W czasach, kiedy letnie upały potrafią przytłoczyć do tego stopnia, że człowiekowi nawet trudno myśleć, zanurzenie się w “Białym pyle” jest jak wejście do alternatywnego, mroźnego świata. I co więcej, powieść Krzysztofa Koziołka jest napisana w tak zajmujący sposób, że choć niemal odczuwamy obecne w niej wszechogarniające zimno, wcale nie chcemy z tego świata wychodzić.
“Biały Pył” reklamowany jest hasłem o najgroźniejszej górze świata, K2, określanej mianem seryjnej morderczyni. Jej ofiary z imienia i nazwiska przywoływane są w fabule, jednak co najbardziej w tej kwestii porusza to fakt, że są to ofiary niejako na własne życzenie. Himalaiści wybierając się na wyprawę na K2 świetnie zdają sobie sprawę z ryzyka, ale nie powstrzymuje ich to nie tylko przed zmierzeniem się z górą, ale także z własnymi słabościami, które K2 i panująca na niej aura bezlitośnie wyciąga na wierzch. A fakt, że opisana w powieści polska wyprawa usiłuje zdobyć K2 zimą, jeszcze bardziej podnosi stawkę, bo zimą góra ta jest po prostu śmiertelnie niebezpieczna.
Rozpoczynając książkę zastanawiamy się zatem, komu nie uda się dotrwać do końca wyprawy oraz w jakim stopniu “Biały pył. Piekło na K2” jest thrillerem, a w jakim powieścią z przygodową, w której będziemy ekscytować się wysokogórskimi wyczynami himalaistów. Krzysztof Koziołek, dla którego jest to już dwudziesta książka w dorobku rozłożył poszczególne akcenty gatunkowe tak precyzyjnie, że powieść funkcjonuje jako perfekcyjne połączenie tych dwóch sfer, które jak się okazało wcale nie muszą się wykluczać.
W niedawnym wywiadzie autor przyznawał, że jednym z jego ulubionych autorów jest Alistair MacLean i “Biały pył” można uznać za rodzaj hołdu złożonego niegdyś niezwykle popularnemu w Polsce pisarzowi. Choć kojarzony jest najbardziej z przygodowych powieści wojennych jak “Tylko dla orłów”, czy “Działa z Nawarony”, to w jego dorobku znajdują się osadzone na Arktyce “Stacja arktyczna Zebra” i Noc bez brzasku”, w których odcięta od świata grupka osób zmagała się nie tylko z pogodą i ekstremalnymi warunkami, ale też z ukrytymi wśród nich przestępcami realizującymi swoje własne cele. Co prawda w “Białym pyle” przestępców sensu stricte nie znajdziemy, ale osoby egoistycznie, w nieodpowiedzialny sposób realizujące swoje własne cele podczas wyprawy – jak najbardziej. A stąd jest już niedaleka droga do rozgrywających się w fabule dramatycznych wydarzeń.
Głównym bohaterem jest posiadający doświadczenie we wspinaczce dziennikarz Krzysztof Garda, który jako aktywny uczestnik wyprawy relacjonuje ją dla mediów. Poznajemy jej najważniejszych uczestników, na czele z Pawłem Bochenkiem, starszym od reszty, doświadczonym kierownikiem wyprawy i grupą młodszych himalaistów, wśród których są osobnicy o wybujałych ambicjach i niechętnych do współpracy. Najciekawszą postacią jest jedyna kobieta biorąca udział w wyprawie, doświadczona, ale też prześladowana podczas wcześniejszych wypraw przez pech, równie ambitna Zuza Niska. W fabularnej układance ‘Białego pyłu” wydaje się być kluczową postacią, a jej niejednoznaczna relacja z Krzysztofem Gardą jest paliwem napędowym powieści.
Co ciekawe, w roli fabularnego paliwa świetnie funkcjonują również dłuższe, wypełniające pierwszą połowę książki sceny ukazujące kulisy wyprawy na K2. Mówiąc dokładniej, to sceny opisujące to co robią himalaiści wtedy, kiedy się nie wspinają i czekają w bazie na poprawę pogody. Krzysztof Koziołek przedstawił te chwile (godziny i dni raczej) bez żadnych upiększeń, opierając się na rozmowach z wybitnymi polskimi himalaistami i dzięki temu możemy podczas lektury doświadczyć nieoczekiwanego rozpadu etosu himalaisty w roli rycerskiego zdobywcy gór. Zamiast tego mamy himalaistów-biznesmenów, którzy większą część czasu podczas wyprawy poświęcają na promowanie swojej osoby w Internecie.
Te sceny wykorzystywane są również do nakreślenia charakterów poszczególnych uczestników wyprawy i zarysowania między nimi konfliktów, których pokłosie będzie zbierane podczas próby ataku szczytowego. W tym momencie Koziołek wchodzi na szczyty pisarstwa dając nam lekturę, od której nie sposób się oderwać. Można nawet uznać, że ów literacki szczyt przekracza, w niezwykły sposób wykorzystując mechanizmy narracyjne i okoliczności, w której znaleźli się bohaterowie, a w szczególności Krzysztof Garda. Autor bez litości wrzuca dziennikarza w ramy thrillera paranoicznego, który czytamy z wypiekami (odmrożeniami?) na twarzy. Być może dla niektórych czytelników te partie książki będą się wydawały za długie, przesadzone, ale właśnie ów gatunkowy przeskok pożeniony z rzetelnym opisem realiów wysokogórskiej wspinaczki wynosi powieść na gatunkowe wyżyny. Krzysztof Koziołek osiąga tu też coś więcej, docierając do sedna tej przecież nieracjonalnej z punktu widzenia zdrowego rozsądku formy spędzania czasu, będącej próbą udowodnienia sobie, że człowiek potrafi porwać się na rzeczy niemożliwe. Albo inaczej – każdemu po prostu potrzebny jest inny rodzaj narkotyku, by mógł poczuć się w życiu spełniony.
W zalewie thrillerów o zaginionych dziewczynach, kryminałów z komisarzami, którzy uciekają od codziennego życia w mroczne i dołujące sprawy, “Biały Pył. Piekło na K2” jest niczym haust świeżego, literackiego powietrza. Powietrza, a zatem i tlenu, którego w powieści na kolejnych etapach wyprawy tak bardzo brakuje opadającym z sił himalaistom. Pragnienie zdobycia szczytu jest jednak tak obezwładniające, że w pewnym momencie nie liczą się oni z żadnymi konsekwencjami. Obsesja, przekraczanie własnych granic, wreszcie sekrety i chowane głęboko urazy, które wyciągnięte na wierzch w wysokich górach mogą doprowadzić do tragedii – to wszystko składa się na książkę idealną dla czytelników szukających naprawdę mocnych wrażeń i oddających się lekturze w bezpiecznym zaciszu własnego domostwa.
Biały pył. Piekło na K2.
Nasza ocena: - 90%
90%
Krzysztof Koziołek. Wydawnictwo Agora 2021