Gorący temat

Alvar Mayor, tom 1: Legendarne miasta – odwieczny zew przygody zilustrowany! [recenzja]

Przyznaję – to była jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie komiksowych premier tego roku. Nie dość, że za sterami w warstwie graficznej stoi Enrique Breccia, syn mistrza Alberto Brecci, to jeszcze dołączył do niego – i odpowiada za scenariusz w „Alvar Mayor” – scenarzysta Carlos Trillo, którego gawędziarski talent mogli podziwiać już fani serii „Chicanos”, „Bird”, czy „Ja, Wampir”. A jeśli dołożymy do tego gorącego duetu duszny tropikalny gąszcz południowoamerykańskiej dżungli, zaginione miasta i niezdobyte skarby – to czego chcieć więcej?

Trillo sięga tutaj z jednej strony po realizm opowieści awanturniczo – przygodowej, skupiającej fabularne pomysły wokół postaci Alvara Mayora, białego, który wśród konkwistadorów obrósł legenda, jako najlepszy przewodnik, a jednocześnie dający się poznać jako ten, który ma odwagę przeciwstawiać się pozornie wszechwładnym, a z pewnością bezwzględnym konkwistadorom. I to często nie za pomocą tępej siły – jaką oni znają aż za dobrze i jaką dysponują w przewadze – ale dzięki subtelności, sprytowi i inteligencji (których to przymiotów konkwistadorom zwyczajowo brakuje).

Z drugiej, w kolejnych epizodach przygód Mayora scenarzysta sięga po elementy fantastyczne, osnute wokół rodzimej południowoamerykańskiej mitologii, zgrabnie przeplatając wątki boskich dokonań z losami mniej lub bardziej niezwykłych śmiertelników. Uwidacznia się w tych krótkich opowieściach – łączących się jednak konsekwentnie w szerszą, bardziej złożoną i głębszą opowieść – prozatorska lekkość stylu Trillo. Potrafi on znakomicie balansować na granicy baśni i realizmu, gdzie dumni tubylcy skłonni są poświęcić życie, byle nie zgiąć karku przed najeźdźcą, kolejni konkwistadorzy ulegają opętańczej żądzy złota, jaka prowadzi ich do nieuchronnej zagłady, teatralny klaun i karzeł może okazać się godnym królewskich zaszczytów, a Alvar Mayor zdoła stawić czoła bogom i wyjść z tej konfrontacji cało.

Postać Mayora łączy w sobie cechy klasycznego wagabundy, niepokornego wędrowca, trochę, jak archetyp kowboja, który później bez określonego celu wielokrotnie przemierzać będzie spalone słońcem prerie sąsiedniego kontynentu w fabułach niezliczonych westernów, kreśląc tym samym pewien, wciąż wspominany z nostalgią wzór męskości. Na razie Dziki Zachód jeszcze nie istnieje, Ameryki są dopiero odkrywane, a nasz bohater włóczy się po bezkresie dżungli, aż po szczyty Andów, kryjących niejedną tajemnicę. Kreacja Alvara Mayora to na wskroś romantyczny wizerunek, jaki potrafi skutecznie wzbudzać tęsknotę w każdym, kto choć raz łaknął przygody. Odnaleźć tu można echa klasycznych opowieści przygodowych, zmieszanych z surowym realizmem pisemnych przekazów okresu konkwisty, obfitującej w liczne akta okrucieństwa wobec rodzimej ludności. W tych historiach historyczne tło miesza się z mistycyzmem i czystą fantastyką, która jednak nie wydaje się elementem dorzucanym na silę, ale naturalnym, tożsamym dla prezentowanej kultury elementem.

Fabularne schematy, w jakich porusza się Trillo kojarzą mi się mocno z bliskim nam „Thorgalem” Grzegorza Rosińskiego. Choć tu znajdziemy większy nacisk na historyczny realizm i – siłą rzeczy – głębsze wyczucie kulturowej specyfiki rejonów, w jakich rozgrywa się akcja, to jednak „Alvar Mayor” śmiało może przypaść do gustu miłośnikom słynnego Wikinga. Podobnie kreowany jest tutaj etos bohatera, który wychodzi cało z tarapatów, mimo, ze wcale ich nie szuka, a to bardziej one znajdują jego. Można by rzec, że to archetyp bohatera większości dzieł popkultury, ale sprawdza się on w tych historiach znakomicie, urozmaicony historią, egzotyką i resentymentem do awanturniczo – przygodowego życia odkrywców, na jakie już współcześnie nie bardzo jest przestrzeń i czas.

Graficznie to Breccia w najwyższej formie. Warto zaznaczyć, iż rysownik unika tutaj eksperymentów, jakie dane nam było zobaczyć w pracach jego ojca, jak choćby w „Mitach Cthulhu”, „Draculi” czy „Perramusie”. Tutaj, za sprawą białych plansz, wypełnianych surowym czarnym konturem i plamami czerni budowane są obrazy, często oszczędzające na szczegółach tła, z jednoczesnym wręcz przesytem detali pierwszoplanowych. Ciekawe jest ujęcie postaci ludzkich, którym rysownik zdaje się poświęcać maksimum swej twórczej uwagi, ale które portretuje często w formie odpychającej i antypatycznej. Oczywiście taki obraz tyczy się głównie konkwistadorów, ukazywanych jako zniszczeni życiem, zapuszczeni starcy, często pokryci bliznami, czy śladami przebytych chorób. Indianie zwyczajowo mają surowe, ale szlachetne rysy, a to kobietom Brecci przynależna jest gładkość oblicza i sylwetkowa delikatność. To w pewien sposób chęć ukierunkowania emocji odbiorcy, nastawienia go względem postaci, sugerowanie, czy jest ona pozytywnym, czy negatywnym bohaterem.

Zachwyca tutaj specyficzne kadrowanie, zwłaszcza w scenach akcji, liczne zbliżenia na twarze postaci, czy na detale w konkretnych gestach. To pozwala uzyskać nieco inną, mniej oczywistą perspektywę by dobrze dopasować się do sugerowanej scenariuszem atmosfery. Widać, że duet twórczy „Alvara Mayora” rozumie się doskonale i obydwaj panowie mają podobną, zmierzającą w tym samym kierunku wizję finalnego dzieła, a to z kolei gwarantuje artystyczne doznanie na naprawdę wysokim poziomie.

„Alvar Mayor” to komiks rozpoczynający się konwencją czysto przygodowo – awanturniczą, by podążyć z czasem w kierunku mrocznej, baśniowej fantasy, gdzie nie brak bogów i mitycznych stworzeń. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno w warstwie scenariusza potrafi urzec, jak w warstwie rysunku bezapelacyjnie zachwycić. Carlos Trillo umie snuć zajmujące opowieści, a Enrique Breccia nieprzypadkowo uznawany jest za jednego z mistrzów komiksu.

Alvar Mayor. Tom 1 - Legendarne miasta

Nasza ocena: - 90%

90%

Scenariusz: Carlos Trillo. Rysunki: Enrique Breccia. Tłumaczenie: Jakub Jankowski. Wydawnictwo Mandioca 2022

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Contrition – zgniłe jabłka [recenzja]

Kolejny pakiet komiksów od Nagle Comics pokazuje, że nowy wydawca stawia na różnorodność tematyczną i …

Leave a Reply