najlepiej samemu się przekonać, sięgając po ten bardzo udany, autorski album.

Twardziel. Scenariusz: Jeff Lemire. Rysunki: Jeff Lemire. Mucha Comics 2020

Ocena: 8/10

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply