Lektura na temat ponad trzydziestoletniej historii fenomenu wiedźmina Geralta potrafi zainteresować od jej pierwszych stron, niemniej trudno pozbyć się wrażenia, że czegoś w tym naprawdę solidnym i znakomicie udokumentowanym kompendium zabrakło.
Albo inaczej – być może czegoś jest za dużo. Chociażby powtórzeń dotyczących wybranych faktów, które nagle pojawiają się w książce ponownie, po przeczytaniu o nich kilkanaście lub kilkadziesiąt stron wcześniej. Takie kwiatki wytrącają z czytelniczego rytmu, w który trzeba tu uczciwie powiedzieć wpadamy już od pierwszych zdań książki Adama Flammy i to bez żadnych problemów, bo przecież autor opowiada w przejrzysty sposób wydawałoby się doskonale nam znaną i lubianą historię. I z każdą przewracaną stroną okazuje się, że być może wcale nie znaliśmy jej tak dobrze.
Tę historię popkulturowego fenomenu, od zgłoszenia opowiadania “Wiedźmin” na konkurs magazynu “Fantastyka” w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku aż do emisji serialu “The Witcher” na Netfliksie, autor opowiada trzymając się chronologii kolejnych jej etapów, podczas których opowieść o Białym Wilku przedostawała się do kolejnych mediów. A więc mamy omawiane komiksy, polski film fabularny i serial, słuchowiska, gry, muzykę i musical, wystawę i wreszcie serial na Netfliksie – tak to wygląda w skrócie. Do tego dochodzi spora część książki poświęcona także przekładom książek Andrzeja Sapkowskiego na inne języki i w ten sposób autor układa przed nami spójną wizję narodzin i stopniowej ekspansji chyba już najpopularniejszego, polskiego dobra kulturowego. Tytaniczna robota, prezentująca wiele smaczków, wiele anegdot, wiele punktów tej historii, z których większość czytelników zapewne nie zdawała sobie sprawy. Przy okazji napisana przez wielkiego admiratora prozy Sapkowskiego, co niekoniecznie ma dobry wpływ na formę przekazu użytego w “Wiedźminie. Historii fenomenu”.
Bowiem najwięcej dobrego robią w książce Flammy przede wszystkim wywiady. Świetny i zapadający w pamięć jest ten z Bogusławem Polchem, rysownikiem “Wiedźmina. Dużo ciekawych rzeczy dowiadujemy się z wywiadów z developerami wiedźmińskich gier. Niektóre z innych rozmów dotyczą zjawisk można powiedzieć niszowych, jak choćby rosyjska rock opera o WIedźminie, ale przyczyniają się do zarysowania wydawałoby się nieoczywistych możliwości adaptacyjnych, jakie stwarza proza Sapkowskiego. Dzięki temu różnorodność tematyczna wywiadów tworzy przed nami fascynującą mozaikę, która wytworzyła się za sprawą jednego cyklu książkowego. Natomiast czytając zwykłe, autorskie rozdziały mamy wrażenie, że bardziej pisze je fan, niż ktoś aspirujący do miana dziennikarza. Brak tu bowiem krytycznego osądu, brak spojrzenia na nazwijmy to “ciemną stronę Sapkowskiego”, który z biegiem czasu stał się dla wielu wielbicieli Geralta postacią, delikatnie mówiąc, mało lubianą (podobnie zresztą jak J.K. Rowling z jej cyklem o Harrym Potterze). Fenomeny mają bowiem to do siebie, że nie są jednowymiarowe, a książka Flammy ukazuje go właśnie bardziej w takiej, jednowymiarowej postaci.
To jedna z rzeczy, której zabrakło w książce. Drugą jest coś nieco innego, mianowicie zmarnowana szansa na opowiedzenie większej historii dotyczącej rozwoju popkultury w Polsce i jej długiego marszu nie tylko do powszechnej świadomości odbiorcy, ale także na salony, które z początku odrzucały z premedytacją tę literaturę, nawet pomimo Paszportu Polityki przyznanego Sapkowskiemu w 1997 roku. Daje o tym jakieś pojęcie przywołany przez autora odcinek talk showu “Autograf”, w którym eksperci od kultury wysokiej, pomimo protestów Macieja Parowskiego wykpiwali literturę fantasy tworzoną przez Sapkowskiego, którego wiedźmin stał się z czasem prawdziwym, narodowym dobrem. O fakt, że saga o wiedźminie i jej adaptacje tworzyły na naszych oczach historię polskiej popkultury zahacza ostatni, chyba najważniejszy wywiad w książce z redaktorem Nowej Fantastyki, Michalem Cetnarowskim i ten temat można było z pewnością bardziej pociągnąć.
Tak sformułowane zarzuty nie zmieniają jednak faktu, że książka Adama Flammy broni się rzetelnością w przytaczaniu wielu, nieznanych powszechnie faktów i zbudowaniem udanego, niemal kompletnego obrazu tytułowego, wiedźmińskiego fenomenu. Nie pominięto w tym obrazie żadnej ważnej postaci, a o niektórych powiedziano ciut więcej – tak jak o Macieju Parowskim – dzięki czemu czytelnicy będą mogli się dowiedzieć, że ojcem sukcesu sagi nie był jedynie sam jej autor. I za takie potraktowanie tematu należą się Adamowi Flammie naprawdę duże słowa uznania, myślę że od każdego fana popkultury w Polsce.
Wiedźmin. Historia fenomenu. Adam Flamma. Wydawnictwo Dolnośląskie 2020.
Ocena: 7/10