Nowa powieść Adriana Bednarka – „Zapomniany” to kolejny przykład, że pisarz lubuje się w kreacji czarnych charakterów. Ale z jednoznaczną oceną jego najnowszego tytułu mam problem. Z jednej strony dużo tu nielogiczności, przez które fabuła rozłazi się w szwach, a z drugiej jest w tej prozie coś, co każe mi czytać od pierwszej do ostatniej strony.
Rok 2005. Patryk i Jędrek to osiemnastoletni kumple, którzy w niewybredny sposób czerpią profity z swojej pełnoletności. Korzystając z zamożności rodziców Patryka, co jakiś czas wyruszają na tzw. Łowy, mające na celu oszukiwanie i seksualne wykorzystywanie naiwnych, młodych dziewczyn, którym obiecują karierę modelek w kolorowej prasie. Sposób na rozrywkę nie tylko wątpliwy moralnie, ale mający wyraźne cechy przestępstwa ściąga na Patryka rzeczywistą i dość jednoznaczną karę: pewnego dnia chłopak budzi się w obskurnej, piwnicznej celi, uwięziony przez tajemniczą postać w kapturze. Ale samo zamknięcie to tylko początek gehenny, bowiem Patryk spędza w niewoli całe lata, powoli zatracając poczucie rzeczywistości, a w końcu prawie wpadając w obłęd… W pewnym momencie porywacz przestaje się pojawiać, skazując tym samym chłopaka na okrutną śmierć głodową. Zanim to jednak nastąpi, dosłownie w ostatniej chwili, pojawi się niespodziewanie szansa na wybawienie z niewoli…
I jeśli doceniam ogólny pomysł na fabułę powieści, który można uznać z jednej strony za sposób chwytliwy i całkiem zgrabnie kreujący postać negatywną, przechodzącą swoistą metamorfozę w trakcie trwania opowieści, to jednocześnie tak znaczące nagromadzenie nielogiczności w rozwiązaniach fabularnych mocno obniżają finalną ocenę.
Punkt wyjścia jest zgrabnie pomyślany i rzeczywiście sprawia wrażenie autentyczności. Nawet w odniesieniu do czasów współczesnych (a może nawet bardziej, w dobie popularności Instagrama i innych social mediów) takie haniebne manipulowanie czyimiś (jakby nie było, naiwnymi) pragnieniami na zdobycie medialnej popularności jest nie tylko przestępstwem jako takim, ale zasługuje też w pełni na moralne potępienie. Cwaniactwo i bezczelność, a miejscami nawet okrucieństwo prezentowane przez bohaterów na początku książki jest porażające i to jeden z najbardziej szokujących (bo wciąż prawdopodobny, realistyczny) wątek w całej powieści. Ale – zakładam – taki miał właśnie być. Więc moralny wydźwięk powieści jest i jasny i słuszny, a zarazem ma szansę (zważywszy na szerokie zasięgi i docelową czytelniczą grupę do jakiej – co obserwuję – trafia Bednarek) stanowić swoistą przestrogę przed lekkomyślnością dla młodych dziewczyn, a może też ich rodziców. Uświadamia prostotę mechanizmu manipulacji, który – co możliwe – zdarza się też w rzeczywistym świecie. A tym samym, tak postrzegana, jest w pewnym stopniu wartością dodaną w wymiarze społecznym.
W dalszej części powieści kolejne dość zaskakujące twisty i gorączkowe poszukiwania przez Patryka swojego oprawcy (nie mówiąc już o próbie odnalezienia się na powrót w rzeczywistości, bo o powrocie do dawnego życia nie może być mowy) rozgrywane są miejscami w ciekawy, chwytliwy sposób, jednak równocześnie obfitują w miejscowe bardzo życzeniowe rozwiązania, które obnażają fabularne niedociągnięcia. By podać pierwszy z brzegu przykład, ale nie zdradzić wiele z fabuły: człowiek na granicy śmierci głodowej, skrajnie wycieńczony, po latach zamknięcia na kilku metrach kwadratowych mam dość siły, by powalić i ogłuszyć zdrowego budowlańca w sile wieku. A potem, jak gdyby nigdy nic, wsiada za kierownicę i prowadzi samochód. Serio? Naprawdę ciężko w takich momentach przymknąć oko.
Takich „kwiatków” jest niestety więcej i mocno obniżają one ocenę fabuły „Zapomnianego”, choć miejscami autor ciekawie gra takimi aspektami, jak współczesny rynek social mediów, wykorzystywany w określony sposób do zdobycia popularności i ekonomicznej niezależności. Popularność powieściowego Zapomnianego nie zaskakuje; w realnym świecie zaobserwowalibyśmy zapewne to samo.
Nie chcę zdradzać za wiele, ale Patryk to postać o tyle nietypowa dla Bednarka, że przechodzi specyficzną metamorfozę, gnany chęcią zemsty na tajemniczym prześladowcy, ale też na swoim dawnym koledze – który ma obecnie wszystko, czego pragnął, a co utracił przez lata niewoli nasz bohater. W dodatku Jędrek kryje o wiele mroczniejsze sekrety, o jakich z początku Patryk nie ma pojęcia. To sprawia, że udaje się autorowi podtrzymywać w nas ciekawość do ostatnich stron, bo i pragniemy odkryć tożsamość tajemniczego oprawcy w kapturze i chcemy poznać zakończenie relacji pomiędzy dawnymi kumplami. Bednarek wykorzystuje tutaj (po raz kolejny w swoich powieściach) ludzką fascynacje złem. Zaglądamy poza granice moralności, robiąc to w sposób kontrolowany, bezpieczny, bo wewnętrznie człowieka nieodmiennie kusi zło i wszystko, co z nim związane. Jesteśmy go ciekawi, chcemy je poznać, zrozumieć, choć w sposób, jaki pozwoli nam samym skutecznie się przed nim uchronić – za pomocą literatury, która obnaża przed nami mechanizmy jego funkcjonowania, a jednocześnie odpowiednio separuje je od naszej rzeczywistości.
Bednarek zdaje się ścigać z Remigiuszem Mrozem lub Maxem Czornyjem w tempie publikacji kolejnych książek, ale – jednocześnie – zdaje się popełniać te same błędy w dopracowaniu fabularnym swoich powieści. To pozycje oparte na chwytliwych, interesujących pomysłach, pozwalające eksplorować granice ludzkiej niegodziwości, choć czasem fabularnie niedopracowane, przekładające widowisko nad realizm kreacji. Mimo niedociągnięć, Bednarek potrafi przyciągnąć czytelniczą uwagę i mimo zastrzeżeń przy kolejnych tytułach, nadal z zainteresowaniem sięgam po kolejny, chcąc zwyczajnie, z ciekawości przekonać się, jakiego tym razem negatywnego bohatera wykreował umysł autora.
Zapomniany
Nasza ocena: - 60%
60%
Adrian Bednarek. Wydawnictwo Zaczytani 2021