Gorący temat

Assasin’s Creed Valhalla: Pieśń chwały – świetny prequel znanej gry [recenzja]

Wikingowie od jakiegoś czasu przeżywają swoisty popkulturowy renesans, poniekąd za sprawą takich hitów Netflixa, jak „Vikings”, czy „Zakazane królestwo” (na podstawie prozy Bernarda Cornwella). Nie powinno więc dziwić, że ich popularność wykorzystywana jest również przez twórców gier komputerowych. Tak, jak w przypadku kanadyjskiego Ubisoftu i kolejnej odsłony ich kultowej serii Assasin’s Creed. „Pieśń chwały” to komiks osadzony w realiach świata gry właśnie z ich produkcji „Assasin’s Creed Valhalla” i ściśle jako prequel tejże należy ją traktować.

Bohaterką komiksu, w którym za scenariusz odpowiada angielski pisarz i scenarzysta komiksowy Cavan Scott, jest Eivor, wikińska wojowniczka (która jest również opcjonalną bohaterką samej gry). Jej chęć udowodnienia przybranemu ojcu – a zarazem lokalnemu władcy – własnej wartości w oczywistym schemacie priorytetów świata Wikingów nieustannie przywodzi ją do kłopotów. Tym razem do problemów doprawdy tragicznych, bowiem przez jej naiwną butę i brak rozsądku osada zostanie napadnięta, kruchy rozejm z sąsiednim wrogim królem złamany, a ona będzie musiała wybierać pomiędzy powinnością wobec własnej społeczności, osobistą dumą, a – być może – także przeznaczeniem. Czy Eivor wyjdzie cało z kolejnej opresji? Czy trafi – jak ma to przepowiedziane – do pieśni i legend? Czy uda się jej w ogóle zachować życie i głowę na karku? W tej historii, jak się okazuje – nic nie jest proste i oczywiste.

Świat ujęty w ramach komiksowej adaptacji przez Scotta, zaczerpnięty jest bezpośrednio z uniwersum gry, stanowiąc dla wikińskiej społeczności (oraz ogólnie, tamtego okresu) obraz dość typowy. I skupia się na walce, grabieży, ewentualnie mordowaniu się wzajemnie. Wartość człowieka mierzona jest jego umiejętnością władania mieczem, a społeczeństwo Północy ma bardzo wojowniczo ulokowane priorytety. Więc siłą rzeczy, w komiksie leje się krew, ucinane są coraz to kolejne członki, osady płoną, wszyscy odgrażają się sobie nawzajem, wzywają bogów i wierzą, że śmierć w walce zapewni im miejsce w mitycznej Valhalli… Taki opis z jednej strony już sam w sobie dobrze pasuje do gamingowej koncepcji, czy krwawego serialu historycznego, jednak komiks (jak i sama gra) oferuje coś więcej. Mianowicie kilka elementów klasycznego fantasy, sięgających po magię czy mitologię nordycką, które poszerzają kreacyjne możliwości w ramach świata przedstawionego, ale zarazem obiecują coś ponad typową, na wpół realistyczną, na wpół przerysowaną opowiastkę o Wikingach. Szczerze, sama historia rozpoczyna się bardzo tendencyjnie, jednak z każdą stroną okazuje się, że kryje w zanadrzu cokolwiek więcej niż typowe, znane głównie z seriali, ale też książek motywy. Album wydany w Polsce zawiera trzy oryginalne zeszyty „Pieśni chwały” i dopiero otwiera ciekawą, zgrabnie skrojoną fabułę, z jednej strony mocno przeładowaną klasycznymi wątkami bohaterki wybranej, naznaczonej przez los i bogów, by dokonać rzeczy wielkich (co jest bardzo tendencyjnym ujęciem fantasy, a zarazem dobrze wkomponowuje się w postrzeganie roli przeznaczenia u Wikingów), ale jednocześnie wprowadza intrygujące elementy magii, tajemniczego Zakonu i potencjalnych kierunków, w jakich sama historia może się rozwinąć. Otwiera ją, ale – jako tylko prequel gry – kontynuację fabuły zaoferuje już ściśle produkt Ubisoftu. Trochę szkoda, bo jednak i komiksowe medium mogłoby otrzymać samodzielną, pełną opowieść. Ale jeśli ktoś waha się, czy warto po samą grę sięgnąć, to historia Scotta może go do tego przekonać.

Rysunki Martina Tunici robią wrażenie. Po prostu. Widowiskowy rozmach w pełnych dynamizmu kadrach i planszach przepełnionych walką naprawdę sprawiają wrażenie pełnych ruchu i są zgrabnie zaaranżowane, a staranna, bogata w detale kreska odpowiednio koresponduje z grafiką w grze, stanowiąc przyjemny pomost pomiędzy jednym i drugim medium. Owszem, nie zapominamy, ze mamy do czynienia z komiksem, widać to wyraźnie, a rysunki nie są hiper-realistyczne. Ale mają swoją tożsamość, nie stanowią bezmyślnych storyboardów z gry. Próbują opowiadać historię wespół z dialogami. I udaje im się.

„Assasin’s Creed. Valhalla: Pieśń chwały” to typowy prequel, dopiero otwierający fabularną historię gry i stanowiący swoisty jej przedsmak. Problem w tym, że jako samodzielna historia nie broni się zbyt dobrze – przynajmniej dla tych, którzy w grę nie grali lub grać nie planują. Pozostawia zbyt wiele otwartych wątków, znajdujących rozwiązanie dopiero w gamingowej storyline i jako produkt od gry oddzielony trochę traci sens. Dla graczy – fajna wartość dodana i ciekawy bonus do samej rozgrywki. Ale jednak w porównaniu choćby z wydanym w ostatnim czasie „Far Cry: Łzy Esperanzy”, mimo lepszego scenariusza i ciekawszej, bardziej dopracowanej historii wypada mniej przyswajalnie dla randomowego czytelnika. Reasumując – rzecz dobra, ale dla graczy w „Assasin’s Creed. Valhalla”. Tych obecnych i przyszłych. I w sumie nikogo więcej.

Assasin's Creed Valhalla. Pieśń chwały

Nasza ocena: - 70%

70%

Scenariusz: Cavan Scott. Rysunki: Martin Tunica. Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Egmont 2023

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Włoski skarbiec. Najlepsze komiksy: Giorgio Cavazzano tom 1 – „włoskie” oblicze Kaczogrodu [recenzja]

Fani kaczogrodzkich opowieści w Polsce narzekać z pewnością nie mogą. Nie dość, że dostajemy sukcesywnie …

Leave a Reply