“Walizka” to kolejny komiks z wydawnictwa “Lost in Time”, w którym tym razem dostajemy zamkniętą historię. Jest ona na tyle intrygująca, że chciałoby się więcej opowieści z wykreowanego przez francuskich twórców świata.
“Walizka” to siódmy komiks wydany przez Lost in Time i znowu inny od pozostałych. Widać, że osoby stojące za młodym wydawnictwem aktywnie poszukują ciekawych tytułów, które mają zapewnić nie tylko dobrą rozrywkę, ale też zaskakiwać czytelnika. Mieliśmy horror, western, tradycyjne i historyczne fantasy, teraz zaś przyszedł czas na dystopię, w której istotną rolę odgrywa magia.
Właściwości magiczne ma zarówno postać, którą widzimy na okładce komiksu, jak i tytułowy przedmiot trzymany przez nią w dłoniach. Z walizki wydobywa się poświata, kobieta która ją niesie schodząc po schodach ma w sobie coś niepokojącego, a sama graficzna oprawa okładki przywodzi na myśl styl Art deco, który kiedy otworzymy komiks zlewa się w jedną hybrydę z socrealizmem, kojarzonym choćby z graficznego układu plakatów z tych czasów. Rysunki i kolorystyka w “Walizce” są naprawdę wysokiej próby, proponując nowe i świeże graficzne rozwiązania zarówno w budowie świata przedstawionego jak i w projektach poszczególnych postaci. Być może ten rodzaj graficznej oprawy nie trafi w gusta czytelników przyzwyczajonych do realistycznej kreski i rysunkowej klasyki spod znaku “Thorgala”, ale gdyby “Walizka” wyglądała klasycznie, straciłaby mnóstwo ze swojego niepokojącego uroku.
To prosta, nie za długa historia, w zanadrzu której kryją się inne światy, inni bohaterowie i nawet cała mitologia, która aż krzyczy, by powołać ją na świat. Najważniejszą postacią jest tu enigmatyczna Przewoźniczka, właścicielka walizki (Walizki?), która żyje poza murami, na obrzeżach dystopijnego miasta. Mamy tutaj dosyć przerażającą grupę u władzy, wraz z rzędem dusz które przeszły na jej mroczną stronę i przeobraziły się w swoje mroczne, ludzkie odpowiedniki – wyglądają niczym chodzące cienie. W mieście są również buntownicy, którzy chcą przywrócić dawne status quo i to właśnie im w przemieszczaniu się pomiędzy miastem i ich siedzibą mieszczącą się daleko poza murami pomaga Przewoźniczka, w zamian za bardzo konkretną cenę.
W tym miejscu najlepiej przerwać opisywanie fabuły. Zresztą sam wydawca umieścił na okładce jedynie enigmatyczny opis i rzeczywiście im mniej wiemy tym lepiej, ponieważ można dzięki temu czerpać radość z odkrywania kolejnych tajemnic “Walizki’. Całość składa się nie tylko na uniwersalną opowieść, która z wyczuciem opisuje bezlitosne koła czasu w rytm których toczy się historia (nieważne czy naszego, czy fantastycznego świata), ale zakłada też podwaliny pod dużo więcej, na czele z możliwością kształtowania i mitologii i fabuł na różnych płaszczyznach czasowych.
“Walizka” wzięła swój początek od krótkiego filmu animowanego twórców późniejszego komiksu i można śmiało powiedzieć, że mogłaby powstać z “Walizki” całkiem ciekawa gra komputerowa w duchu “Bioshock Infinite” lub “Dishonored”, bo do tych właśnie produkcji i wizualnie i fabularnie w jakimś stopniu komiks nawiązuje. To nie jest opowieść pozbawiona mankamentów, są tu pewne uproszczenia i fabularne naiwności i bardziej trzeba ją traktować jako rozbudowaną alegorię, niż pełnoprawną fabułę z rozbudowanymi postaciami. Ważny jest tu spowity tajemnicą rekwizyt (i rzecz jasna jego właścicielka), który z podobnie enigmatycznej funkcji pamiętamy choćby z filmowego “Pulp Fiction” i “Ronina”, ale właśnie w prostocie pomysłu tkwi potencjał tej historii. Dodajmy do tego jeszcze intrygujący epilog i kilka stron dodatków, które bardzo ciekawie uzupełniają podstawową historię i stanowią pierwszy krok w stronę dalszego światotwórstwa. A więc kto wie, może jeszcze doczekamy się kolejnych opowieści ze świata “Walizki”, na pewno wielu czytelników przyjęłoby z dużą aprobatą taką możliwość.
Walizka
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Diane Ranville i inni. Rysunki: Gabriel Amalric i inni. Wydawnictwo Lost in Time 2021