Gorący temat

Uniwersum metro 2033. Paryż: Lewy brzeg – postapo eksperymentalne? [recenzja]

0 0
Read Time:3 Minute, 38 Second

Z najnowszą odsłoną UM2033 mam poważny problem. Bo z jednej strony „Paryż: Lewy brzeg” Pierre’a Bordage’a nijak nie wpisuje się w całość świata przedstawionego oryginalnie przez Glukhovsky’ego, tak nadal pozostaje lekturą – pomimo swoich wad – interesującą i z dużym potencjałem na rozwinięcie.

Pozornie wszystko tutaj dobrze spina się z założeniami UM2033. Są tunele paryskiego metra, są resztki ludzkości, która schroniła się w nich po nieokreślonej katastrofie nuklearnej i tworzy w obrębie podziemnego kompleksu nowe społeczności, usiłujące przetrwać. Jednak jeśli wczytamy się w opowieść, to szybko da się dostrzec, że ramy czasowe uniwersum mocno należałoby poszerzyć, aby miejsce dla tej powieści się w nim znalazło. UM2033 opierało się na względnej bliskości względem apokalipsy. W powieści Bordage’a ten czas jest znacząco wydłużony, kataklizm stał się li tylko wspomnieniem, a wyłącznym łącznikiem z oryginalną serią, z ogólnym jej założeniem jest z grubsza miejsce akcji – podziemia paryskiego metra. I niewiele więcej.
A w kontekście osadzenia w czasie akcji powieści pojawia się u mnie pierwszy zgrzyt. Z jednej strony – minęło już kilka, lub nawet naście pokoleń względem pierwszych tunelowych osiedleńców. Na tyle dużo, by zatrzeć z grubsza pamięć o świecie sprzed kataklizmu. Z drugiej zaś strony w wielu obszarach społeczności zachowuje się tak, jakby ten upływ czasu był zdecydowanie krótszy. Autor nawiązuje do świata przed, bohaterowie zachowują się z jednej strony, jakby doskonale go pamiętali, znali, a z drugiej zaś, postęp ich degradacji społecznej jest na tyle znaczący, że zdołali wykształcić całkowicie nową, mocno zróżnicowaną, hierarchiczną kulturę. I trochę się to wszystko finalnie nie klei, jakby sam autor odsuwał czas akcji w przyszłość możliwie odległą – co pozwala mu na budowanie zupełnie nowego, niezależnego od obecnych norm i założeń świata – a z drugiej, nie kontroluje własnej kreacji na tyle, by wizję przyszłości uczynić dostatecznie spójną i nowatorską.
Stoi więc świat przedstawiony w „Paryżu: Lewym brzegu” niejako w rozkroku, pomiędzy tym, co jest nam bliskie, włącznie z ogólną estetyką Metra 2033, a zupełnie autorską wizją, która – oderwana w pełni od przyjętego uniwersum – poradziłaby sobie zdecydowanie lepiej.
W trakcie lektury irytującym jest także ciągłe erotyzowanie autora, ocierające się miejscami o nieudolną pornografię. Owszem, nie mam zastrzeżeń do samego faktu, że w ramach świata przedstawionego uczuciowość jest zdegradowana głównie do cielesności. Ale opisywanie co rusz kolejnych aktów seksualnych jest zwyczajnie niepotrzebne i boleśnie zaczyna książka w tych miejscach ciążyć ku koszmarkom spod znaku romantasy, zamiast dopełniać założeń klasycznego postapo, jakim przecież być usiłuje.
Z drugiej strony, pomijając wspomniane wyżej wady, sam pomysł nowego społeczeństwa tunelowego wypada nieźle. Widać pewną odmienną mentalność społeczno – kulturową, opieranie się o odmienny, niż nasz rodzimy, słowiański kod kulturowy, co powoduje – w sposób oczywisty – pewien poznawczy dysonans. Bliżej „Paryżowi: Lewemu brzegowi” do etosu rycerskiego, do rycersko – mitologicznych tradycji. Odnoszę wrażenie, że autor wychowany jest kulturowo mocniej na francuskiej chansons de geste, których estetykę usiłuje – z mniejszym lub większym powodzeniem – zaimplementować w ramy postapo. Odpowiednio uwspółcześnić, ale bez zupełnego odzierania z alegorycznej wzniosłości. Wskazuje na to kreślona mocno w rycerskim etosie bohaterka – Madonna z Bac, która wręcz tchnie odniesieniami do Joanny D’arc (pal sześć, czy trafnymi), czy też ogólna podniosłość podjętej przez nią misji, która ma służyć wręcz zbawieniu populacji Metra przed zagładą, a droga do celu musi przebiegać choćby i po trupach przeciwników, skoro nadrzędny cel jest szlachetny, a wręcz ocierający się o świętość.

Mimo wielu wad „Paryż: Lewy brzeg” zaskarbił sobie moją ciekawość. Kiedy oswoiłem się ze specyfiką przyjętej narracji, z obcością kulturowego osadzenia – które przecież, jako pochodzące z drugiej połowy europejskiego kontynentu, nie jest mi najbliższe – powieść okazała się na tyle ciekawa, bym doczytał do końca. I to z pewną dawką przyjemności. A nawet oczekiwał z umiarkowanym zainteresowaniem kolejnego tomu tej trylogii. Warto jednak podkreślić, że fani Metra – w jego klasycznym ujęciu – raczej będą zawiedzeni. Za to ci, którzy nie zgrzytali zębami na fabularne wariacje włoskiej edycji – „Imperium Tysiąclecia” Tulio Avoledo (w skład którego wchodzą „Korzenie niebios” oraz „Krucjata dzieci”), mogą przyjąć „Paryż: Lewy brzeg” z podobną, jak wymagana przy włoskiej odsłonie uniwersum, otwartością.
Traktuję więc „Paryż: Lewy brzeg” jako eksperyment. Z pewnością niededykowany postapokaliptycznym purystom, stawiającym na twardy realizm świata przedstawionego (team Robert Szmidt), a bardziej na swobodną, fantastyczną reinterpretację konwencji (team Paweł Majka). Powieść Bordage’a z pewnością nie należy do najlepszych w ramach Uniwersum, ale pod pewnymi względami prezentuje wartość poznawczą, choćby ze względu na prezentacje francuskiego spojrzenia na fantastykę postapokaliptyczną. Najlepiej przekonać się samemu, jak dużą.

About Post Author

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.
Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Uniwersum Metro 2033. Paryż: lewy brzeg

Nasza ocena: - 65%

65%

Pierre Bordage. Tłumaczenie: Justyna Karczewicz. Wydawnictwo Insignis 2024

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Stara kobieta i smok – Marcin Przybyłek w najwyższej formie [recenzja]

„Stara kobieta i smok” to najnowsza powieść Marcina Przybyłka, autora kultowego cyklu „Gamedec”. Jednocześnie to …

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Leave a Reply